Węgry – Polska. Porażka z Madziarami zaledwie golem!

Polscy hokeiści wracają z Budapesztu na tarczy, ponieważ w dwumeczu z Madziarami najpierw przegrali 2:5, z kolei w rewanżu 2:3.


Wprawdzie debiut Roberta Kalabera w roli selekcjonera nie był udany, ale mocno przemeblowany zespół biało-czerwonych sporymi fragmentami pokazywał dobrą grę. Jednak nie była ona poparta skutecznością i ten mankament zadecydował o porażkach. Niemniej szkoleniowcy mogli się przekonać o wartości wielu zmienników i pewnie ich postawa będzie szczegółowo analizowana.

Trener Kalaber w porównaniu z czwartkowym meczem dokonał dwóch zmian. W bramce Johna Murraya zastąpił Michał Kieler, który w reprezentacji zaliczył 20 minut podczas meczu z Ukrainą w lutowym turnieju w Nur-Sułtanie. Damian Szurowski, debiutujący w drużynie narodowej, zastąpił w IV parze obrońców Marcina Horzelskiego. Biało-czerwoni wyciągnęli wnioski z przegranej 2:5 i w rewanżu zaczęli zdecydowanie lepiej. Grali niezwykle aktywnie na całym lodowisku i gospodarze nie mieli okazji, by przeprowadzić składnych akcji.

Christian Mroczkowski, mający podwójny paszport kanadyjsko-polski, jako pierwszy wpisał się na listę strzelców. Napastnik tyskiego GKS-u posłał krążek pod poprzeczkę i Balizs był zupełnie bezradny. Kibice zgromadzeni w hali byli zaskoczeni postawą naszej drużyny i jeszcze mieliśmy okazję, by podwyższyć rezultat. Ponownie Mroczkowski otrzymał podanie od Martina Przygodzkiego i minimalnie przeniósł krążek nad poprzeczką. Utrzymaliśmy korzystny wynik do końca tej odsłony i z nadzieją czekaliśmy na kolejną.

Zaczęliśmy tercję z nieźle, ale Madziarzy szybko doprowadzili do remisu. Richard Toth popisał się niezwykle efektownym uderzeniem i dobrze spisujący się Kieler nie miał żadnych na obronę. Po niespełna 4 min znów nasi hokeiści wyszli na prowadzenie. Filip Starzyński skutecznie zasłaniał bramkarza i do odbitego krążka dopadł Bartłomiej Jeziorski i posłał go do siatki. Druga część tej tercji nie była już pomyślna dla naszego zespołu. Istvan Sofron 2-krotnie pokonał Kieler w taki sam sposób. Krążek uderzany z daleka był strącany przez napastnika gospodarzy i wpadał obok zdezorientowanego Kielera. Szkoda, bo gra naszej drużyny była więcej niż przyzwoita, ale rywale byli skuteczniejsi.

Ostatnia tercja była najsłabsza w naszym wykonaniu i gospodarze osiągnęli przewagę. Dopiero w ostatnich minutach nasi hokeiści ochłonęli i przeprowadzili kilka ciekawych akcji zakończonych strzałami. Na niespełna minutę przed końcem trener Kalaber wycofał bramkarza, ale ten manewr nie przyniósł wyrównującego I po raz drugi przegrywamy z Madziarami. Jednak najważniejsze, że biało-czerwoni po 9. miesiącach mieli okazję rozegrać znów mecze międzypaństwowe.

WĘGRY – POLSKA 3:2 (0:1, 3:1, 0:0)

0:1 – Mroczkowski – Paś (7:52), 1:1 – Toth – Vas (21:43), 1:2 – Jeziorski – Starzyński (25:39, w przewadze), 2:2 – Sofron – Pozsgai – Vas (31:29), 3:2 – Sofron (38:43, w przewadze)

Sędziowali: Daniel Rencz i Zsombor Palkoevi – Daniel Soos, Barna Kis-Kiraly. Widzów 1000.

WĘGRY: Balizs; Pozgai – Sziranyi (4), Garat (2) – Szabo, G. Toth – Vojtko, Kiss – Wehrs; G. Nagy – K. Nagy – Sofron (2), Bartalis – Csanyi – Magosi, Bodo (2) – Sarauer – Terbocs, Becze – R. Toth – Vas. Trener Sean SIMPSON.

POLSKA: Kieler; Michałowski – Wajda; Górny – Bryk Kostek – Tomasik (2), Szurowski – Kamieniew; Krężołek – Paś – Mroczkowski, Sawicki – Wałęga – Urbanowicz (2), Jeziorski – Neupauer (2) – Łyszczarczyk (2), Marzec (6) – Starzyński – Przygodzki. Trener Robert KALABER.

Kary: Węgry – 10 min., Polska – 14 min.


Na zdjęciu: Bartłomiej Jeziorski ma na koncie drugiego gola w reprezentacji i po raz drugi trafił do węgierskiej bramki.

Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus