Węgry to maszyna
Madziarzy są największą sensacją tegorocznej edycji.
Jak na Euro 2020, tak i tym razem trafili do grupy śmierci – z mistrzami Europy Włochami, z wicemistrzami Anglią i zawsze groźnymi Niemcami. Węgrzy mieli dostarczać gigantom punkty, a tymczasem… są liderem!
Prowadzony przez Marco Rossiego zespół dwukrotnie ograł Anglię, nie tracąc nawet bramki. Zaimponował przede wszystkim w ostatnim spotkaniu, kiedy rozbił „Synów Albionu” na Wembley aż 4:0. Udało mu się także w niezłym stylu zremisować u siebie z Niemcami, ale przegrał we Włoszech. Z 7 punktami Węgrzy są pierwsi, mając „oczko” przewagi nad naszymi zachodnimi sąsiadami. To właśnie z „Die Mannschaft” zmierzą się dziś o 20.45.
Naturalnym łącznikiem między tymi krajami jest Pal Dardai. To Węgier, który 15 lat swojej kariery piłkarskiej spędził w Hercie Berlin, a następnie został w niej trenerem, przez dekadę prowadząc drużyny w różnych kategoriach wiekowych. W ponad 200 spotkaniach zasiadał również na ławce seniorów, a przez kilka miesięcy… współdzielił tę rolę z pracą selekcjonera rodzimej reprezentacji! Z 7 meczów wygrał 4, zremisował 2, a przegrał tylko sparing z Rosją.
– Należy się wielki komplement dla całego kierownictwa, trenerów i sztabu za to, jak budują futbol na Węgrzech. W zespole nastąpiła przemiana pokoleniowa, którą trener Rossi wykonał bardzo dobrze. Drużyna pracuje jak maszyna, jak włoskie catenaccio. Świetnie spisuje się w pięcioosobowym bloku defensywnym. Niemożliwe jest, aby pokonać Węgry grając tylko w piłkę. Trzeba objąć z nimi prowadzenie, inaczej ugrać coś będzie niezwykle trudno – docenił drużynę narodową Dardai.
– Nie jestem nadęty, ale powiem, że Węgry powinny wygrać z Niemcami. W pierwszym meczu Niemcy nie potrafiły znaleźć remedium na gola przez ponad 70 minut. Pod względem indywidualności są tysiąc razy lepsi, ale są takie dni, kiedy nie wszystko wychodzi i wtedy trzeba czegoś dokonać wspólnie. A w tym aspekcie Węgry są mocniejsze, ponieważ jesteśmy jak maszyna – uśmiechnął się szeroko 46-latek.
Fot. PressFocus
