Werner woli Liverpool

Zarówno „Lewy”, jak i zawodnik RB Lipsk mają na swoim koncie po 20 trafień w Bundeslidze. Niemiec jest jednak nieco skuteczniejszym piłkarzem pod tym względem, że zanotował też 6 asyst, podczas gdy Polak ma ich na koncie ledwie 2. Licząc wszystkie rozgrywki, bilanse obu panów prezentują się następująco: Lewandowski 30 bramek i 2 asysty, Werner 25 goli i 10 asyst.

Mogli grać razem

Już ponad rok temu dużo mówiło się o tym, że dynamiczny napastnik – mogący też grać bliżej linii bocznej – ma trafić do Bayernu Monachium. Pojawiały się wówczas różne dywagacje, analizy oraz plotki, wszystkie jednak obracały się wokół tego, że Werner byłby potencjalnym dublerem lub partnerem dla Lewandowskiego. Pozycja Polaka w Bawarii jest absolutnie niepodważalna i nikt nie jest w stanie mu zagrozić.

Bayern wstępnie dogadał się już nawet z wychowankiem Stuttgartu, lecz niczego nie obiecywał. Nie było całkowitej pewności co do tego, czy Werner faktycznie nadaje się do ekipy giganta i czy jego chaotyczność oraz braki techniczne nie sprawią, że tylko się od Monachium odbije. Bayern grał z nim w kotka i myszkę przez kolejne kilka miesięcy, ciągle sondując inne opcje, aż w końcu Niemiec powiedział: dość. Piłkarz Lipska miał po dziurki w nosie bawarskich gierek, a RB oczekiwał za swoją gwiazdę znacznie większych pieniędzy niż oferował Bayern. Oprócz tego monachijczycy liczyli po cichu, że uda się dotrwać do 2020 roku, kiedy to wygaśnie kontrakt Wernera i będzie on dostępny za darmo. Niemiec regularnie bowiem odmawiał prolongowania umowy, ale w końcu zdecydował się na przedłużenie do 2023.

Przychylność Kloppa

Nie oznaczało to jednak końca jego transferowej sagi. Pod wodzą trenera Juliana Nagelsmanna reprezentant Niemiec jest obecnie w swojej życiowej formie, czym przyciąga uwagę klubów z Premier League. W dodatku w jego kontrakcie jest wpisana lekko tajemnicza klauzula, która – jak twierdzą niemieckie media – z roku na rok ma być coraz niższa. Różne były wersje kwoty, za którą latem będzie można bez konsultacji z Lipskiem wykupić 23-latka, a obecnie pojawiają się dwie wersje: „Bild” mówi o 60 mln euro, „kicker” o 50 mln. Dla klubów z Anglii takie pieniądze nie powinny stanowić problemu.

„Daily Mirror” podało, że o Wernera mają powalczyć Chelsea oraz Liverpool. Jak wiadomo, ten drugi zespół prowadzi Niemiec Juergen Klopp, który ma być podobno wielkim fanem napastnika Lipska. Tak wybiegany, waleczny i dynamiczny zawodnik wydaje się idealną opcją dla szkoleniowca „The Reds”, którego agresywne podejście do futbolu jest powszechnie znane – podobnie zresztą gra drużyna RB. Informacje na ten temat postanowił uzupełnić „Bild”, dodając, że sam [Timo Werner] także preferuje transfer do Liverpoolu. Takie plotki nie pojawiają się zresztą po raz pierwszy, ale teraz wydają się najpoważniejsze.

Wszystko na sprzedaż

– Premier League to najciekawsza liga świata, trzeba to uczciwie powiedzieć. Co weekend są tam mecze pokroju starć Bayernu Monachium z Realem Madryt – chwalił Wyspiarzy sam zainteresowany. W Lipsku są zresztą świadomi tego, że świetna dyspozycja Wernera przyciąga uwagę większych klubów. – Jeśli Timo nadal będzie strzelał gole, to jasne, że będzie się nim interesował nie tylko Bayern. Bądźmy szczerzy, w futbolu nie ma rzeczy nie do sprzedania – przyznał bez ogródek [Oliver Mintzlaff], lipski boss.

A z tym Bayernem rzecz nie jest wcale taka oczywista. Wydawałoby się naturalnym, że utalentowany Niemiec, który idzie łeb w łeb z najlepszym monachijskim piłkarzem, będzie kandydatem dla Bawarczyków. „Kicker” jednak twierdzi, że na ten moment Werner nie jest opcją dla Bayernu, nawet jeśli w grę będzie wchodzić klauzula odstępnego. Przyczyn takiego stanu rzeczy nie znamy, ale jak na razie Liverpool i tak wydaje się być o co najmniej krok przed innymi.

Na zdjęciu: Także strzegący bramki Unionu Berlin Rafał Gikiewicz nie zatrzymał Wernera. W sobotę Niemiec strzelił Polakowi dwa gole.