Weterani zbędni Wiśle

O zasługach Patryka Małeckiego, Arkadiusza Głowackiego, a zwłaszcza Pawła Brożka, nie trzeba nikogo przekonywać. „Mały” wywalczył z „Białą gwiazdą” trzy tytuły mistrza Polski, „Głowa” sięgał po to trofeum sześciokrotnie, a „Broziu” aż osiem razy, dorzucając do tego dwie korony króla strzelców ekstraklasy. Czas biegnie jednak nieubłaganie, wiec zasłużeni dla klubu z Reymonta piłkarze po prostu wykruszają się. Kilku nestorów wciąż jednak nie opuściło pola walki.

Zrzuceni z piedestału

Arkadiusz Głowacki, który w tym roku skończył 39 lat, w rundzie jesiennej był pewniakiem (o ile zdrowie mu dopisywało) w talii trenera Kiko Ramireza. Hiszpański szkoleniowiec nie uwzględniał „Głowy” w składzie za zasługi, tylko za prezentowany poziom sportowy. Kapitan „Białej gwiazdy” nie stracił miejsca w podstawowej jedenastce nawet wówczas, gdy kontrakt z krakowskim klubem podpisał mMrcin Wasilewski. Obaj stworzyli duet stoperów, zaś Zoran Arsenić został przesunięty na prawą obronę.

Sytuacja uległa radykalnej zmianie z chwilą angażu w Wiśle trenera Joana Carrillo. Głowacki wypadł z orbity jego zainteresowań, niezależnie czy zmaga się z kontuzją, czy jest w pełni sił. W podstawowym składzie Wisły „Głowa” wyszedł 17 grudnia ubiegłego roku w meczu z Zagłębiem Lubin (1:2). W rundzie wiosennej wyszedł na boisko tylko raz, zagrał sześć minut w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław (3:1). Szmat czasu…

Paweł Brożek jest w niewiele lepszej sytuacji niż jego starszy o cztery lata kolega. Liczba minut spędzonych na boisku nie jest najgorsza, ale „Broziu” w tym sezonie nie strzelił jeszcze ani jednej bramki. A szanse na grę w podstawowym składzie ma mniej więcej takiej same, jak ostatnia porcja lodów na dziecięcym przyjęciu. Carlitos strzela bowiem gole jak na zawołanie, więc głupotą byłyby eksperymenty z linią ataku.

Bezkompromisowy „Mały”

W rundzie jesiennej Patryk Małecki zagrał w 16 meczach ligowych „Białej gwiazdy”. Strzelił w nich jednego gola, w przegranym spotkaniu z Arką Gdynia (1:3). Już jesienią stracił miejsce w podstawowym składzie, po raz ostatni wyszedł na boisko od pierwszej minuty w meczu z Jagiellonią Białystok (0:0), który rozegrano 30 września. Potem grywał już tylko „ogony”.

W pierwszym meczu rundy wiosennej z Lechią Gdańsk „Mały” wrócił do łask (?), wychodząc na boisko w podstawowej jedenastce. Spędził na boisku równo godzinę. W następnej potyczce ligowej z Arką Gdynia (3:2) całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych. Z Piastem Gliwice (0:0) i Koroną Kielce (1:1) zabrakło go nawet w meczowej „18”. Piątego marca br. zagrał prawie pół godziny w spotkaniu z Jagiellonią (0:2), a w pojedynkach ze Śląskiem Wrocław (3:1) i Legią Warszawa (2:0) wylądował znów na trybunach.

Tego było już mu za wiele, wiec w wywiadzie dla „Dziennika Polskiego” Patryk Małecki postawił sprawę jasno, stwierdzając bez ogródek. „Nie jestem zawodnikiem, który zadowoli się tym, że ma dwa lata kontraktu, siedzi na trybunach i zarabia, jak na polskie warunki, bardzo dobre pieniądze. Jeśli moja sytuacja się nie zmieni, będę chciał latem odejść, poszukać sobie innego klubu, gdzie będę mógł odzyskać radość z gry”.

Słynący z niewyparzonego języka Małecki postawił sprawę jasno i uczciwie. Czy zatem w czerwcu tego roku z krakowskiej Wisły odejdzie trzech muszkieterów, czy tylko dwóch?

 

Trzej muszkieterowie

Sezon 2017/2018

Paweł Brożek – 15 meczów, 708 minut, średnia – 47, 2 minuty

Ostatni mecz – 5 marca 2018, Jagiellonia Białystok – Wisła (2:0).

 

Arkadiusz Głowacki – 17 meczów, 1428 minut, średnia – 84 minuty

Ostatni mecz – 9 marca 2018 roku, Wisła – Śląsk Wrocław (3:1)

 

Patryk Małecki – 18 meczów, 1152 minuty, 64 minuty

Ostatni mecz – 5 marca 2018, Jagiellonia Białystok – Wisła (2:0).