Weterynarz, który nie lubi zwierząt

Rozmowa z Markiem Panasem, byłym reprezentantem Polski.


Dlaczego tak pan nie ceni działaczy Związku Piłki Ręcznej w Polsce? Przecież mają takie osiągnięcia, sponsorów, generalnie jest super…

Marek PANAS: – Bo to są grabarze polskiej piłki ręcznej. ZPRP to jest relikt komuny – jak spółdzielnie mieszkaniowe, związki wędkarskie czy ogródki działkowe. Zjeżdżają delegaci i zaklepują, co chce władza. Ilu jest kandydatów na prezesa w niedzielnych wyborach? Jeden. Nie ma opozycji. Gdyby polskie reprezentacje grały w światowej elicie, nikt by nie miał zastrzeżeń. Ale gdzie my jesteśmy, na którym miejscu? Gramy w eliminacjach z Kosowem, Turcją, Izraelem – dla mnie to jest wstyd, niewyobrażalne. Teraz nasi dostali od Holandii, a dziewczyny od Austrii – jaki jest potencjał tych krajów, a jaki nasz? Pozostaje nam liczyć na „dzikie karty”. Stąd organizacja w Polsce mistrzostw świata 2023, bo dzięki temu skapnie kasa od państwa, sponsorów, samorządów.

Przez kilka lat krytykował pan związek na różnych łamach, dlaczego pan zamilkł?

Marek PANAS: – Po Euro 2016 w Krakowie powiedziałem w jednym z ogólnopolskich portali, że kondukt żałobny wyruszył, że od lat taktyką ZPRP jest łupienie wszystkich – „kasa, misiu kasa”, płać za wszystko, za licencje, za startowe, a niedawanie niczego od siebie. Związek straszył mnie pozwem, to ja im, że z chęcią w sądzie wszystko powtórzę.

Bali się nagłośnienia afery i zrezygnowali, ale swoimi mackami wpłynęli na media. Od ostatniego artykułu minęły dwa lata, pytam dziennikarza, o co chodzi, to słyszę – ale nie Panie Marku, za ostro… Wspomniany portal jest partnerem superligi, inni biorą reklamy od PGNiG i PKOl-u. To są grupy interesów, nie wolne media.

Ale widzę, nie poddaje się pan!

Marek PANAS: – Bo co się zmieniło na lepsze przez dwa lata? Nie jestem jasnowidzem z Człuchowa, co najwyżej ze Szteklina, gdzie prowadzę agroturystykę, ale jak polska piłka ręczna szła na dno, tak idzie dalej. Zawsze miałem ostry język, byłem kapitan reprezentacji, więc nie puścili mnie za granicę aż skończyłem 31 lat, choć inni wyjeżdżali kilka lat wcześniej. W THW Kiel byłem jedynym obcokrajowcem, ale przez trzy lata byłem kapitanem drużyny, w tym jądrze niemieckim. Wybierali mnie za otwartość, rzetelność, za walkę o interes drużyny.

No dobrze, wróćmy do interesów polskich. W niedzielę w ZPRP jest zjazd wyborczy. Parę lat temu byli reprezentanci Polski ery Bogdana Wenty założyli Handball Legends, grupę, która miała zmieniać polską piłkę ręczną. Może będzie rewolucja…?

Marek PANAS: – Ależ skąd! Jedynym kandydatem jest aktualnie pełniący obowiązki Henryk Szczepański, prawa ręka Kraśnickiego. Handball Legends? Wolne żarty! Rafał Kuptel właśnie został szefem Rady Trenerów ZPRP, Sławomir Szmal pracuje w kieleckim SMS-ie, jest asystentem Patryka Rombla w reprezentacji, ptaszki ćwierkają, że ma zostać jednym z wiceprezesów związku, inni w PKOl-u, gdzie szefuje Andrzej Kraśnicki, były prezes ZPRP. I tak potencjalnym krytykom zamyka się usta. Dostaniecie pieniążki, funkcje, to siedźcie cicho.

Głośno ostatnio o sporze Ruchu Chorzów z ZPRP. Śląski klub protestuje przeciwko niesprawiedliwemu traktowaniu, bo w jego miejsce w superlidze ma grać klub, który nie zdobył awansu na boisku. Ma rację?

Marek PANAS: – Sportowo Ruch spadł, ale są dwie poważne wątpliwości. Pierwsza, dlaczego Kielce są tak forowane,? Może dlatego, że mają w nazwie sponsora, który jest zarazem sponsorem związku? Po drugie, dlaczego ostatnia w superlidze mężczyzn Stal Mielec mogła dostać „dziką kartę”, a Ruch nie ma do niej prawa? Nie rozumiem dlaczego reguły dla obu lig nie są takie same.

Jakie w tej sytuacji byłoby salomonowe wyjście?

Marek PANAS: – Może warto pomyśleć, jak wspomóc kluby, a nie je uziemiać i niszczyć? Dlaczego Karkonosze Jelenia Góra u kobiet i żaden z czterech zwycięzców I ligi mężczyzn – czterech! – nie chce awansować? Dlaczego im nie pomóc bardziej w pierwszym sezonie, dać licencje warunkowo? Za rok-dwa stawki licencyjne sprawią, że nie będzie klubów, a jak nie będzie klubów, nie będzie zawodników, jak nie będzie zawodników, nie będzie reprezentacji.

Ale są nowe kontrakty sponsorskie, PGNiG, Suzuki, będzie lepiej!

Marek PANAS: – Nie wiem, kto czerpie korzyści z tych milionów od sponsorów, ale na pewno nie są to kluby i w efekcie piłka ręczna. W piłce nożnej pieniądze z telewizji i sponsorów ekstraklasy to ponad połowa budżetu przeciętnego klubu. W superlidze to maksymalnie 10 procent. Da się oglądać 4-5 zespołów, reszta to jest poziom 3. ligi niemieckiej. Ale czemu się dziwić, skoro kluby ledwo zipią z utrzymaniem drużyny seniorów i stają na głowie, żeby szkolić juniorów. Koszty zespołu młodzieżowego w rozgrywkach tylko w makroregionie to 25 tys. zł. Awans do mistrzostw Polski oznacza już do 50-60 tys. Co związek daje za mistrzostwo? Medale. Nie mają wstydu. To jest cyrk, kabaret.

Ale co pan opowiada, panie Marku! Przecież we wszystkich województwach hulają powołane przez związek słynne OSPR-y! Jak pan może tego nie dostrzegać?

Marek PANAS: – O tak, Ośrodki Szkolenia Piłki Ręcznej to jest dopiero jazda. Idzie na to ponad 7 milionów rocznie, z czego 43 procent na uposażenia! Na wszelkiej maści koordynatorów, instruktorów, kierowników, trenerów, ale od nich wiem, że tam nie ma pracy. Nie ma kwalifikowanej kadry, więc piłki ręcznej uczy pani od muzyki. I na to idzie kasa. Były selekcjoner reprezentacji kobiet Jerzy Ciepliński był kiedyś pierwszym krytykiem OSPR-ów. Dwa lata temu został odpowiedzialnym za ich rozwój, no i co? Za marne srebrniki dał się kupić, już jest wszystko cacy. Od tej pory nie rozmawiamy.

Ale zaraz, przecież jest piramida szkoleniowa – reprezentantów Polski przygotowują Szkoły Mistrzostwa Sportowego!

Marek PANAS: – Przez cztery lata do kadry z SMS-ów weszli Moryto, Sićko i Olejniczak. To wszystko. Co z resztą? Jakie są efekty tej pracy? W Kwidzynie, który zastąpił szkołę w Gdańsku, w tym roku było 24 kandydatów do I klasy na 15 miejsc. Parę lat temu było stu. Z tej „piętnastki” połowa umie łapać piłkę, a połowa już nie, ale klasa nie może być 8-osobowa, bo nie sposób w ośmiu zrobić trening. Wie pan dlaczego kluby nie chcą oddawać swoich zawodników do SMS-ów? Bo jak takiego młodziana kupuje potem klub superligi, to tylko połowa kwoty transferu zasila klub macierzysty, a drugie 50 procent idzie do związku. Jakim prawem? Przecież ZPRP na działalność SMS-ów dostaje pieniądze z budżetu państwa! To są środki publiczne! Czy to nie jest patologia?

Na pewno związek rekompensuje to jakoś, nie wierzę, że nie chce pomóc…

Marek PANAS: – Mój znajomy z Pomorza prosił o wsparcie – żeby ZPRP zwolnił ich z opłat transferowych i wpisowych za rozgrywki. Prezes Szczepański odpisał, że związek nie jest od pomocy i doradził iść do samorządów. To jest tupet proszę pana! Oni chcą tylko łupić, nic w zamian. W bliskim mi Wybrzeżu Gdańsk odchodzą gracze, ale nie ma kogo wziąć za nich, bo nie ma zawodników na rynku. Trzeba może poszukać w Korei.

Na pewno związek ma inne wydatki, szkoli i pomaga trenerom…

Marek PANAS: – Raczej ich niszczy. Tylko za licencje trenerskie na Master Coacha, bez której rzekomo nie można prowadzić zespołu w lidze, wpływa do związku 158 tys. złotych. A ci, którzy pracowali na prowincji, prawdziwi pasjonaci, zostali odstrzeleni – albo robisz licencje, której koszt to kilka tysięcy, albo nie pracujesz. A to jest zwykły haracz, te kursy są śmiechu warte, wykłada się na nich np. różnicę w mózgu kobiety i mężczyzny. Postawił się Krzysztof Kotwicki (były trener MMTS-u Kwidzyn – przyp. red.), że to bezprawne, ale nie mógł przez lata pracować. Wygrał w sądzie drugiej instancji, domaga się odszkodowania, ale ZPRP wystąpił o kasację do Sądu Najwyższego. Bardzo wielu trenerów piłki nożnej czeka na ten wyrok.

No dobrze, skoro jest tak źle, to jak pan taki mądry, to co pan proponuje?

Marek PANAS: – Co robi Unia Europejska przeciwko reżimom Putina i Łukaszenki? Nakłada sankcje. Dlatego trzeba nałożyć sankcje wobec ZPRP. Po pierwsze, apel do ministerstwa sportu – zamknąć OSPR-y i SMS-y, bo to jest marnowanie pieniędzy. Związek mówi, że formalnie nie można tych pieniędzy przekierować do klubów. Ale przecież w ministerstwie jest prowadzona klasyfikacja klubów za efektywną pracę z młodzieżą. Dlaczego na tej podstawie nie przekazywać środków? Po drugie – sponsor strategiczny PGNiG daje połowę na superligę, a połowę przekazuje do związku. Apeluję, PGNiG otwórz oczy! Macie kogoś w zarządzie ZPRP, kontrolujecie na co idą pieniądze? Byłem 9 lat na Zachodzie, nie wyobrażam sobie, żeby tam sponsor był tak lekkomyślny. Jak ktoś źle pracuje, to dajesz mu samochód? A tu rozbijają się suzuki. Proponuję żeby suzuki zasponsorowało hulajnogi, ale na pewno nie elektryczne, bo to byłoby niezasadne. Działacze ZPRP mydlą wszystkim oczy.

E tam, wszystkiego dowiemy się w niedzielę, zobaczy pan!

Marek PANAS: – Tak? To dlaczego na stronie związku nie opublikowano sprawozdania finansowego za ostatni rok? Znają je tylko kluby i delegaci na zjazd. Gdyby ludzie zorientowali się, jakie związek ma wpływy, a jak sami kwiczą, może by nie akceptowali tej patologii. Mam prośbę do działaczy z regionów: podajcie nazwiska swoich delegatów, którzy jadą do Warszawy, dowiedzmy się, kto należy do tej grupy grabarzy piłki ręcznej!

Czemu panu tak na tym wszystkim zależy?

Marek PANAS: – Bo tak jestem wychowany. Nienawidzę jak ktoś wyłudza cudze pieniądze, powstają jakieś papierowe projekty, z których nie ma efektów, ale to ZPRP już nie interesuje. Byle kasa się zgadzała. Ja mam w swojej gminie, w Lubichowie, weterynarza, który nie lubi zwierząt. Ten związek ręcznej też nie lubi ręcznej.

Marek Panas – 70 lat; w reprezentacji Polski rozegrał 143 mecze, jest brązowym medalistą mistrzostw świata 1982, olimpijczyk z Moskwy 1980 (7. miejsce). Wicemistrz Polski z Wybrzeżem Gdańsk, w latach 1982-89 zawodnik THW Kiel, trzykrotny wicemistrz Niemiec.


Na zdjęciu: Rozwój polskiej piłki ręcznej wyraźnie coś blokuje. Szymon Sićko, jeden z nielicznych reprezentantów – wychowanków SMS-u.

Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus