Wiara w przełom

Ta pozycja nie zadowala jednak nikogo w Częstochowie, bo po jesieni wydawało się, że zespół jest w stanie powalczyć o wyższe cele. Czy oznacza to, że walka o premiowane awansem miejsce nie jest już brana pod uwagę? – Ależ skąd! Nie poddajemy się. Będziemy walczyć, bo nadzieja umiera ostatnia, tylko, że wciąż musimy pamiętać, że naszym celem numer jeden jest utrzymanie się w I lidze, a tego celu jeszcze nie osiągnęliśmy – podkreśla trener Marek Papszun. – Nie będę jednak ukrywał, że po dwóch kolejnych porażkach jesteśmy mocno wkurzeni. Szkoda zwłaszcza przegranej z Zagłębiem. Sędzia najpierw podyktował karnego przeciwko nam, potem go odwołał, ale ta sytuacja wybiła nas z rytmu. Zostaliśmy skontrowani, potem była druga bramka i już się nie podnieśliśmy. Z Chrobrym był inny mecz, nie mogliśmy się pozbierać i nie wracamy już do tego tematu.

Teraz Raków czekają dwa dalekie wyjazdy do Bytowa i Chojnic i nie będą to łatwe pojedynki. Dlatego zespół po dzisiejszym meczu nie wróci do Częstochowy, tylko zostaje w trasie. Bazą przed starciem z Chojniczanką (25 kwietnia) będzie Kościerzyna.

– Do meczu z Bytovią przygotowujemy się w ten sam sposób jak zwykle, choć zawsze podkreślam, że nawet jeśli mamy dobrze, czy bardzo dobrze rozpracowanych przeciwników, to i tak wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas – dodaje trener Papszun. – Jeśli w Bytowie skumulują się czynnik decydujące o wyniku – czyli zagramy na naszym poziomie, będziemy skuteczni, dopisze nam łut szczęścia a sędziowie nie będą się mylili, to powinniśmy przełamać się po dwóch przegranych.