Wiara w Sandecji

Rozmowa z trenerem Tomaszem Kafarski, który ma utrzymać I ligę dla Nowego Sącza.


Po powrocie do Sandecji miał pan zaledwie dwa dni na przygotowanie zespołu do spotkania z GKS-em Katowice, a potem pełny mikrocykl przed wyjazdem do Tychów. Przerwa reprezentacyjna jest dla pana i piłkarzy szansą, by na dobre przestawić drużynę na dobre tory i wdrożyć nowe rozwiązania. Tuż po niej bardzo ważny w kontekście utrzymania mecz ze Skrą Częstochowa.

Tomasz KAFARSKI: – Jestem zadowolony z czterech zdobytych punktów. Gdyby ktoś zapytał mnie, gdy obejmowałem drużynę, czy brałbym je w ciemno, to powiedziałbym, że tak. Teraz mamy prawie dwa tygodnie na spokojną pracę i wierzę, że dobrze spożytkujemy ten czas. Poświęcamy go na analizy, trening, rozmowy z zawodnikami, szukanie najlepszych rozwiązań. Bardzo cenny będzie dla mnie sparing z Resovią, w którym zobaczę zawodników, którzy po moim przyjściu jeszcze nie zagrali.

Po spotkaniu z Katowicami chwalił pan drużynę za reakcję, mówił, że kluczowe było 15 minut przerwy. Postawił pan na metodę szokową czy spokojną rozmowę?

Tomasz KAFARSKI: – Nie było krzyków, choć są sytuacje, gdy trener musi podnieś głos. W tym przypadku się nie zdecydowałem i uważam, że dobrze wybrałem. W szatni była merytoryczna rozmowa, przekazaliśmy zawodnikom nowe zadania na drugą połowę.

Rywalizacja w Tychach przypominała rollercoaster. Przegrywacie, doprowadzacie do remisu. Wychodzicie na prowadzenie, rywale odrabiają. W końcu Tomasz Boczek strzela na 3:2 i możecie się cieszyć z pierwszego zwycięstwa na wyjeździe, drugiego w tym roku. W autokarze było trochę radości?

Tomasz KAFARSKI: – Drużyna mocno pracowała na sukces i nawet gol stracony na 2:2 nas nie zatrzymał. Znów ruszyliśmy do ataku, stworzyliśmy dużo sytuacji i w mojej opinii wygraliśmy zasłużenie. Powrót był spokojny, dało się wyczuć zadowolenie z tego, co udało się zrobić.

Widzi pan, że po przełamaniu z piłkarzy zeszło ciśnienie, są bardziej pewnie siebie?

Tomasz KAFARSKI: – Jedno zwycięstwo nam nie wystarczy. Potrzebujemy serii, by uciec ze strefy spadkowej. Wśród piłkarzy czuć nowego ducha, cieszy mnie ich wiara, że są dobrym zespołem i razem jesteśmy w stanie wyjść z trudnej sytuacji.

Wzmocniliście się środkowym pomocnikiem z Francji. Czy Jeremy Manzorro to piłkarz, jakiego potrzebowaliście?

Tomasz KAFARSKI: – Temat jego pozyskania był już przed moim przyjściem, natomiast wszystko zostało sfinalizowane, gdy byłem w klubie i wydałem zgodę.

Jak się prezentuje w treningu? Za nim dość długa przerwa, nie grał od 23 października. CV ma całkiem ciekawe, zdobywał mistrzostwa Kazachstanu i Litwy.

Tomasz KAFARSKI: – To chłopak o naprawdę dużych umiejętnościach. Dobrze się złożyło, że jest przerwa na kadrę i zagra w meczu kontrolnym. Postaramy się jak najszybciej doprowadzić go do odpowiedniej dyspozycji motorycznej, by mógł nam pomóc. To piłkarz środka pola – może grać na „ósemce”, „szóstce”, niżej przy pomocy drugiej osoby.

Co się dzieje ze Zvonimirem Kożuljem, który trafił do Nowego Sącza zimą, ale jeszcze nie zadebiutował? Wszyscy wiedzą, że ma ogromny potencjał, ale hamują go kontuzje.

Tomasz KAFARSKI: – W poniedziałek rozpoczął treningi z drużyną i najprawdopodobniej zagra w sparingu. Cieszę się też, że w ostatnim meczu mogłem już liczyć na Martina Kostala, który dał dobrą zmianę. Miał udział w zdobytej bramce i był motorem napędowym. Piłkarze ściągani zimą, by zagwarantować podniesienie jakości, dochodzą do siebie i mam nadzieję, że znaczący sposób pomogą skutecznie walczyć o utrzymanie.

Gdy zadzwonił telefon z Sandecji od razu był pan zdecydowany na powrót, czy jednak musiał się z tym przespać?

Tomasz KAFARSKI: – Przemyślałem decyzję, ponieważ sytuacja w tabeli nie była i nie jest do pozazdroszczenia. Zdecydowałem się, bo lubię wyzwania i dobrze się czułem w w mieście i klubie, gdy pracowałem tu kilka lat temu. Jeżeli po raz drugi chcieli zatrudnić tę samą osobę, gdy na rynku jest tylu świetnych fachowców, to trzeba tylko się cieszyć i ciężko pracować.

Przejęcie zespołu w czasie rundy, gdy za całe przygotowania odpowiadał ktoś inny, wymaga odwagi. Są trenerzy, którzy unikają takich sytuacji jak ognia.

Tomasz KAFARSKI: – Miałem świadomość, że obejmuję drużynę z wszystkimi plusami i minusami. Komfortowe nie jest też rozgrywanie domowych meczów w Niepołomicach, ale myślę, że to przezwyciężymy i będzie to też nasz atut.

Co pan robił po odejściu z Chojniczanki? Wcześniej, gdy nie miał pracy przez 11 miesięcy, między innymi podjął się remontu mieszkania, a nawet prowadził firmę transportową.

Tomasz KAFARSKI: – Teraz niczego podobnego się nie podejmowałem, bo od listopada wolnego nie było aż tak dużo. Cztery miesiące, w tym święta, ferie z dziećmi. Nic specjalnego nie robiłem, odpoczywałem i spokojnie czekałem.

Nie boi się pan, że może dojść do sytuacji, gdy spadną dwa zespoły, które prowadził w jednym sezonie? Jest ryzyko, że I ligę opuszczą Chojniczanka i Sandecja.

Tomasz KAFARSKI: – Po pierwsze, nie pracuję już w Chojnicach. Oczywiście wszystko można ze sobą łączyć i różnie odbierać. Nie mam zdania na ten temat.


Na zdjęciu: Tomasz Kafarski po raz drugi pracuje w Sandecji. Wrócił po 32 miesiącach.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus