Wiara w zimową przemianę

Trener Waldemar Fornalik obrusza się, gdy ktoś rzuca tezę, że jesienią Piast gra zawsze gorzej niż wiosną. Tak jednak było w dwóch ostatnich sezonach, a obecnie znów wygląda to źle.


Choć poprzednie sezony Piast za każdym razem kończył w górnej połowie tabeli, to ostatnie dwie jesienie nie zapowiadały takiego happy endu. Szkoleniowiec gliwiczan zawsze jednak podkreśla czynniki, które wpłynęły na taką, a nie inną postawę zespołu w pierwszych częściach ostatnich rozgrywek. – Raz straciliśmy Kubę Świerczoka z powodu urazu, kontuzji swego czasu nabawił się Kuba Czerwiński

– powtarza trener Piasta. W poprzednich sezonach Waldemar Fornalik przez pewien okres nie mógł liczyć na liderów drużyny. W sezonie 2019/20 na prawie pół roku wypadł Jakub Czerwiński, też obrońca i ważna osoba w szatni. Momentalnie brak „ministra obrony” miał wpływ na postawę zespołu i notowane wyniki. Tyle, ile „Czerwo” znaczył dla defensywy, tyle w kolejnym sezonie dla ofensywy znaczył Jakub Świerczok. Albo i więcej.

Dwa miesiące bez „Świeżego” miały ogromny wpływ na skuteczność pod bramką rywali. Powrót snajpera momentalnie odmienił oblicze ataku Piasta. Świerczok niejako wziął na plecy zespół z Okrzei i poprowadził drużynę do czołowego miejsce w lidze. Gliwiczanie swego czasu jesienią boykali się też z covidowymi problemami, czy też łączenie gry w europejskich pucharach z ligowymi zmaganiami odbijało się czkawką.

Forma do poprawki

Czy teraz można znaleźć podobne przyczyny słabszych wyników? Problemy zdrowotne w jakimś stopniu ograniczyły i ograniczają gliwiczan. Sztab szkoleniowy nie może liczyć na pomocnika Tihomira Kostadinowa i obrońcę Tomasza Huka. Obaj są cennymi piłkarzami, ale jednak nie kluczowymi. Brak przepracowanego okresu letniego przez Damiana Kądziora i zamieszanie wokół jego ewentualnego transferu do Lecha, miał poważniejszy wpływ. Podobnie, jak problem z uregulowaniem formy przez Kamila Wilczka, najjaśniejszej postaci wśród napastników.

W dodatku wciąż do meczowej dyspozycji wraca Hiszpan Jorge Felix. Można więc powiedzieć, że wiosną, gdy wszyscy wyżej wymienieni (oprócz Huka) piłkarze powinni być w stuprocentowej formie, o zwycięstwa gliwiczanom będzie łatwiej. Tak się może stać, choć z tyłu głowy rodzi się niepewność, czy historia powtórzy się po raz enty. Genialne wiosny składające się z serii zwycięstw sprawiały, że gliwiczanie ocierali się nawet o europejskie puchary.

Zima czyni cuda?

Teraz konkurencja wydaje się silniejsza, a bolączki Piasta poważniejsze niż niedobór kilku piłkarzy. Nie ma płynności u gliwiczan, nie ma też swobody w grze ofensywnej. Kreacja akcji i sytuacji bramkowych kuleje. Piast mało atakuje i mało strzela. Stałe fragmenty gry to czasem jedyna broń śląskiej drużyny, a to zdecydowanie za mało na większość ekstraklasowych przeciwników. Piastowi brakuje głodu walki o każdą piłkę, wielkiej determinacji.

Zwycięstwa budują, ale porażki mogą motywować i mobilizować. Dlatego październik i maraton ligowych meczów mogą być kluczowe, w kontekście zimowych przygotowań. Tym razem będą one dłuższe niż zwykle z powodu mistrzostw świata. Czy trener Waldemar Fornalik znów będzie musiał dokonywać niemal cudów, by wydźwignąć drużynę z jesiennej zapaści? O to może być wyjątkowo trudno, dlatego im więcej punktów śląska drużyna zdobędzie teraz, tym lepiej…


Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus