Wiatr w oczy Polonii Bytom. Porażka z GKS-em Katowice

Biednemu wiatr w oczy wieje – to stare porzekadło pasuje jak ulał do bytomskiej Polonii, która przeżywa trudne chwile organizacyjne i sportowe. Na wyjście z kryzysu trzeba będzie poczekać do wyników wyborów samorządowych i wówczas się okaże, czy będzie lepsze jutro, czy trzeba się zwijać. W meczu z silnym Tauronem gospodarze zostali surowo skarceni, choć 1:8 nie do końca odzwierciedla to, co się działo na lodzie.

Tom Coolen, trener katowiczan, po meczu w Gdańsku wygranym zaledwie 2:1, dokonał przetasowań we wszystkich atakach. Ten manewr przyniósł skutek, bo katowiczanie poruszali się żwawo.

– Trener chciał dać nam impuls i chyba jeszcze bardziej zmobilizować – przekonywał napastnik [Mikołaj Łopuski], który zaliczył dwie bramki i asystę.

Od początku goście ruszyli do ataku i rozpoczęła się zawierucha, która trwała do samego końca. Coolen faktycznie zmobilizował hokeistów i oni wyraźnie chcieli poprawić swoje statystyki indywidualne. Mateusz Studziński został wystawiony na poważną próbę, ale nie był w stanie zatrzymać katowickiej nawałnicy. Gwoli prawdy goli pewnie byłoby jeszcze więcej, ale goście dwa razy ostemplowali słupek, a ponadto kilka razy nie potrafili posłać krążka z bliska do siatki.

– Byliśmy dobrze zmotywowani przez trenera i nikt nie zamierzał stosować taryfy ulgowej – dodał Łopuski. – Rozegraliśmy dobry mecz i utrzymaliśmy tempo gry od początku do końca. Zupełnie inaczej było w Gdańsku gdzie również prowadziliśmy 2:0 i chyba za szybko uwierzyliśmy, że już mamy zwycięstwo. Teraz tego błędu nie popełniliśmy i odnieśliśmy wysokie zwycięstwo.

Kevin Lindskoug, szwedzki golkiper Tauronu, nie miał wiele pracy i przy odrobinie szczęścia mógł zachować czyste konto. Jednak bytomianie wyszli z szybką kontrą i David Turoń pokonał go z bliskiej odległości. Po meczu okazał osię, że Matej Cunik po uderzeniu krążkiem doznał kontuzji kolana i może być wyłączony na dłużej. Kadrowo sytuacja Polonii znów się skomplikuje.

 

WĘGLOKOKS KRAJ POLONIA BYTOM – TAURON KH GKS KATOWICE 1:8 (0:2, 0:4, 1:2)

0:1 – Pasiut – Czakajik – Łopuski (1:47), 0:2 – Łopuski – Czakajik – Pasiut (11:06), 0:3 – Łopuski – Krężołek – Deveczka (26:43), 0:4 – Urbanowicz – Krawczyk – Wronka (27:19), 0:5 – Fraszko – Laakkonen – Wronka (33:48), 0:6 – Malasiński – Wronka – Urbanowicz (38:43), 0:7 – Wronka – Laakkonen – Heikkinen (48:48,  w przewadze), 1:7 – Turoń – Stoklasa – Kukuszkin (57:36), 1:8 – Fraszko – Laakkanen – Czakajik (58:35).

***

Gdańsk dla hokeistów z Tychów to nie jest dobre miejsce, bo dawniej i teraz podczas meczów męczą się okrutnie. Ostatnio wygrali 3:2 po dogrywce i trener Andrej Gusow w swoim stylu czynił uszczypliwe uwagi pod adresem swoich podopiecznych. W rewanżu wbrew pozorom wcale też nie było łatwo, bo w 44 min był wynik remisowy 2:2. Sygnał do natarcia dał Jarosław Rzeszutko, strzelając gola na 3:2, a potem już było nieco lżej. Gospodarze w ostatnich 12 min zupełnie „rozbroili” gości, zdobywając 5 goli.

GKS TYCHY – AUTOMATYKA GDAŃSK 7:3 (1:0, 1:1, 5:2)

1:0 – Cichy – Jeziorski – Novajovsky (18:06), 2:0 – Bryk – Gościński – Rzeszutko (21:12), 2:1 – Marzec – Pesta (25:39), 2:2 – Chalupa – Polodna – Danieluk (43:27), 3:2 – Rzeszutko – Gościński (47:23), 4:2 – Sykora – Michnow – Novajovsky (48:37), 5:2 – Cichy – Szczechura (53:10), 7:2 – Komorski – Michnow – Sykora (55:38), 7:3 – Polodna – Steber – Cahlupa (57:32).

***

Mecz w Sosnowcu tak naprawdę rozstrzygnął się w czterech ostatnich minutach pierwszej tercji, gdy gospodarze pozwolili torunianom strzelić trzy bramki. W kolejnych tercjach mądrze grająca Energa kontrolowała wynik i odniosła przekonujące zwycięstwo.

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC – ENERGA TORUŃ 2:6 (0:3, 0:1, 2:2)

0:1 – Korczocha – Orechin (15:58), 0:2 – Jaworski – Naparło – Biały (17:39), 0:3 – Trachanow – Korczocha – Kamienkou (19:15, w przewadze), 0:4 – Garszin – Trachanow – Kamienkou (37:00, w przewadze), 1:4 – Luka – Kana – T. Kozłowski (40:44, w przewadze), 1:5 – Minge – Dołęga – Walter (54:17), 2:5 – Jaskólski – Rutkowski – Podsiadło (58:55), 2:6 – Menciuk – Minge – Dołęga (59:24).

***

Opolanie dotrzymywali kroku gospodarzom tylko do 15 minuty. Później złapali trzy kary i górale każdą przewagę zamienili na bramkę. Wreszcie gra Podhala mogła się podobać. -Rozegraliśmy najlepszy mecz w sezonie. Zadowolony jestem z 50 minut gry – powiedział [Tomek Valtonen]. Z kolei Jacek Szopiński narzekał na skąpy skład. – Miałem do dyspozycji tylko pięciu obrońców, w sumie 14 graczy – żalił się. – Straty goli osłabiły naszą psychikę. Podhale z kolei się napędzało z każdą minutą.

TATRYSKI PODHALE NOWY TARG – PGE ORLIK OPOLE 6:1 (2:0, 3:0, 1:1)

1:0 – Sammalmaa – Koski (14:46, w przewadze), 2:0 – Jaśkiewicz – Neupauer – Różański (18:04), 3:0 – Sammalmaa – Koski – Guzik (22:05, w przewadze), 4:0 – Michalski – Worwa – Zapała (25:41), 5:0 – Guzik – Wielkiewicz (32:25), 6:0 – Dziubiński – Sammalmaa – Tolvanen (40:14), 6:1 – Svitac – Gorzycki (45:26).