Widać było, że bardzo chcieli

Trenerowi Cracovii Michałowi Probierzowi bardzo dużo dała cierpliwość prezesa Janusza Filipiaka.


Na takie słowa Michała Probierza kibice Cracovii musieli czekać od 16 lutego, czyli od zwycięskiego meczu „Pasów” z Lechem Poznań. Dopiero po 6 ligowych porażkach z rzędu szkoleniowiec krakowian zadowolony przyszedł na pomeczową konferencję w Gdańsku i z uśmiechem skomentował zwycięstwo 3:1 z Lechią.

– Zagraliśmy bardzo dobrze – stwierdził Michał Probierz. – Widać było, że płynnie przechodziliśmy do ofensywy, że potrafiliśmy się utrzymać przy piłce i stwarzaliśmy sytuacje. Na początku brakowało nam jeszcze skuteczności, bo takie okazje jakie mieliśmy na wyjazdach trzeba wykorzystywać i strzelać gole.

Już w Gdańsku mieliśmy taki mecz jesienią 2018 roku, że było multum sytuacji i nie wykorzystaliśmy nawet rzutu karnego więc w konsekwencji gola straconego w 79 minucie przegraliśmy 0:1. Analizowałem ten mecz i zdawałem sobie sprawę z potencjału ofensywnego Lechii, która w ataku grał ostatnio bardzo dobrze.

Złe wspomnienia na chwilę więc wróciły. Dlatego ucieszyłem się gdy wreszcie po strzale Pellego van Amersfoorta zdobyliśmy pierwszą bramkę po restarcie i wydawało mi się, że już będziemy spokojnie mogli grać ten mecz do końca. Niestety po przerwie zaczęliśmy grę najgorzej jak mogliśmy czyli od straty gola i daliśmy rywalowi odżyć. Nasza druga bramka pozwoliła nam przede wszystkim odzyskać środek boiska.

To było bardzo ważne, bo Lechia ma bardzo dobrą ławkę co podkreślają bramki zdobywane w ostatnich minutach. To nie jest przypadek. Dlatego w meczu z nami także wprowadzani zawodnicy gospodarzy dawali jakość, ale to my zamknęliśmy mecz trzecim trafieniem i wygraliśmy zasłużenie.

Mocne ogniwa

Taka postawa Cracovii, trzy dni po porażce z Pogonią, sprawiła, że kibice zadawali sobie pytanie co się stało na trasie Szczecin – Gdańsk i jakich sztuczek z trenerskiej szafy użył szkoleniowiec „Pasów”? Michał Probierz wyjaśnił jednak spokojnie, że postawa krakowian w Gdańsku to nie jest efekt żadnych trików tylko wykonanej przez zawodników pracy.

– Pogratulować i podziękować należy tylko zawodnikom – wyjaśnił Michał Probierz. – Widać było po nich, że bardzo chcieli. Także ci piłkarze, którzy byli krytykowani i wskazywani jako nietrafione transfery, pokazali, że potrafią grać.


Czytaj jeszcze: Matematycznie to się zgadza


Thiago czy Florian Loshaj byli mocnymi ogniwami naszego łańcucha, a trzeba pamiętać, że my graliśmy w 28 kolejce dzień później niż Lechia. Te 24 godziny w regeneracji i przygotowania do następnego meczu to jest dużo, ale u naszych zawodników nie było tego widać. Dlatego gratuluję im jeszcze raz występu w Gdańsku, a prezesowi profesorowi Januszowi Filipiakowi dziękuję za cierpliwość.

Wiem sam ile już dostał od nas „dzwonów”, a mimo to pozwolił nam to wszystko uporządkować. Dla trenera jest to bardzo duże doświadczenie. Mnie przynajmniej ten czas na przeanalizowanie sytuacji bardzo dużo dał i dlatego mogę być podwójnie zadowolony.

Punkt do podium

Najważniejsze jest jednak to, że na jedną kolejkę przed końcem fazy zasadniczej Cracovia nie musi się oglądać za siebie. Seria porażek została przerwana, a w dodatku miejsce w grupie „nad kreską” zostało zaklepane. Pozostaje więc już tylko krakowianom patrzeć przed siebie i walczyć o to co jeszcze jest do zdobycia, czyli… 3 punkty w niedzielnym meczu na swoim boisku z Wisłą Płock.

Do miejsca na podium podopieczni Michała Probierza tracą zaledwie jeden punkt więc wrócili z nad morza w dobrych humorach i w decydującą fazę sezonu chcą wejść jako pełnoprawny kandydat do medalu.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus