Widowisko dla kibiców

Gol po rykoszecie dał tyszanom zwycięstwo, które już wymykało się im z rąk


Do meczu w Legnicy obydwie drużyny przystąpiły podbudowane ostatnimi seriami. Miedź wyszła na boisko w takim samym składzie, w jakim pokonała lidera, ale dała się zaskoczyć tyszanom. Artur Derbin wprawdzie także, po wygranej z Górnikiem Łęczna, nie zmienił wyjściowej jedenastki, ale za to dokonał roszady skrzydłowych. Bartosz Biel przeszedł bowiem na lewą stronę, a na prawej wybiegł Kacper Piątek i on właśnie stał się odźwiernym…

20-letni wychowanek Gwarka Ornontowice już w 5 minucie, po akcji przeprowadzonej lewą stroną, zawęził zbiegając w kierunku światła bramki, a gdy dostał podanie od Łukasz Grzeszcz, ułożył sobie futbolówkę na strzał i huknął z 17 metra. Półgórne uderzenie było na tyle mocne i dokładnie wymierzone w długi róg, że Paweł Lenarcik nie miał szansę na skuteczną interwencję.

Ten pierwszy w tym sezonie gol młodszego z braci Piątków podziałał mobilizująco na starszego z Piątków i już 8 minut później Jakub też wpisał się na listę strzelców. Tym razem, po akcji lewą stroną 22-letni pomocnik GKS-u, wypuścił w bój Biela i wbiegł za nim w pole karne. Miał nosa, bo odbita przez obrońcę piłka spadła pod nogę „Kuby”, a ten z zegarmistrzowską precyzją z 10 metra, technicznym uderzeniem trafił w okienko długiego rogu.

Wprawdzie legniczanie próbowali wrócić do gry, ale ani strzał z dystansu Pawła Zielińskiego w 17 minucie, ani uderzenie Joana Romana źle finalizującego kontrę trzech na dwóch w 39 minucie nie zrobiły wrażenia na Konradzie Jałosze. Zdecydowanie groźniejsza była okazja na trzeciego gola dla tyszan, bo Biel w 18 minucie główkował z 5 metra, ale skracający kont Lenarcik odbił piłkę, a dobitka Łukasza Grzeszczyka była niecelna.

O ile po pierwszej połowie mogliśmy mówić o dobrym meczu, to po zmianie stron widowisko było już znakomite. Zmiany dokonane przez Jarosława Skrobacza sprawił, że Miedź ruszyła do szturmu, rozpoczynając od minimalnie niecelnej główki Patryka Makucha w 20 sekundzie drugiej części spotkania. Lepiej główkował Szymon Matuszek w 58 minucie, ale Jałocha stał dokładnie tam gdzie kapitan gospodarzy posłał piłkę. Co się jednak odwlecze… W 66 minucie po dośrodkowaniu Marcina Garucha z rzutu wolnego zamykający akcję Nemanja Mijusković, z linii bocznej pola bramkowego zdołał posłać piłkę w długi róg i zdobył kontaktowego gola.

Natychmiastowa reakcja szkoleniowca tyszan, który zmianami próbował zmienić obraz gry, niewiele dała. Nadal legniczanie nacierali z impetem i w 71 minucie bramka GKS-u przeszła oblężenie. Jałocha obronił główkę Michała Bednarskiego, a dobitkę Romana zablokował Kamil Szymura. Wreszcie w 84 minucie gospodarze dopięli swego. Tym razem po wrzutce Zielińskiego Bednarski główkując z 5 metra zaskoczył Jałochę, który miał co prawda piłkę na rękawicy, ale nie zdołał zatrzymać futbolówki, która wtoczyła się za linię.

Radość miejscowych trwała jednak bardzo krótko, bo Szeliga ruszył do ataku i wywalczył rzut rożny, po którym losy spotkania zostały rozstrzygnięte. Grzeszczyk dośrodkował spod chorągiewki, a wybita przez Rubena Hoogenhouta piłka spadła wprost na nogę Wiktora Żytka, który huknął z woleja z 25 metra. Na drodze futbolówki lecącej w kierunku bramki znalazł się jeszcze Dani Pinillos, a rykoszet zmylił bramkarza Miedzi i zapewnił tyszanom przedłużenie zwycięskiej serii oraz pozostanie na pozycji wicelidera.


Miedź Legnica – GKS Tychy 2:3 (0:2)

0:1 – K. Piątek, 5 min, 0:2 – J. Piątek, 13 min, 1:2 – Mijuskivić, 66 min, 2:2 – Bednarski, 84 min (głową), 2:3 – Żytek, 86 min.

MIEDŹ: Lenarcik – Biernat (46. Hoogenhout), Mijusković, Pinillos – Zieliński, Matuszek, Tront (46. Garuch), Tupaj (61. Śliwa) – Lehaire (46. Makuch), Bednarski, Roman (78. Azikiewicz). Trener: Jarosław SKROBACZ.

GKS: Jałocha – Mańka, Sołowiej, Szymura, Szeliga – K. Piątek (67. Norkowski), Paprzycki (72. Żytek), J. Piątek (67. Steblecki), Grzeszczyk, Biel (67. Moneta) – Lewicki. Trener Artur DERBIN.

Sędziował Zbigniew Dobrynin (Łódź). Widzów 1404.

Żółte kartki: Hoogenhout, Zieliński – Mańka, Grzeszczyk, Lewicki.


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus