Widowiskowy mistrz półmetka

Wynik meczu w Lubinie nie odzwierciedla przewagi rozpędzonego Lecha Poznań.


Różnicę miejsc i osiąganych ostatnio wyników Lecha i Zagłębia było widać od początku spotkania. Już w 4 minucie poznańska lokomotywa wjechała w pole karne miejscowych, a Bartosz Salamon, po wrzutce Alana Czerwińskiego, główkując z 6 metra sprawdził formę Dominika Hładuna. Bramkarz lubinian popisał się skuteczną paradą, ale w 8 minucie nie miał już nic do powiedzenia. Tym razem z rzutu rożnego dośrodkował bowiem Barry Douglas, a Antoni Milić, główkując z 2 metra, otworzył worek z bramkami.

Nie minął kwadrans gry, a było już 2:0. Tym razem po rajdzie Czerwińskiego najsprytniejszy w polu karnym gospodarzy okazał się Joao Amaral. Dopadł do odbijanej futbolówki, podbił ją i strzelił z woleja z 14 metra, a piłka po rykoszecie od kolana Kamila Kruka wtoczyła się za linię bramkową.

Niewiele brakowało, a w 25 minucie byłoby już 3:0, ale tym razem Adriel Bo Loua, strzelając z 9 metra z woleja, ostemplował poprzeczkę. Nieznacznie pomylił się także w 28 minucie Radosław Majewski, który z narożnika pola karnego huknął z powietrza tuż obok okienka. Obrońcy Zagłębia znaleźli się na takiej karuzeli, że doznali zawrotu głowy. Dowodem była interwencja Kruka z 37 minuty. Zamiast wybić piłkę wstrzeloną przez Douglasa 21-letni defensor wślizgiem zagrał futbolówkę z 5 metrów w kierunku swojej bramki i odetchnął z ulgą, gdy słupek „wyjaśnił” sytuację.

Z ulgą lubinianie przyjęli też gwizdek kończący pierwszą połowę, bo jej wynik 0:2 nie odzwierciedlał ogromnej bezradności Zagłębia i wielkie przewagi Lecha, który na drugą połowę wyszedł z jedną roszadą w składzie. Zmianie uległa jednak przede wszystkim gra lubinian, którzy w 49 minucie strzelili kontaktowego gola.

Po wrzutce Jakuba Żubrowskiego z rzutu rożnego, niepilnowany Kruk, główkując z 10 metra po koźle ulokował piłkę w okienku. W 53 minucie odpowiedział Lech, bo Ba Loua dośrodkował, a Jakub Kamiński główkując z 5 metra zapewnił odzyskanie dwubramkowego prowadzenia… na 5 minut. Po takim czasie bowiem, kolejne dośrodkowanie z rzut rożnego, wykonanego przez Łukasza Łakomego, spowodowało zamieszanie w polu bramkowym zagubionego w akcji Filipa Bednarka.

Wykorzystał to Lorenco Simić i strzałem z 5 metra do „pustaka” dał nadzieję gospodarzom, a Sasza Żivec minimalnie niecelnym uderzeniem z narożnika pola karnego potwierdził, że Zagłębie uwierzyło w odwrócenie losów meczu. Potwierdził to także Filip Starzyński w 72 minucie główkując po rzucie rożnym, ale tym razem Bednarek był na posterunku.

Nie znaczy to, że w końcówce Lech został zepchnięty do obrony. Wręcz przeciwnie atakował i w 81 minucie Mikael Ishak z 6 metra ostemplował poprzeczkę, a chwilę później Michał Skóraś z bliska trafił w bramkarza. Jeszcze w 85 minucie Kamiński przestrzelił z 8 metra, a w 2 minucie doliczonego czasu gry uderzył zbyt lekko, żeby pokonać Hładuna, który zatrzymał jeszcze chwilę później uderzenie Daniego Ramireza i w ten sposób lider przedłużył serię zwycięstw, a lubinianie musieli przełknąć czwartą ligową porażkę z rzędu.


Zagłębie Lubin – Lech Poznań 2:3 (0:2)

0:1 – Milić, 8 min (głową, asysta Douglas), 0:2 – Joao Amaral, 14 min (asysta Czerwiński), 1:2 – Kruk, 49 min (głową, asysta Żubrowski), 1:3 – Kamiński, 53 min (głową asysta Ba Loua), 2:3 – Simić, 59 min (asysta Łakomy).

ZAGŁĘBIE: Hładun – Wójcicki, Simić, Kruk – Chodyna (87. Daniel), Żubrowski, Łakomy (87. Pakulski), Poręba (58. Starzyński), Żivec, Ratajczyk (87. Kłudka) – Szysz. Trener Dariusz ŻURAW. Rezerwowi: Weirauch, Lepczyński, Dudziński, Zajic, Pieńko.

LECH: Bednarek – Czerwiński, Salamon, Milić, Douglas – Ba Loua (74. Skóraś), Murawski (46. Tiba), Kalstrom, Joao Amaral (74. Kvekveskiri), Kamiński (90+3. Ramirez) – Ishak (89. Sobiech). Trener Maciej SKORŻA. Rezerwowi: Mrozek, Pereira, Marchwiński, Skrzypczak.

Sędziował Damian Kos (Wejherowo). Widzów 7000. Żółte kartki: Kruk (2, faul) – Ba Lua (71, faul), Tiba (75, faul).

Piłkarz meczu – Jakub Kamiński.


Fot. Tomasz Folta/PressFocus