Widzew bez przełamania

Odkąd łodzianom z powodu kontuzji wypadł Juliusz Letniowski, nie potrafią wygrywać. W poniedziałek w samej końcówce uratowali punkt w Nowym Sączu.


To już seria. Widzew nie wygrał żadnego z pięciu ostatnich meczów ligowych. Ostatni komplet punktów zgarnął 15 października w Kielcach. Potem uległ Resovii i Podbeskidziu oraz zremisował z ŁKS-em, Miedzią i – poniedziałkowego wieczoru – kończące pierwszą kolejkę rundy rewanżowej spotkanie w Nowym Sączu.

Bez Julka ani rusz

Sąd wziął się ten zjazd tak chwalonej wcześniej i zdającej się mknąć ku ekstraklasie drużyny trenera Janusza Niedźwiedzia? Futbol – jak życie – raczej nie lubi prostych odpowiedzi, ale wspólnym mianownikiem tych niezwycięskich występów jest absencja Juliusza Letniowskiego. Po raz ostatni środkowy pomocnik zagrał w… Kielcach. Od tamtej pory zmaga się z urazem, w ubiegłym tygodniu wznowił indywidualne treningi. Letniowski to prawdziwy motor napędowy widzewskiej ofensywy. Strzelił tej jesieni 3 gole, zaliczył 3 asysty. Z nim na boisku Widzew zgarnął 29 punktów w 11 meczach. Bez niego – tylko 6 punktów w 7 meczach. Te liczby muszą działać na wyobraźnię kibiców, wypatrujących jak najszybszego powrotu 23-latka do gry.

Jak po sznurku

W ponidziałek Widzew stworzył z Sandecją dobre widowisko, pełne zwrotów akcji, po którym niedosyt mogli odczuwać jedni i drudzy. Pierwsza połowa wskazywała na zwycięstwo łodzian. Objęli prowadzenie tuż przed przerwą. Widzew rozklepał sądeczan mimo tłoku w polu karnym. Piłka jak po sznurku krążyła od Pawła Zielińskiego, przez Karola Danielaka, po Dominika Kuna, który nie celebrował trafienia, jako że w przeszłości bronił barw Sandecji. Kun po ostatnim gwizdku powodów do zadowolenia nie miał, bo w doliczonym czasie gry ujrzał drugą żółtą kartkę za faul na Robercie Janickim i nie dograł meczu. Jego koledzy też nie mieli prawa czuć satysfakcji.

Błysk Chorwata

W przeciągu 5 minut – między 62 a 67 minutą – Sandecja strzeliła 2 gole. W roli głównej wystąpił Damir Sovsić. Najpierw wykorzystał karnego podyktowanego za rękę Daniela Tanżyny, potem efektownie, fałszem, obsłużył Błażeja Szczepanka, który nie zmarnował okazji. Ostatnie słowo należało do Widzewa. W 89 minucie Paweł Tomczyk urwał się Kornelowi Osyrze i wygrał sam na sam z Pietrzkiewiczem, po czym pobiegł po piłkę i natychmiast ustawił ją na środku boiska. To obrazowało nastawienie łodzian. Zremisowali, utrzymali 5-punktową przewagę nad gospodarzami, lecz nie po to przyjechali na pusty i będący w trakcie przebudowy obiekt Sandecji.

Sandecja Nowy Sącz – Widzew Łódź 2:2 (0:1)

0:1 – Kun, 45+3 min, 1:1 – Sovsić, 62 min (karny), 2:1 – Szczepanek, 67 min, 2:2 – Tomczyk, 89 min.

SANDECJA: Pietrzkiewicz- Rudol, Piter-Buczko, Osyra, Boczek, Słaby – Janicki, Fall, Sovsić, Chmiel (46. Dikow) – Prochownik (46. Szczepanek). Trener Dariusz DUDEK.

WIDZEW: Wrąbel – Stępiński, Dejewski, Tanżyna – Zieliński, Kun, Hanousek., Danielak (90+2. Grudniewski), Villa (73. Tomczyk), Nunes (73. Mucha) – Guzdek (90+2. Gołębiowski). Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ.

Sędziował Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie). Mecz bez udziału publiczności. Żółte kartki:
Chmiel, Boczek, Rudol – Kun, Danielak, czerwona: Kun (90+1. druga żółta).
Piłkarz meczu – Damir SOVSIĆ.


Na zdjęciu: Chorwat Damir Sovsić strzelił gola i zaliczył efektowną asystę, dlatego Sandecja została kolejną drużyną, która urwała punkty Widzewowi.
Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus