Emocjonujący mecz w Łodzi! Górnik wygrywa po raz piąty

Ostatecznie Górnik wygrał z Widzewem 3:2. To piąta kolejna wygrana „górników”, który już są na 6 miejscu w ligowej tabeli. Zabrzanie przystąpili do meczu z jedną zmianą w składzie.


W miejsce Piotra Krawczyka od pierwszej minuty grał rezerwowy ostatnio Szymon Włodarczyk. Dla 20-letniego napastnika był to pierwszy występ w podstawowym składzie, od prawie 1,5 miesiąca.

Początek meczu w Łodzi, to dwie żółte kartki dla zawodników gospodarzy w pierwszych pięciu minutach! Najpierw upomniany został Adam Hanousek, a zaraz potem Serafin Szota, który ostro potraktował Lukasa Podolskiego. Dla obu widzewskich graczy to czwarte upomnienia i pauza w 33. kolejce z Radomiakiem.
Choć miejscowi mieli optyczną przewagę, to prowadzić mogli „górnicy”.

Po kwadransie piłka bita lewą nogą przez dobrze grającego Pawła Olkowskiego wylądowała na poprzeczce bramki Henricha Ravasa. W 20 minucie na liczbie 453 minut skończyła się passa Daniela Bielicy bez puszczonego gola. Pokonał go Bartłomiej Pawłowski dobrym uderzeniem głową. Wcześniej nikt nie powstrzymał mającego sporo czasu i dobrze dośrodkowującego Patryka Stępińskiego. Z kolei krycie zawodnika Widzewa zgubił Boris Sekulić.

Koniec I połowy to dwa skuteczne, a przede wszystkim bramkowe ciosy „górników”. Najpierw Ernest Terpiłowski stracił piłkę – dobry wślizg Olkowskiego – ta trafiła pod nogi Dani Pacheco, który pociągnął do przodu i zza pola karnego lewą nogą przymierzył tak, że Ravas musiał wyciągać futbolówkę z siatki. To nie wszystko. Kilka minut później znakomita akcja Daisuke Yokoty. Piłka po jego strzale została wprawdzie zablokowana, ale trafiła pod nogi Sekulicia, który płaskim uderzeniem zdobył swojego pierwszego gola w tym sezonie.


Czytaj więcej o Górniku Zabrze:


Po przerwie trener Janusz Niedźwiedź wprowadzał na boisko kolejnych graczy, ale bez efektu, bo zespół z Zabrza kontrolował to, co działo się na murawie. W 67 minucie ładnie z dystansu strzelał niezmordowany Yokota, ale piłka minęła cel. Cztery minuty później wyrastający na czołową postać ligi Japończyk już się nie pomyli. Otrzymał świetne podanie od Piotra Krawczyka, który dopiero co pojawił się na murawie i uderzył po tzw. krótkim słupku tak, że Ravas nie miał nic do powiedzenia!

W 80 minucie zabrzanie powinni zdobyć czwartego gola, ale rezerwowy Kanji Okunuki przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem miejscowych. Koniec emocji? Gdzie tam! Zaraz potem w słupek trafił Stępiński, a następnie do siatki trafił rezerwowy Andrejs Ciganiks. Końcowe minuty, to ataki łodzian, którzy wściekle dążyli do wyrównania. W polu karnym gości biegał nawet Henrich Ravas! Wyrównać się jednak nie udało i Górnik może się cieszyć z piątego kolejnego zwycięstwa w ekstraklasie.


Widzew Łódź – Górnik Zabrze 2:3 (1:2)

1:0 – Pawłowski, 20 min (głową asysta Stępiński), 1:1 – Pacheco, 39 min (asysta Yokota), 1:2 – Sekulić, 44 min (asysta Yokota), 1:3 – Yokota, 71 min (asysta Krawczyk), 2:3 – Ciganiks, 82 min (asysta Pawłowski)

WIDZEW: Ravas – Stępiński, Szota, Żyro (46. Kreuzriegler ) – Zieliński (59. Cigaņiks), Hanousek (59. Shehu), D. Kun, Milosz – Terpiłowski (73. Nunes), Sanchez (78. Hansen), Pawłowski. Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ.

GÓRNIK: Bielica – Sekulić, Bergstroem, Jensen (80. Szcześniak), Janża – Olkowski (70. Okunuki), Rasak, Pacheco (85. Mvondo), Yokota (85. Dadok) – Podolski, Włodarczyk (70. Krawczyk). Trener Jan URBAN.

Sędziował Karol Arys (Szczecin). Widzów: 17481. Żółte kartki: Hanousek, Szota – Szcześniak, Mvondo.


Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.