Widzew jak nowy. Trzynastu z ekstraklasy!

Nominalnie Widzew powinien zacząć sezon w I lidze w Radomiu. Potem były w planie Puławy, ale ostatecznie mecz z Radomiakiem odbędzie się w Pruszkowie.


To swoisty zbieg okoliczności – trzy tygodnie temu spotkaniem ze Zniczem Widzew zakończył II-ligowy rozdział swojej historii.

To będzie inny Widzew niż ten, który oglądać można było w minionym sezonie – beniaminek w I lidze, ale zespół z 13 zawodnikami ze stażem w ekstraklasie w klubowej kadrze! Znów oczekiwania są wielkie, ale dla ostudzenia zbyt gorących głów przypomnieć warto, że gdy Widzew rozpoczynał nową erę swojego istnienia awansem do II ligi (czyli dzisiejsze pierwszej) w 1972 roku, walka o awans do ekstraklasy zajęła ówczesnej drużynie Leszka Jezierskiego trzy lata.

W porównaniu z ubiegłym sezonem nie ma w zespole siedmiu zawodników: Turzynieckiego (jest w Sosnowcu), Wolańskiego, Mandiangu, Wołąkiewicza, Kordasa, Rafała Wolsztyńskiego czy Radwańskiego. Bardzo ważne są dwa nazwiska, bo Wolsztyński (9 bramek) i Radwański (6) byli kluczowymi zawodnikami i tylko Marcin Robak strzelił w poprzednim sezonie więcej goli niż oni.

Transferu Wolsztyńskiego do Arki nikt się nie spodziewał. Piłkarz grał nawet w pierwszym sparingu (kolejne dwa gole) i w meczu o Puchar Polski, ale poszedł do Gdyni z opinią „psuje szatnię i ma trudny charakter”. Wyraźnie coś za bardzo zaiskrzyło między nim a trenerem Enkeleidem Dobi, a przyjście Czubaka zmniejszyło jego szanse na miejsce w składzie.

Odejście Adama Radwańskiego do Niecieczy to z kolei efekt awantury po meczu ze Zniczem, gdy zawodnik został uderzony przez jednego z kiboli, którzy wtargnęli na boisko. Zażądał on rozwiązania kontraktu z winy klubu, a chciał tego podobno bardziej jego menedżer Tomasz Hajto niż on sam.

Innym znanym piłkarzem, którego w Widzewie nie zobaczymy, był powracający z wypożyczenia do Łęcznej Przemysław Banaszak. On z kolei wybrał jednak Górnika i znów jest w Łęcznej, czemu trudno się dziwić, bo nic go z Łodzią nie wiąże, a z Łęcznej będzie miał bliżej do rodzinnej Żółkiewki koło Szczebrzeszyna, skąd pochodzi.

W każdym z tych trzech przypadków Widzew wzmocni więc swoich rywali w I lidze, ale w Łodzi nie powinni z tego powodu narzekać, bo na przykład właśnie z Radomiaka przyszli do Łodzi Mateusz Michalski (powrót po roku), w minionym sezonie podstawowy piłkarz tego zespołu (36 meczów, w tym w 32 w wyjściowym składzie) i Mervelle Fundambu, 20-letni Kongijczyk, który błysnął już w sparingach.

On z kolei do Polski trafił rok temu, sprowadzony przez wschodzącą gwiazdę naszego rynku menedżerskiego Dominika Ebebenge (rodem z warszawskiego Bródna, ale o kongijskich korzeniach), a jego historia to opowieści o marzeniach biednego chłopaka z Kinszasy o piłkarskiej karierze.

Niedługo po przyjeździe był już na testach w Rakowie, z którym jego menedżer współpracuje, ale nie został zaangażowany, bo musiał wcześniej po prostu się porządnie odżywić i pójść po raz pierwszy w życiu do dentysty. Staż w Radomiu pokazał jego potencjał.

Nie są obce kibicom nazwiska Dominika Kuna (ostatnio Sandecja), Patryka Muchy (Górnik Polkowice i Zagłębie Lubin). Miłosz Mleczko (transfer last-minute z Lecha) ma rywalizować o miejsce w bramce z Wojciechem Pawłowskim. Niewiadomą jest Petar Mikulić, 20-letni chorwacki obrońca z rezerw Dinama Zagrzeb, chociaż niektórzy pamiętają, że był już w Widzewie piłkarz o tym nazwisku – bramkarz Jerzy Mikulicz w latach 1972-75.

Z uwagą śledzić też trzeba spokojnie rozwijającą się karierę kolejnego 20-latka Karola Czubaka, zdobywcy Pucharu Tymbarku dla drużyn szkolnych do lat 13, potem wicemistrza Polski juniorów w futsalu, ostatnio piłkarza Bytovii i kadry młodzieżowej Jacka Magiery. Już wcześniej „widział” go wrocławski Śląsk, ale Czubak wolał grać w IV lidze w Ustce i dopiero po maturze ruszył podbijać piłkarską Polskę – najpierw do Bytowa, a teraz do Łodzi.


Czytaj jeszcze: Jak Widzew do II ligi wchodził… W 2025 r. Liga Europy?

Takiego ataku nie ma żaden zespól w I lidze, a Czubak (18 goli w minionym sezonie) na pewno nie będzie miał kompleksów, grając u boku Marcina Robaka, który zdobył wprawdzie 24 bramki w lidze i w pucharze, ale aż 11 z karnych.

Okres przygotowawczy był intensywny – trzy mecze, trzy zwycięstwa z bramkami 16:2. Podczas trzydniowego (!) obozu w Opalenicy Widzew wygrał 3:1 z GKS Tychy, który w sparingach miał bilans akurat odwrotny – trzy mecze, trzy porażki. – Radomiak walczył o ekstraklasę i jest nadal kandydatem do awansu, bo na pewno z tych planów nie zrezygnował. Jesteśmy beniaminkiem, ale ambicje w tym klubie są wielkie – powiedział na ostatnim przed premierą sezonu briefingu prasowym trener Widzewa Enkeleid Dobi. Co tu dodać?


Na zdjęciu: Odejście Rafała Wolsztyńskiego (z lewej) z Widzewa do Arki Gdynia dla wielu kibiców łodzian jest ogromnym zaskoczeniem.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus