Widzew jest niezniszczalny

Słowa wypowiedziane przez Jerzego Kopę, gdy jego Legia przegrała wiele lat temu z łodzianami, znakomicie pasują na motto klubu z al. Piłsudskiego.


Piłkarze każdej z drużyn przyjezdnych będą musieli uczyć się go na pamięć, bo taki napis widnieje od niedawna w tunelu prowadzącym z szatni na boisko widzewskiego stadionu. Nowy wystrój obiektu jest bardzo sugestywny wewnątrz i efektowny na zewnątrz, bo staraniem jednego ze sponsorów dokonano właśnie rebrandingu, czyli mówiąc prościej: pomalowano przykurzone już trochę ściany i zewnętrzną elewację. Stadion, formalnie miejski, stał się już bezdyskusyjnie widzewski.

Formalnie dopiero 1 marca przestaną obowiązywać ograniczenia liczby widzów na stadionach piłkarskich, ale można mieć pewność, że pierwsze spotkanie wiosennej części sezonu w I lidze obejrzy w Łodzi komplet widzów. Tradycyjnie Widzew sprzedał bowiem 16 tysięcy abonamentów – reszta z 19-tysięcznej widowni to miejsca dla kibiców przyjezdnych drużyn, dla VIP-ów i – garstka – do wolnej sprzedaży. Rywalem wicelidera z Łodzi będzie zawzięcie goniąca czołówkę Arka. Dzisiejszy mecz to bez wątpienia najważniejsze spotkanie tego weekendu, nie licząc tysko-bielskich derbów, które jednak mieć będą większe znaczenie prestiżowe niż sportowe.

Arka utajniła swój ostatni sparring w Chojnicach. Nie podano składu drużyny, wiadomo tylko, że było 2:1dla gdynian po golach Huberta Adamczyka i Christiana Alemana. Widzew poszedł jeszcze dalej. O wyniku ostatniego sparingu w Turcji – 1:1 z zespołem Inhulec Petrowe z ukraińskiej ekstraklasy – można się było dowiedzieć tylko ze strony internetowej tego klubu. Widzewskie biuro prasowe nie robiło relacji telewizyjnej w internecie, nie było też relacji tekstowej. Udało się tylko wydusić, że Widzew prowadził, a rywale wyrównali po przerwie. Wszystko było tak zaszyfrowane i tajne, że podobno nawet rezerwowi i inni członkowie ekipy musieli siedzieć tyłem do boiska…

A na poważnie – Widzew był tej zimy wyjątkowo aktywny sparingowo. Rozegrał aż dziewięć test-meczów, z których wygrał pięć, dwa zremisował (w tym z Unionem w Berlinie) i dwa – jeszcze na początku stycznia – przegrał. Pozytywnie wypadły próby dwóch zawodników pozyskanych z Sandefjord z Norwegii: Kristoffera Hansena i Martina Kreuzrieglera (ten drugi to akurat Austriak). Na pewno jedną z większych sensacji transferowych zimy było pozyskanie Bartłomieja Pawłowskiego ze Śląska, który grał już w Widzewie w 2013 roku. Coraz śmielej pchają się do pierwszego składu absolwenci widzewskiej akademii, na czele ze znanymi już z rundy jesiennej Dawidem Owczarkiem i Filipem Zawadzkim, który jednak jest akurat kontuzjowany. Wiedząc, że wyłączeni są z treningów kontuzjowani Tomasz Dejewski, Mateusz Michalski i Juliusz Letniowski, analiza umiejętności i potencjału poszczególnych zawodników podpowiada skład: Wrąbel – Zieliński, Stępiński, Nowak, Kreuzriegler, Hansen – Pawłowski, Hanousek, Kun, Gołębiowski – Kita. Ale nie bierzemy za to odpowiedzialności. Wszak trener zawsze wie więcej o swojej drużynie niż kibice i dziennikarze.


Fot. Adam Starszynski / PressFocus