Widzew Łódź. Grzeszczyk wie, jak strzelić

Niektórzy mówią, że polskie piłkarskie ligowe klasyki to na przykład Górnik – Legia, Lech – Legia, Wisła – Cracovia albo Widzew – ŁKS. Jest jeszcze jedna para, którą zaliczyć można do tej kategorii: Widzew i GKS Tychy.


Oba kluby mają podobną ligową historię: GKS Tychy zadebiutował w ekstraklasie w roku 1974, Widzew rok później. W roku 1976 tyszanie walczyli już o mistrzostwo Polski, Widzew też był w ścisłej czołówce. Mecz tych drużyn rozegrany 10 kwietnia 1976 roku na stadionie ŁKS zapisał się w historii obu klubów jako rekordowy pod względem frekwencji – oglądało go 40 tysięcy widzów według ówczesnych ocen. Skończyło się wynikiem 1:1 – GKS został wicemistrzem Polski, co jest największym osiągnięciem klubu w historii, Widzew skończył na znakomitym jak na debiutanta piątym miejscu.

Potem w przypadku GKS nie było już tak różowo, a i Widzew przeżywał swoje upadki. Dziś obie drużyny zajmują w tabeli podobne miejsca jak 46 lat temu, ale liga inna…

Podczas dwutygodniowej przerwy Widzew szukał przede wszystkim bramkarza, bo po kontuzji Jakuba Wrąbla, wyłączającej go z gry do końca sezonu, złamania nogi na treningu doznał zastępujący go w przegrany meczu z Odrą Konrad Reszka. Była to zresztą kontuzja podwójna, bo z Reszką zderzył się Mattia Montini, który też musiał na co najmniej trzy tygodnie przerwać treningi. Sprawdzono w tym czasie trzech bramkarzy: odpadł Ihor Łytowka z ukraińskiej Desny Czernichów, podpisano natomiast kontrakty z innym Ukraińcem Wasylem Łytwynienką (Obołoń Kijów – II liga) oraz Słowakiem Henrichem Ravasem z Senicy. Jeden z nich zagra w sobotę przeciwko Tychom. Na wszelki wypadek klub zgłosił do rozgrywek także 17-letniego Marcela Buczkowskiego z rezerw.

Dociekliwi dokumentaliści od razu ustalili, że z debiutującymi bramkarzami w składzie Widzew z reguły wygrywał. Byli to nie tylko Józef Młynarczyk (3:0 z Lechem w 1981 roku) czy Andrzej Woźniak (4:0 z Wartą w 1994), ale też Jakub Wrąbel (2:0 z Koroną nieco ponad rok temu) i Boris Peszkovicz (1:0 ze Szczakowianką w 2004).

Widzew postraszył tyszan w ubiegłą sobotę, wygrywając sparring z Legią w jej ośrodku treningowym w Książenicach 3:2 po golach Bartosza Guzdka, Ernesta Terpiłowskiego i Dominika Kuna. Zabrakło w składzie na ten sprawdzian leczących urazy Bartłomieja Pawłowskiego, Krystiana Nowaka i Kristoffera Hansena, ale ta trójka wznowiła już treningi i jest brana pod uwagę w kontekście gry w niedzielę.

Poprzedni mecz tyszan w Łodzi miał dramatyczny przebieg. Widzew przeważał niemal do końca, ale stracił gole w 89 minucie (Kamil Kargulewicz) i w czwartej doliczonej, gdy z karnego trafił Łukasz Grzeszczyk. Coś mi się zdaje, że Grzeszczyk jest rekordzistą Polski w zdobywaniu bramek w meczach przeciwko swoim byłym klubom – doliczyć się można 10 goli, jakie strzelił Wiśle Płock, grając w Widzewie (2), Widzewowi grając w Sandecji (3), a potem – już w tyskiej części kariery – dwa w meczach z GKS Bełchatów, w którym występował w 2013 roku, jeden Sandecji i ostatnio dwa (wiosną i jesienią 2021 roku) znów Widzewowi. Aż tak dobrze zna słabe punkty swoich byłych drużyn?


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus