Widzew Łódź ma nowego właścieciela

Członkowie stowarzyszenia RTS Widzew, będącego zbiorowym właścicielem ligowej spółki, od dawna szukali konkretnego właściciela i inwestora.


Szukali daleko, ale klubu na szczęście nie przejmie tajemniczy don Pedro z Hiszpanii, noszący typowo hiszpańskie imiona Moises Israel, ani równie zagadkowi bracia rodem z Tunezji, właściciele zarejestrowanej w Austrii, acz nikomu bliżej nie znanej spółki menedżerskiej, mającej pod opieką trzech piłkarzy, w tym dwóch bez klubu.

Potwierdzono oficjalnie, że nowym właścicielem będzie Tomasz Stamirowski, łodzianin, który tu chodził do szkoły (i na mecze Widzewa), skończył studia na Uniwersytecie Łódzkim, tu pracował i się wzbogacił, a firma, którą prowadzi (fundusz inwestycyjny „Avallon”) ma siedzibę nie w warszawskim „mordorze”, a niedaleko głównej ulicy Łodzi – Piotrkowskiej, w zabytkowe kamienicy z okresu największego rozwoju „Ziemi obiecanej”. Tomasz Stamirowski był zresztą jednym z założycieli nowego RTS i przez pewien czas pełnił funkcję prezesa zarządu spółki.

Niedzielny mecz z Odrą miał niezwykłą widownię. Obchodzono bowiem hucznie, przypadającą akurat 13 czerwca 40 rocznicę zdobycia pierwszego tytułu mistrza Polski przez Widzew.

Z wiadomych powodów zabrakło na uroczystości Zbigniewa Bońka, który otwiera listę nazwisk na wmurowanej w fasadę stadionu tablicy nie tylko dlatego, że jego nazwiska zaczyna się na B. Na uroczystości spotkali się niemal wszyscy zawodnicy tamtej drużyny oraz rodziny tych, co od nas odeszli: trenera Jacka Machcińskiego, Krzysztofa Surlita, Andrzeja Możejki, Jerzego Klepczyńskiego, Marka Pięty, Włodzimierza Smolarka, Mieczysława Sajewicza.

Władysław Żmuda podpisywał kupowaną przez kibiców swoją wydaną niedawno książkę, a tablicę odsłonił Andrzej Grębosz, kapitan tej drużyny. Pamiątkowymi medalami uhonorowano nie tylko zawodników, ale i działaczy i pracowników klubu z tego okresu oraz – co tu dużo gadać – także o czterdzieści lat wtedy młodszych dziennikarzy, także współpracowników „Sportu”, dzięki którym tamte lata utrwaliły się w świadomości kibiców i są żywe do dziś.

Mecz z Odrą był też pożegnaniem legendy współczesnego Widzewa Marcina Robaka, który kończy kolejny rozdział swojego piłkarskiego życiorysu. Odchodzi z Widzewa, ale nie podjął jeszcze decyzji, czy kończy z piłką.


Fot. widzew.com.Marcin Bryła