Widzew Łódź. Najgorsze już za nimi?

W Łodzi dzisiaj pierwszoligowy hit.


Stwierdzić można, choć będzie w tym spora doza przekory, że zespół Widzewa ma już najgorsze za sobą w wyścigu o bezpośredni awans do ekstraklasy. Wiadomo przecież, jak niewygodnie się gra z zespołami z dołu tabeli, które bronią się ze wszystkich sił. Taki egzamin Widzew ostatnio zdał z bardzo dobrym wynikiem, zdobywając 13 punktów w pięciu kolejnych meczach. Poza GKS Tychy, też liczącym się w wyścigu o baraże, rywalami Widzewa były kolejno drużyny GKS Katowice (2:0), Skry (2:2), Puszczy (1:0) i Jastrzębia (2:0).

Czy w najbliższych meczach z Koroną, ŁKS, Miedzią, Podbeskidziem oraz Resovią będzie łatwiej? Tylko Resovia z tej grupy nie gra już o nic – pozostali rywale nie mogą biernie czekać na ataki Widzewa. Muszą zagrać „do przodu”, bo punkty są im tak samo potrzebne, a remisy nie są żadnym rozwiązaniem.

Pierwsza w tej serii będzie już dzisiaj Korona, która była (wraz z Widzewem zresztą) rewelacją pierwszej fazy rundy jesiennej. Widzew swoją pozycję utrzymał do tej pory, Korona jednak cały zysk z sierpnia i września roztrwoniła i jeśli we wtorek nie wygra w Łodzi, z nadzieją na awans bezpośredni musi się pożegnać. Widzew wykonał wszystko to, co zaplanowane zostało na mecz w Jastrzębiu: wygrał, nikt nie doznał kontuzji (może poza Patrykiem Lipskim, który dostał łokciem po żebrach i narzeka na ból), a zalecenie ostrożnej gry wszyscy tak wzięli sobie do serca, że nie tylko bezpośrednio zagrożeni kartkowo, ale w ogóle nikt w drużynie nie zobaczył żółtej kartki.

Po meczu w Jastrzębiu najbardziej cieszył się Kristoffer Normann Hansen. Ten 27-letni Norweg pochodzi z miasta Larvik, ale od czasów juniorskich związany jest z klubem Sandefjord. Jest on trzecim piłkarzem z tego kraju w historii Widzewa – w 2000 roku grali tu krótko i bez większego powodzenia Vidar Evensen i Kenneth Karlsen. W sobotę został 23 zawodnikiem Widzewa w tym sezonie z przynajmniej jedną bramkę na koncie i nie musi już zazdrościć kolegom. To rekord w I lidze – w zespole Korony na przykład bramki zdobywało tylko 15 zawodników, w tym Jakub Łukowski dziewięć. Łukowskiego w meczu z Arką, który Korona w sobotę przegrała zabrakło, podobnie jak i paru innych zawodników. Piłkarzy i trenera Leszka Ojrzyńskiego dopadła tajemnicza choroba (grypa albo resztki covidu?) i dopiero po poniedziałkowych badaniach okazać się miało, kto wsiądzie do autobusu do Łodzi.

Porażka z Arką mocno skomplikowała życie piłkarzom z Kielc. Przegrana z Widzewem niemal na pewno uniemożliwi im bezpośredni awans, bo i teraz strata do Widzewa wynosi aż siedem punktów. Nie zanosi więc w tym meczu na kompromis, ani na bezpieczne „gramy na remis”.

W rundzie jesiennej Widzew wygrał w Kielcach 1:0, a gola strzelił Mattia Montini, o którym kibice już zapomnieli, bo od listopada ubiegłego roku pokazał się na boisku tylko raz. Leczył kontuzję, podjął nieudaną próbę powrotu do gry, ale na razie szans na występ nie ma. Na pytanie o innych kontuzjowanych (na przykład Bartłomieja Pawłowskiego) trener Janusz Niedźwiedź odpowiada enigmatycznie.

– Niektórzy może we wtorek będą zdolni do gry.

Dokonana w 91 minucie meczu w Jastrzębiu zmiana Marka Hanouska na Tomasza Dejewskiego pokazuje, że to właśnie Dejewski jest jednym z tych, którzy mogą wrócić nawet do wyjściowego składu, co jest o tyle istotne, że Hanousek bardziej jest potrzebny drużynie jako kreatywny zawodnik drugiej linii niż wymiatacz na środku obrony.


Fot. Rafał Rusek / PressFocus