Widzew Łódź. Start najlepszy od dawna

Mecz Widzewa z GKS-em Katowice to bez wątpienia jeden z ligowych klasyków. Komuś, kto pamięta występy oby tych drużyn w ekstraklasie, od razu przypomina się finał Pucharu Polski w 1985 roku w Warszawie.


Trudno znaleźć lepszy przykład bezbłędnej gry bramkarzy. Po 90 minutach i dogrywce było 0:0, potem Henryk Bolesta i Franciszek Sput obronili jeszcze po dwie jedenastki. Sput obronił nawet strzał samego Dariusza Dziekanowskiego! Po trzech seriach było zaledwie 2:1 dla Widzewa, ale wtedy Bolesta odbił piłkę po strzale Józefa Łuczaka, a potem sam z jedenastu metrów pokonał Sputa.

Najlepiej 1:1

To były niezapomniane emocje – górą był Widzew, ale po roku, w nagrodę za tamtą porażkę, GKS odbierał Puchar Polski wobec 50 tysięcy widzów po pokonaniu Górnika Zabrze 4:1 na Stadionie Śląskim. Takie to były czasy dla obu klubów (Widzew zajmował w 1985 i 1986 roku trzecie miejsce w ekstraklasie). Trudno nie wracać do nich we wspomnieniach, bo przecież nie od dziś wiadomo, że „przed wojną” wszystko było lepsze…

Epokę o dekadę późniejszą przypomina kibicom Marek Koniarek, historyczna postać zarówno dla Widzewa, jak i dla GKS. – Dla mnie najlepszy wynik w takim meczu to 1:1, bo nie wiem, komu kibicować. Z GKS łączy mnie miejsce urodzenia, ale w Widzewie byłem przecież królem strzelców i zdobywałem mistrzostwo Polski. Mój syn chodził tu do szkoły, a drugi urodził się w Łodzi – mówił przed meczem.

Koniarek jest zaproszony na to spotkanie, a oprócz niego wybiera się grupa 900 kibiców (klub zamówił całą pulę przysługującą kibicom drużyny przyjezdnej). Zapowiada się zresztą rekord frekwencji. Formalnie stadion może być wypełniony w 50 procentach, ale nie liczą się osoby zaszczepione, a przecież nikt tego nie sprawdza.

Wesoło i energetycznie

Widzew dawno nie zaczął tak dobrze sezonu, jak obecnie. Zwłaszcza na swoim stadionie, gdzie wygrał wszystkie cztery spotkania z bilansem bramek 11:2. Pod kierunkiem Janusza Niedźwiedzia drużyna gra inaczej: wesoło, energetycznie, z mentalnością zwycięzcy – tak określają swoją grę sami zawodnicy.

– Pokazaliśmy, że mamy mocny zespół – powiedział na przedmeczowym briefingu Krystian Nowak, po zmianie taktyki przekwalifikowany przez trenera ze stopera na.. skrzydłowego. – Fajnie mi się gra, tam jest dużo miejsca, ale trzeba pamiętać i o obowiązkach defensywnych – mówi.

Widzew oddał dwóch zawodników – Bartosza Guzdka i Radosława Gołębiowskiego do reprezentacji U-20, ale nie skorzystał z prawa do przełożenia ligowego meczu w poprzedniej kolejce.

– Była szansa sprawdzenia innych młodzieżowców – stwierdził trener Niedźwiedź, którego strata punktów w Opolu po bezbramkowym remisie nie martwi, bo liczy, że odkuje się w piątek.


Fot. widzew.com.Marcin Bryła