Widzew Łódź. Wizyta u Koniarka

Marek Koniarek, który ma miejsce w jedenastce najlepszych piłkarzy w historii i Widzewa, i GKS-u Katowice, często bywa w Łodzi na meczach. Tym razem widzewiacy złożą mu i drużynie GKS-u wizytę w Katowicach, w rewanżu za jesienny mecz, wygrany przez Widzew 3:1.


Po dwóch kolejnych porażkach na własnym boisku kibice w Łodzi zobaczyli w niedzielę po raz pierwszy w tym roku zwycięstwo swojego zespołu. Liczbowo 2:1 po decydującym golu dopiero w 88 minucie nie wygląda oszałamiająco, ale nie oddaje przebiegu meczu z GKS-em Tychy, w którym goście, zwłaszcza po przerwie, niewiele mieli do powiedzenia. Trener Janusz Niedźwiedź odetchnął z ulgą:

– Nasz najbliższy rywal miał jeden dzień więcej na odpoczynek i regenerację, my natomiast dzięki temu zwycięstwu zyskaliśmy dodatkowy zastrzyk energii – powiedział na wtorkowym briefingu dla mediów.

– Jesteśmy przygotowani fizycznie na mecze co trzy dni, a po spotkaniu z Tychami nikt nie zgłaszał żadnych urazów.

Nowych urazów – powinien był powiedzieć, bo stos zwolnień lekarskich na jego trenerskim biurku sprawił, że w porównaniu z poprzednim meczem (0:1 z Odrą) doszło w niedzielę aż do sześciu zmian w wyjściowym składzie. Oprócz obu bramkarzy (Wrąbla i Reszki), nie mogli i w paru przypadkach nadal nie mogą grać Daniel Tanżyna, Tomasz Dejewski, Kristoffer Hansen i Filip Zawadzki, a Krystian Nowak wszedł dopiero w 86 minucie. W środę w Katowicach Nowak może zagrać od początku, a z widzewskiego obozu meldują także, że zdolny do gry jest też Tomasz Dejewski, w tym roku jeszcze nieoglądany w akcji. Marek Hanousek nie będzie już chyba musiał grać na stoperze, tak jak to było w meczu z tyszanami, gdy trenerowi zabrakło nominalnych obrońców. Rotacja w zespole Widzewa jest tak duża, że po rozegraniu zaledwie 5 meczów Hanousek jest jedynym piłkarzem, który grał we wszystkich w tym roku od początku do końca.

Bohaterami meczu z GKS Tychy byli dwaj młodzieżowcy: Ernest Terpiłowski i Radosław Gołębiowski. To z jego powodu Widzew przyjeżdża do Katowic dopiero dzisiaj, a nie w poprzednią niedzielę. Gołębiowski grał w reprezentacji do lat 20 z Anglią i Czechami, strzelił gola Anglikom w wygranym 2:0 meczu w Bielsku, a w niedzielę zapisał się w pamięci widzów strzałem w słupek z rzutu wolnego, po którym Bartłomiej Pawłowski zdobył zwycięską bramkę (wcześniej też lewą nogą z wolnego trafił do bramki w meczu z Arką). Terpiłowski z kolei strzelił gola Legii w sparingu i w nagrodę znalazł się w pierwszej jedenastce na mecz z Tychami, w którym też zdobył bramkę przypominając kibicom, że jego 8 goli dało rok temu awans Górnikowi Polkowice. I tu jest problem: obaj zawodnicy grają na tej samej pozycji – prawym „wahadle”, jak to się teraz mówi. W niedzielę Gołębiowski zmienił Terpiłowskiego. Na kogo postawi teraz trener? A może znajdzie miejsce w jedenastce dla obu?


Fot. Adrian Mielczarski / PressFocus