Widzew Łódź. Zatarte wspomnienia z Łęcznej

Górnik Łęczna był pierwszym klubem, w którym jako samodzielny pierwszy trener pracował obecny szkoleniowiec Widzewa Marcin Broniszewski.


„Mały Bronek”, jak mówią o nim w trenerskim środowisku, objął te funkcję – tymczasowo – po swoim mistrzu i mentorze Franciszku Smudzie w kwietniu 2019 roku i pracował do końca sezonu. Niby niedawno, bo tylko dwa lata temu, ale jego bezpośrednia znajomość obecnej drużyny Górnika jest już znikoma. O tym, jak duża jest rotacja piłkarzy w ligowych zespołach, świadczy fakt, że w ostatnim meczu Górnika (0:0 z Puszczą w minioną sobotę) nie grał nikt (!) z ligowej kadry sprzed dwóch sezonów. Na mecz z Widzewem wróci zapewne po żółtych kartkach weteran 35-letni Tomasz Midzierski, być może zagrają też Maciej Orłowski i Paweł Wojciechowski, którzy wystąpili w kilku meczach rundy wiosennej. Nie da się rozszyfrować taktyki gry rywala tylko na tak wąskiej bazie danych.

Pełniący od tygodnia funkcję pierwszego trenera Widzewa Broniszewski junior poprowadzi ten zespół w ligowym meczu po raz trzeci, bo dwa razy zastępował swoich szefów doraźnie, co często umyka uwadze piłkarskich dokumentalistów. Raz zastąpił Franciszka Smudę (gdy obaj pracowali w Łodzi) po jego kontuzji i operacji. Po raz drugi znalazł się w meczowym protokole i na konferencji prasowej z okazji meczu z Radomiakiem w lutym tego roku, gdy Enkeleid Dobi był zawieszony po czerwonej kartce. W swoim życiorysie ma też krótki okres pracy w Pogoni Siedlce, a więc to już najwyższa pora, by się wykazać, bo „junior” ma już wszak 41 lat. „Ma taki potencjał, że już powinien podjąć samodzielną pracę w dobrym klubie” – takie referencje dał mu ostatnio w rozmowie z klubową telewizją Widzewa Franciszek Smuda.

Hmm, w dobrym klubie… W poprzedniej kolejce Widzew popisał się w Nowym Sączu trudnym do dorównania wyczynem – stracił bramkę, grając z liczebną przewagą dwóch zawodników. Dobi musiał odejść, bo jego kadrowe rewolucje nie dały żadnych efektów – zimowe transfery miały wzmocnić zespół w ofensywie, tymczasem sytuacja wróciła do punku wyjścia i najskuteczniejsi piłkarze Widzewa to nadal Marcin Robak (38 lat, 7 goli w tym sezonie) i 29-letni Mateusz Michalski, w Widzewie od 2016 roku. Co się dzieje na przykład z Merveille Fundambu, który tak efektownie zadebiutował w drużynie kilka miesięcy temu? Może zaszkodziły mu zbyt intensywne jak na jego konstrukcję fizyczną i psychiczną obciążenia treningowe, do których nie był przyzwyczajony. Fundambu strzelił nawet ostatnio gola w meczu rezerw, ale w kadrze meczowej od dawna go nie ma. W Nowym Sączu czwarte kartkowe ostrzeżenie dostał (już na ławce po zejściu z boiska) Patryk Stępiński, trener będzie więc musiał zmienić skład defensywy, ale może to i dobrze…


Czytaj jeszcze: Komentarz „Sportu”. Nie ten woźnica

Górnik Łęczna też gra w kratkę – rundę wiosenną zaczął od trzech zwycięstw, ale w następnych pięciu meczach zdobył już tylko pięć punktów. 14-punktowy dorobek to na tle zespołów z czołówki niebywałe bogactwo. Górnik pewnie umościł się na drugim (bezbarażowym) miejscu w tabeli, spychając z niego ŁKS, i zmniejszył stratę do liderującej Niecieczy z dziesięciu punktów do dwóch! Termalika ma zaległe mecze – to fakt, ale oddech rywala na plecach musi budzić u lidera niepokój. Już w przerwie zimowej władze Widzewa sygnalizowały Broniszewskiemu, żeby był gotowy do objęcia funkcji pierwszego trenera. W Łęcznej takich rozmów z asystentami na pewno nie ma i Kamil Kiereś może spokojnie pracować i nawet niedawno przedłużono z nim kontrakt do czerwca 2022 roku. Prowadzi Górnika od maja 2019 roku, gdy zajął trenerski pokój właśnie po Broniszewskim. To już prawie dwa lata, co przy naszych zwyczajach jest wyczynem godny podkreślenia. Może powoli szykować się do pracy z tą drużyną w ekstraklasie. Przypomnieć warto, że Górnik jest beniaminkiem I ligi. Dwa awanse rok po roku – zanosi się na duży wyczyn trenera i jego drużyny.

Widzew najbardziej powinien się bać Bartosza Śpiączki, który ma już dziesięć goli na koncie w tym sezonie. Przydałby się mu do pomocy Paweł Wojciechowski (siedem bramek), ale ostatnio brakowało go w składzie ze względów zdrowotnych.


Fot. Widzew Łódź