Widzew miał kłopoty z Chrobrym

Niedzielny mecz w Łodzi mógł wskazać nowego lidera tabeli. Warunkiem było zdobycie przynajmniej trzech bramek przez Widzew, a czterech – przez zespól z Głogowa.


Nie udało się to ani jednym, ani drugim. Bliżej celu był Widzew, ale do samego końca zwycięstwo tej drużyny nie było pewne.

Chrobry, którego boisko jest remontowane, rozgrywał trzeci kolejny mecz na wyjeździe (na swój stadion ma wrócić najwcześniej w szóstej kolejce). Po raz trzeci zabrakło na trenerskiej ławce Ivana Djurdjevicia: po dwóch meczach kary za czerwoną kartkę tym razem musiał zostać w domu z powodu choroby – porażenia nerwu twarzy, które na szczęście nie okazało się groźne i szybko przechodzi. Zastępujący go Maciej Stachowiak miał problem z „krótką ławką” i nie mógł nawet dokonać dozwolonych pięciu zmian, bo nie licząc bramkarza miał w rezerwie tylko czterech graczy z pola. Niewątpliwie miało to duży wpływ na wynik, bo prowadzona w szybkim tempie gra musiała kosztować dużo sił. Widzew w ostatniej fazie meczu wysłał na boisko całą piątkę ze świeżymi siłami.

Gospodarze grali tym razem spokojnie, w sposób wyrachowany, ale nie asekurancki, a precyzyjnie dokładny. To, co udawało się w środku pola, nie prowadziło do niczego pod bramką, gdzie potrzeba przyspieszenia akcji, szybkiej decyzji i improwizacji. Najgroźniejszym przeciwnikiem bramkarza Rafała Leszczyńskiego okazał się w tej sytuacji stoper Mawrudis Bougaidis, grający w tym meczu wyjątkowo pechowo. W 9 minucie nie upilnował Pawła Tomczyka, który potem minął już nawet bramkarza, ale z ostrego kąta strzelił niecelnie, a chwilę później swoją interwencją zakończył efektowną – przyznajmy – akcję Marka Hanouska i Mateusza Michalskiego. W 17 minucie stoper Chrobrego próbował jeszcze zastąpić w zakończeniu akcji Dominka Kuna, ale tym razem bramkarz obronił strzał kolegi. Widzew skończył więc pierwszą połowę prowadząc 1:0, ale nie oddał przez 45 minut ani jednego celnego strzału.

W drugiej nie było lepiej, jeśli chodzi o akcje ofensywne. W 53 minucie akcję Tomczyka skopiował Dennis van der Heijden, który z kolei potknął się o jedyne chyba wystające z murawy źdźbło trawy. Potem „zaciął się” VAR, bo gołym okiem było widać, jak Michał Ilków-Gołąb trzymany jest za koszulkę przez Bartosza Guzdka. O desperacji Widzewa w obronie świadczy fakt zmiany Michalskiego na stopera Daniela Tanżynę. Cofnięty Widzew liczył tylko na kontry (jedną z nich wykorzystał Guzdek w doliczonym czasie), a wyczerpani goście nie mieli sił nie tylko na zbudowanie groźniejszej akcji, ale nawet na… faule, bo w drugiej połowie nie popełnili ani jednego przewinienia (!).

19-letni Bartosz Guzdek to wychowanek Rekordu Bielsko, ostatnio na wypożyczeniu w Ruchu. Jego rówieśnik z Chrobrego pochodzący z Bytomia Jakub Michalczyk to wychowanek szkółki przy Stadionie Śląskim. W Łodzi i w Głogowie wiedzą, gdzie szukać talentów, których z bliska pewnie nie widać.


Widzew Łódź – Chrobry Głogów 2:0 (1:0)

1:0 – Bougaidis, 11 min (samobójcza), 2:0 – Guzdek, 90+3 min.

Widzew: Wrąbel – Stępiński, Dejewski, Nowak – Zieliński, Michalski (87. Tanżyna), Hanousek (71.Letniowski), Kun, Danielak (64. Tetteh), Gołębiowski (64. Becht) – Tomczyk (71. Guzdek). Trener Janusz Niedźwiedź

Chrobry: Leszczyński – Ilków-Gołąb, Praznovsky, Bougaidis, Ziemann – Bochnak (75. R. Mandrysz), Cywka, Kolenc (70. Michalczyk), Lebedyński, Dziąbek – van der Heijden (70. Banasiak). Trener Maciej Stachowiak.

Sędziował Łukasz Szczech (Warszawa).

Żółte kartki: Letniowski – Kolenc, Praznovsky.

Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus