Wielka kasa rośnie z tyczką

Na stadionie Księcia Alberta II w Monaco – podobnie jak przed tygodniem w Lozannie – znów nad poprzeczką pofrunie światowa śmietanka tyczkarzy. Obok Liska i Pawła Wojciechowskiego na rozbiegu staną mistrz świata Amerykanin Sam Kendricks, mistrz Europy szwedzki nastolatek Armand Duplantis, halowy rekordzista świata i mistrz olimpijski z Londynu Francuz Renaud Lavillenie oraz złoty medalista z Rio Brazylijczyk Thiago Braz.

– Tyczka to jedna z najbardziej widowiskowych konkurencji lekkoatletycznych, w której nie brakuje gwiazd gwarantujących wysoki poziom. Jest na nią zapotrzebowanie w świecie, a więc i stawki za sam start dla tyczkarzy są wysokie – zapewnia Tomasz Majewski, dwukrotny mistrz olimpijski w kuli, dziś wiceprezes PZLA.

Rachunek prosty

Pytania o pieniądze lubią niedopowiedzenia i budzą emocje. W Diamentowej Lidze jasne jest przynajmniej jedno – w każdym mityngu lekkoatleci otrzymują premie za miejsca od 1. do ósmego (w biegach długich do 12.): od 10 tysięcy dolarów za zwycięstwo do tysiąca za 8. miejsce.

Ile zarobił lider światowych tabel Piotr Lisek, skalkulować jest prosto. 27-letni Polak startował w każdym z pięciu diamentowych konkursów. 3 maja w Dausze zajął 4. miejsce, 30 maja w Sztokholmie i 13 czerwca w Oslo był drugi, 30 czerwca w Stanford (USA) zajął 3. miejsce aż wreszcie wygrał w Lozannie, skacząc w dogrywce z Kendricksem 6,01.

To oznacza, że tylko za sam udział zarobił 29 tysięcy dolarów brutto. Licząc po aktualnym kursie amerykańskiej waluty (3,78 zł za 1 USD), daje to prawie 110 tysięcy złotych.

Dwa razy po 30 tysięcy

Ale to nie wszystko, bo najlepsi negocjują u organizatorów mityngu wysokie stawki za sam udział w zawodach – od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów. – Stawka takiego tyczkarza jak Lisek, który ma w CV skoki na 6 metrów, to już 10 tysięcy dolarów, a nawet więcej – mówi nam jeden z innych menedżerów operujących na polskim rynku.

Zakładając „ostrożnie” za pięć dotychczasowych mityngów DL po 5-6 tys. USD startowego, mamy kolejne 100 tys. zł.

Na dodatek tyczkarze w tym sezonie – wyjątkowo długim, bo mistrzostwa świata odbędą się dopiero na przełomie września i października – skaczą bardzo często. Oprócz Diamentowej Ligi Lisek startował jeszcze w kilku innych – większych (Memoriały Szewińskiej i Kusocińskiego, ostrawska Zlata Tretra) lub mniejszych (w niemieckim Rehlingen, czy rozgrywane na ulicach miast konkursy w Atenach i Białymstoku) mityngach. Jest gwiazdą, więc w żadnym nie za darmo, nawet jeżeli w żadnym z nich nie mógł liczyć na 10 tysięcy.

Memoriał Janusza Kusocińskiego. Karolina Kołeczek skradła show na Stadionie Śląskim

– Rozpiętość stawek jest duża, bo jest wiele czynników, które na nie wpływają, np. jak bardzo organizatorom zależy na danym lekkoatlecie, od klasy mityngu czy choćby od konkurencji innych imprez, które w tym samym czasie gwiazda może sobie wybrać – naświetla Janusz Szydłowski, jeden z trzech liczących się polskich menedżerów.

Podatki i „działka”

Orientacyjnie możemy więc doliczyć trzecie 30 tysięcy dolarów za zawody niezaliczane do diamentowego cyklu. Łącznie daje nam to ponad 300 tys. zł.

Przy tych robiących wrażenie sumach trzeba pamiętać, że nie są to pieniądze, które w całości sportowiec może odłożyć na konto lub „do skarpety”. Musi od nich odprowadzić podatek (albo od razu w miejscu zarobkowania, albo w kraju) oraz zapłacić „działkę” menedżerowi (od 1 do kilkunastu procent) i trenerowi. Jeżeli takich kosztów odejmiemy 20 procent, i tak zostanie pokaźna sumka rzędu ćwierć miliona dolarów.
Co prawda zawody w Monaco są ostatnim konkursem dla tyczkarzy przed finałem w Zurychu (29 sierpnia), ale w Szwajcarii do zgarnięcia będzie 50 tysięcy dolarów – wystarczy wygrać! Potem okazji do startów zapewne też nie zabraknie. No i tradycyjnie światowa federacja IAAF zapłaci sowicie za medale czempionatu globu w Dausze – w poprzednich kilku edycjach było to 60 tys. za złoto.

Przepłacony Lavillenie?

Tyczkarze są w finansowej czołówce, ale najbardziej „pożądani” są maratończycy. – Za atak na rekord świata biorą milion dolarów, a pół miliona to jest minimum za start – przekonuje Majewski.
Największy sprinter wszech czasów Usain Bolt, za przyjazd pięć lat temu na Memoriał Skolimowskiej do Warszawy miał skasować 300 tysięcy euro.

Jeszcze niedawno najwięcej wśród tyczkarzy życzył sobie Renaud Lavillenie – nawet 50 tys. euro. – Jeżeli Francuz dostał tyle rok temu za udział w Memoriale Kusocińskiego na otwarciu Śląskiego, to został przepłacony – mówi nam osoba znająca realia. – Może brał tyle, gdy w 2014 Francuz bił rekord świata w hali 6,16 i praktycznie nie miał konkurencji. Dziś rywalizacja jest zdecydowanie większa, organizatorzy mogą wybierać, kogo u siebie chcą – dodaje menedżer Marcin Rosengarten.

Dziś najbardziej pożądanym tyczkarzem – a zatem najdroższym, liczącym za start kilkadziesiąt tysięcy dolarów – jest objawienie ostatnich dwóch sezonów, rewelacyjny nastolatek ze Szwecji Armand Duplantis.

 

2

TYLKO dwóch tyczkarzy w historii na mityngu Diamentowej Ligi skoczyło o tyczce 6 metrów i więcej – Francuz Renaud Lavillenie 6,05 30 maja 2015 roku w Eugene (USA) oraz Piotr Lisek 6,01 5 lipca 2019 w Lozannie.

CZY WIESZ, ŻE…

Dom za mityng

Znacznie większe finansowe eldorado polscy lekkoatleci mieli trzy dekady temu. – Jacek Wszoła opowiadał, że w latach 80. za dwa mityngi na Zachodzie można było postawić w kraju ładny dom – uśmiecha się mistrz olimpijski w rzucie młotem Szymon Ziółkowski. – Ale wtedy tysiąc dolarów to były w Polsce ogromne pieniądze. Dla młociarzy stawki zawsze były najniższe, ale pamiętam, że gdy w 1996 roku za drugie miejsce w Nicei dostałem na rękę 5,5 tysiąca dolarów, to za pięćset z ogona spędziłem wypasione dwa tygodnie na wczasach w pensjonacie Rybitwa w Cetniewie – dodaje.

 

Premie w Diamentowej Lidze
za zajęte miejsca (w dolarach)

Miejsce – Mityng Finał*
1. 10 000 – 50 000
2. 6000 – 20 000
3. 4000 – 10 000
4. 3000 – 6000
5. 2500 – 5000
6. 2000 – 4000
7. 1500 – 3000
8. 1000 – 2000

* do finałowych mityngów – 29.08 w Zurychu i 6.09 w Brukseli – zakwalifikuje się 12 najlepszych tyczkarzy z łącznej klasyfikacji (według zasady 8 pkt za 1. miejsce, 7 pkt za 2… 1 pkt a 8.)

 

Na zdjęciu: Piotr Lisek to dziś „najdroższe” nazwisko polskiej lekkoatletyki.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ