Wielka Sobota Ruchu w Rzeszowie!

Ruch Chorzów pokonał Stal Rzeszów 2:1 w meczu na szczycie drugiej ligi, nie pozwalając gospodarzom na fetowanie awansu. Ten wieczór należał do „Niebieskich” i blisko 3,5-tysięcznej grupy ich kibiców, którzy przyjechali na Podkarpacie!


Wielka Sobota Ruchu w Rzeszowie! Świetnie spisujący się tej wiosny „Niebiescy”, grający najlepszy futbol w drugiej lidze, zdobyli twierdzę w Rzeszowie. Stal na swoim stadionie wygrała wcześniej 12 meczów, ledwie 1 zremisowała, a jako że Motor Lublin stracił punkty w Chojnicach, na boisko wybiegała ze świadomością, że 3 punkty zdobyte z chorzowianami zapewnią jej awans na zaplecze ekstraklasy. W stolicy Podkarpacia awizowano to wydarzenie jako „mecz XXI wieku”, sprzedano wszystkie bilety, na trybunach zasiadło ponad 8,5 tysiąca widzów, liczono na przypieczętowanie powrotu do I ligi po 28 latach.

Ale fety nie było. Chorzowianie zakorkowali rzeszowianom szampany. Świętowała grupa ponad 3 tysięcy kibiców Ruchu, bo w tak imponującej liczbie przyjechali na stadion Stali. Strata do wicelidera z Chojnic nadal wynosi 2 punkty, ale jeśli podopieczni Jarosława Skrobacza nie spuszczą z tonu, mają wielkie szanse na wywalczenie bezpośredniej promocji i uniknięcie baraży. Co istotne – przewaga nad czwartym w tabeli Motorem na 6 kolejek przed końcem sezonu zasadniczego wzrosła do 5 punktów.

„Niebiescy” najtrudniejszy moment mieli bodaj w drugiej części pierwszej połowy. Stal nacisnęła mocno, Jakub Bielecki między słupkami miał wtedy sporo do roboty. Ruch był przyczajony, nie atakował dużą liczbą zawodników, ale to przyniosło profity, bo gwiazdy Stali – Andreja Prokić, Patryk Małecki, Damian Michalik czy Bartosz Wolski – nie błyszczały tego dnia tak, jak potrafią.

Chorzowscy liderzy z kolei zrobili swoje. Daniel Szczepan znów zdobył bramkę, wykorzystując znakomite podanie Michała Mokrzyckiego i niezdecydowanie Wiktora Kaczorowskiego. Młody golkiper rzeszowianom nie pomógł. Chwilę później nie dał rady zatrzymać uderzenia głową Konrada Kasolika, który sfinalizował centrę Łukasza Janoszki z rzutu wolnego. Stal złapała kontakt za sprawą wprowadzonego z ławki Kacpra Sadłochy – choć Bielecki miał piłkę na rękach – ale na więcej stać jej nie było. Ruch grał bardzo ofiarnie w obronie, w zasadzie każdemu stoperowi – Kasolikowi, Rusłanowi Zubkowi, Remigiuszowi Szywaczowi – należą się pochwały. Trzeba też powiedzieć, że było trochę szczęścia. Sędzia pewnie wybroniłby się, gdyby przy stanie 0:0 pokazał drugą żółtą kartkę Janoszce, a przy stanie 1:2 – Szczepanowi.

Ruch umie grać mecze o takiej temperaturze. Wytrzymał ciśnienie zarówno pod względem kibicowskim, jak i sportowym, bo margines błędu ma żaden. Jedyny minus na rachunku zysków i strat to czwarta kartka Mokrzyckiego, eliminująca go z meczu z Radunią Stężyca. Ale na razie trudno o tym myśleć. Chorzowianie świętują, na 4 dni przed 102. urodzinami klubu zrobili sobie fantastyczny prezent. To ich wielka sobota.

Stal Rzeszów – Ruch Chorzów 1:2 (0:0)

0:1 – Szczepan, 65 min, 0:2 – Kasolik, 72 min (głową), 1:2 – Sadłocha, 82 min.

STAL: Kaczorowski – Marczuk, Góra, Oleksy, Głowacki – Poczobut, Danielewicz – Michalik (8. Piątek), Wolski (80. Sadłocha), Małecki – Prokić. Trener Daniel MYŚLIWIEC.

RUCH: Bielecki – Kasolik, Zubkow, Szywacz – Żuk, Sikora, Mokrzycki (90+2. Wyroba), Wójtowicz – Janoszka (88. Marković), Foszmańczyk (71. Stępień) – Szczepan (90+2. Żagiel). Trener Jarosław SKROBACZ.

Sędziował Damian Gawęcki (Kielce). Widzów 8544.
Żółte kartki: Danielewicz, Poczobut, Prokić, Michalik – Sikora, Janoszka, Szczepan, Mokrzycki.


Fot. Marcin Bulanda / PressFocus