Wielki mecz w Jastrzębiu

Takich widowisk łakną siatkarscy kibice. W pierwszym meczu o awans do półfinału Plus Ligi Jastrzębski Węgiel pokonał PGE Skrę Bełchatów 3:2. To było emocjonujące, dramatyczne i stojące na bardzo wysokim poziomie spotkanie, którego niekwestionowanym bohaterem został Dawid Konarski. Bez kozery można stwierdzić, że na taki występ dwukrotnego mistrza świata w Jastrzębiu-Zdroju czekano od początku sezonu. Dowód? „Konar” zdobył wczoraj 33 punkty. Jastrzębianie objęli prowadzenie w serii do dwóch zwycięstw.

Lider się otrząsnął

Jastrzębianie zaczęli mecz nieco nerwowo. Konarski dwie niezbyt trudne piłki posłał w aut, Lukas Kampa pomylił się z przechodzącej, a Christian Fromm nie przyjął prostej zagrywki Karola Kłosa. Skra, grająca dosyć pewnie, ale nie olśniewająco, wypracowała sobie pięć punktów przewagi. Wspomnieć należy o jednej kapitalnej akcji bełchatowian, po której wydawało się, że gospodarze nie mają czego szukać. Milad Ebadipour pozorował atak z drugiej linii, ale zamiast uderzyć… rozegrał na skrzydło. Tam Mariusz Wlazły posłał bombę jak na rozgrzewce. Kilka chwil później ten sam zawodnik został zablokowany, zrobiło się 17:19. W tym momencie gospodarze uwierzyli, że nie wszystko stracone.

Kluczowym momentem pierwszego seta była kontra, po której potężnym zbiciem popisał się Fromm. W pole zagrywki powędrował następnie Dawid Konarski, który już otrząsnął się z początkowych niepowodzeń, i posłał asa. Dwie akcje później tym samym popisał się Fromm. Gospodarze mieli dwa punkty przewagi, którą powiększyli do trzech „oczek” i wygrali seta. Cichym bohaterem tej partii został Dawid Gunia, który dość niespodziewanie pojawił się w pierwszej szóstce zamiast gorzej ostatnio dysponowanego Piotra Haina. Środkowy jastrzębskiego zespołu wygrał dwie ważne przepychanki na siatce, a także skończył atak, który dał JW piłkę setową.

Piłki meczowe jastrzębian

Na początku drugiego seta trwała wymiana ciosów, ale dało się wyczuć, że to gospodarze mają w niej inicjatywę. Na dobre rozegrał się Konarski, ale po drugiej stronie siatki nie odpuszczali Milad Ebadipour. W ważnym momencie seta dwa błędy popełnili przyjezdni. Najpierw przyjętą na drugą stronę piłkę skończył „Konar”, a chwilę później Wlazły zaatakował w antenkę i zrobiło się 19:15. Cztery punkty zapasu bardzo dobrze dysponowanej drużyny to kapitał, który roztrwonić bardzo trudno. Jastrzębianie doprowadzili sprawę do końca, a seta punktowym blokiem zakończył Konarski.

Niebywałe emocje towarzyszyły kibicom w końcówce seta trzeciego. Do stanu po 20 żaden z zespołów nie wypracował przewagi większej, aniżeli dwupunktowa. Wtedy przebudził się Wlazły i Skra zyskała dwie piłki setowe i obie miała w górze. W drugim przypadku, przy serwisie jastrzębian, skuteczny zazwyczaj Ebadipour uderzył w aut i rozpoczęła się gra na przewagi od stanu 24:24. Po bloku Konarskiego jastrzębianie mieli dwa meczbole, ale bełchatowianie opanowali emocje. Zdobyli następnie punkt przy własnym serwisie, bo a aut uderzył Fromm. Chwilę później, po ataku Ebadipoura, było po wszystkim.

Liderzy odpoczęli

Wygrana partia wyraźnie uskrzydliła bełchatowian, a gospodarze nerwowo weszli w czwartą odsłonę. Podopieczni Roberto Piazzy szybko odskoczyli i zrobiło się 12:7. Gorszą wiadomością dla jastrzębskich kibiców było to, że boisko z niewielkim grymasem bólu opuścił Julien Lyneel. Zresztą nie tylko jego trener Santilli postanowił oszczędzić. W bój posłał kilku zmienników, którzy… odrobili prawie wszystkie straty. Było 13:14 i 16:17, ale szkoleniowiec JW nie zdecydował się na to, aby gracze pierwszej szóstki wrócili na parkiet. Czyżby oszczędzał ich na tie breaka? Nie nam to oceniać, ale kiedy Skra po raz kolejny zdobyła kilka punktów przewagi już nie dała się dogonić i piąta partia stała się faktem.

Decydującego seta, w wyjściowym składzie, jastrzębianie rozpoczęli naładowani. Po bloku i ataku Konarskiego zrobiło się 6:2, ale Skra nie odpuściła. Remis kilka razy wisiał w powietrzu, ale jastrzębski atakujący, dwukrotny przecież mistrz świata, był niesamowity. Jeden z ataków, na sytuacyjnej piłce, skończył odbijając się z… piątego metra i przedarł się przed podwójny blok. Z tak dysponowanym „Konarem” jastrzębianie nie mogli przegrać tego meczu. Punktowy blok dołożył Lukas Kampa, a mecz, atakiem ze skrzydła skończył Fromm.

Jastrzębski Węgiel – Skra Bełchatów 3:2 (25:22, 25:20, 27:29, 21:25, 15:11)

Sędziowali Maciej Twardowski (Radom) i Szymon Pindral (Kielce). Widzów 2700.

JW: Kampa (2), Lyneel (10), Kosok (5), Konarski (33), Fromm (18), Gunia (11), Popiwczak (libero) oraz Rusek, Bucki (2), Ferens (3), Wolański. Trener Roberto SANTILLI.

SKRA: Łomacz, Ebadipur (23), Kłos (5), Wlazły (17), Szalpuk (16), Kochanowski (10), Piechocki (libero) oraz Orczyk, Milczarek (libero), Teppan (4), Droszyński. Trener Roberto PIAZZA.

Przebieg meczu
I set: 7:10, 11:15, 18:20, 25:22.
II set: 10:9, 15:13, 20:16, 25:20.
III set: 9:10, 15:14, 20:19, 24:25, 27:29.
IV set: 6:10, 13:15, 16:20, 21:25.
V set: 5:2, 8:7, 15:11.

Stan rywalizacji: 1:0 dla JW. Kolejny mecz: w sobotę w Bełchatowie.

 

Na zdjęciu: Dawid Konarski (z prawej) zagrał wczoraj fenomenalnie.