Wielki powrót Kuby!

Ten stadion kocha takie historie. Gdy 14 lat temu Błaszczykowski zaliczał ten pierwszy, prawdziwy debiut w Wiśle, też strzelił gola. Wtedy nikt jeszcze nie przypuszczał, że ta kariera potoczy się w takim stylu. Że Kuba zachwyci publikę największych stadionów Europy, a potem wróci, ratować swój klub. Nic więc dziwnego, że w poniedziałek wszystko kręciło się wokół niego.

Bez wątpliwości

Ta cała historia nie byłaby jednak pełna, gdyby zabrakło mocnego akcentu sportowego. W pierwszej wiosennej kolejce Wisła zaliczyła falstart, w Zabrzu ekipa Macieja Stolarczyka była wyraźnie słabsza od Górnika. Przebieg meczu uzmysłowił, jak wiele krwi straciła krakowska drużyna zimą. I wczoraj gra Białej Gwiazdy też nie zachwyciła. Daleko jej do tej prezentowanej jesienią. Od meczu z Górnikiem wiślacy znacznie poprawili grę w defensywie, ale z przodu wciąż zdarza im się mnóstwo niecelnych podań i piłka od czasu do czasu wędrowała pod nogi rywala.Śląsk więc nie próżnował. Po jednym z rzutów rożnych bliski gola samobójczego był Patryk Plewka, a piłka trafiła w poprzeczkę. Potem w słupek wpadł Mateusz Lis, gdy bronił strzał Krzysztofa Mączyńskiego. Wyglądało to boleśnie, ale skończyło się nie strachu.

Z biegiem minut Wisła odzyskała kontrolę, aż wreszcie piłkę w ręce wziął Błaszczykowski. Robert Pich w bezsensowny sposób kopnął w polu karnym Krzysztofa Drzazgę i sędzia Paweł Gil – po konsultacji VAR – wskazał na jedenastkę. 105-krotny reprezentant Polski nie miał wątpliwości, że to on chce wykonać rzut karny. Uderzył mocno, w górny róg bramki za którą siedzą najzagorzalsi fani Białej Gwiazdy. Taki powrót!

Reklama zamiast wtopy

W obozie Wisły obawiano się tego meczu. Nowi ludzie rządzący klubem zdecydowanie odcięli się od szeroko pojętego kibolstwa, które do niedawna miało całkiem spory wpływ na działalność Białej Gwiazdy. W ślad za tym pojawiły się obawy na temat tego, co wydarzy się w trakcie spotkania. – Mamy tutaj więcej do stracenia niż do ugrania. Mecz z pewnością będzie uważnie obserwowany przez ludzi zainteresowanych zainwestowaniem w klub – mówił przed meczem prezes Rafał Wisłocki.

Obawy szybko zostały rozwiane. Jeszcze przed meczem Wisłocki dostał zapewnienie od koordynatora ds współpracy z kibicami, że nie będzie żadnej akcji, która mogłaby zakłócić przebieg meczu. I tak było. Potencjalni inwestorzy zobaczyli więc efektowne powitanie Jakuba Błaszczykowskiego, trybuny pełne kibiców i usłyszeli zaskakująco pozytywny doping. Nawet „ulubieniec” Krzysztof Mączyński długo czekał na „pozdrowienia”. W pierwszej połowie spotkały go jedynie głośne gwizdy, po tym, gdy złapał żółtą kartkę, dopiero po przerwie spadło na niego trochę obelg.

Obawiano się też problematycznych flag. Tę kwestię rozwiązano radykalnie – wokół boiska nie pojawiła się żadna flaga Wisły, zakończyło się na transparencie dla Błaszczykowskiego: „Miłość większa od milionów. Kuba wreszcie witaj w domu!”. Kibice zdecydowanie na plus. Pod tym względem Wisła w poniedziałek nic nie straciła.

Królewski na krawężniku

A najważniejsze, że w końcu – po dwóch porażkach z rzędu – wygrała. Bez tego akcja ratowania klubu mogłaby być sztuką dla sztuki, a górna ósemka ucieka. Na meczu pojawili się ratownicy Wisły. Tomasz Jażdżyński siadł wśród fanów, a nie w loży VIP. Jarosław Królewski również wolał napawać się dopingiem, a przed meczem kibice spotykali go przed stadionem, gdy po prostu siedział sobie na krawężniku.

Zabrakło Bogusława Leśnodorskiego, który był koordynatorem akcji ratunkowej, ale on już wcześniej zapowiadał, że jeśli się pojawi na stadionie Wisły to na meczu z Legią. Ale i jemu fani Białej Gwiazdy zgotowali owację. Tym razem waśnie klubowe poszły na bok.

Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 1:0 (1:0)

1:0 – Błaszczykowski 40 min (rzut karny)

WISŁA: Lis – Palczicz, Wasilewski, Sadlok, Pietrzak – Błaszczykowski (81. Burliga), Basha, Plewka, Peszko (72. Klemenz) – Drzazga, Kolar (46. Wojtkowski). Trener: Maciej Stolarczyk. Rezerwowi: Wrąbel, Pawelec, Gąska, Dankowski.

ŚLĄSK: Słowik – Broź, Celeban, Golla, Cholewiak – Łabojko (62. Chrapek), Mączyński – Musonda, Radecki, Pich (78. Ahmadzadeh) – Piech (58. Robak). Trener: Vitezslav Laviczka. Rezerwowi: Buchalik, Grabowski, Śliwa, Słomka.

Sędziował Paweł Gil (Lublin). Asystenci: Marcin Borkowski (Lublin), Andrzej Zbytniewski (Lublin). Widzów: 21 289. Czas gry: 98 (49 + 49). Żółte kartki: Basha (26. faul), Peszko (34 faul.), Burliga (90. faul) – Mączyński (29. faul), Broź (47. faul), Ahmadzadeh (86. faul).

Piłkarz meczu: Jakub Błaszczykowski

 

Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski strzela gola na 1:0. W tle flaga przygotowana na jego powitanie.