Wielkie boom na Śląskim – ale po pandemii

 

Odwołane igrzyska olimpijskie w Tokio i mistrzostwa Europy w piłce nożnej to tylko wierzchołek góry lodowej. Organizatorzy wiosennych zawodów lekkoatletycznych, w tym mityngów Diamentowej Ligi, także nie mają wyboru: przesuwają lub odwołują swoje imprezy, licząc aż świat wygra z pandemią koronawirusa.

– Dla niektórych organizatorów mityngów zrobić go w tym roku to być albo nie być. Za rok może już nie być do czego wracać. To będzie rzeźnia, dla wszystkich, dla nas też, ale wielu tego nie wytrzyma – przewiduje wiceprezes PZLA, Tomasz Majewski.

„Kusy” w lipcu?

Związek jest organizatorem swojego sztandarowego mityngu, Memoriału Janusza Kusocińskiego, który w tym roku po raz trzeci miałby się odbyć na Stadionie Śląskim. I choć oficjalnie termin 24 maja nie został odwołany, jest praktycznie przesądzone, że jest nierealny.

– Na „Kusego” mamy roboczo zarezerwowany jeden dzień w pierwszej połowie lipca i kolejny w drugiej połowie. Na razie jednak nie blokujemy na sztywno żadnych terminów, wciąż czekamy na rozwój sytuacji – informuje prezes Stadionu Śląskiego, Jan Widera.

W poniedziałek o rok – na 2022 – Amerykanie i światowa federacja (World Athletics) przesunęli czempionat globu w Eugene. Europejska federacja (EA) na razie podtrzymuje termin organizacji mistrzostw Europy w Paryżu (25-30 sierpnia), ale sytuacja jest dynamiczna, także ze względu na skalę epidemii we Francji. Ostateczna decyzja ma zapaść na wideo naradzie rady EA 7-8 maja.

„Solidarność”, Podsiadło, żużel…

Gdyby do ME jednak nie doszło, Polska chciałaby to wykorzystać. Wiceprezesi Tomasz Majewski i Sebastian Chmara, w porozumieniu z marszałkiem województwa śląskiego Jakubem Chełstowskim – gospodarzem Śląskiego, wpadli na pomysł, by zorganizować dwudniowe zawody z udziałem największych lekkoatletycznych gwiazd.

– Chcielibyśmy, aby ta impreza stała się dla sportowców imprezą docelową, na której mogliby sprawdzić swoją formę. By szła za tym motywacja w postaci dobrych nagród finansowych – zadeklarował na portalu TVP Sport Chmara.

Na razie pytań jest wiele (patrz rozmowa poniżej), jednym z nich jest kwestia daty, bo gdy do czerwca sportowy świat wróci do łask, na Śląskim zapowiada się letni ścisk jak w weekend w supermarkecie przed pandemią.

W drugiej połowie sierpnia planowany jest tu koncert z okazji 40-lecia „Solidarności”, a następnie show Dawida Podsiadły (pierwotnie 7 czerwca). Dlatego jedynym realnym terminem mityngu jest 5-6 września, czyli data Lotto Memoriału Kamili Skolimowskiej (6.09.); dwa tygodnie później w kolejce czekają już żużlowcy z finałem mistrzostw Europy SEC.

– Oni potrzebują wejść na stadion już na 10 dni przed zawodami – podkreśla Jan Widera. – Z kolei ekipa koncertowa potrzebuje 2-3 dni na rozebranie sceny, a organizatorzy mityngu kolejnych 2-3 dni na przygotowanie areny dla lekkoatletów. Przełom sierpnia i września byłby więc bardzo ciasny, ale jeszcze do ułożenia.

Kto się dołoży

Niebagatelna pozostaje także kwestia finansowania tak ogromnej imprezy z udziałem światowych gwiazd – samorząd województwa wspiera organizację obu memoriałów kwotą po 1,5 mln złotych. Gdyby do tego dodać środki od sponsorów – Lotto i może Orlenu – budżet wydawałby się do spięcia.

Te wszystkie dywagacje wezmą oczywiście w łeb, gdy latem sport i mityngi wciąż będą jednym z ostatnich problemów, jakie będzie miał na głowie świat. – My jako sportowcy jesteśmy tylko rozrywką. Jeżeli władze, firmy i organizacje będą szukać pieniędzy na służbę zdrowia i utrzymanie się przy życiu, będziemy pierwsi, którzy pójdą na odstrzał – przyznaje Tomasz Majewski.

Na zdjęciu: Największym sukcesem frekwencyjnym na nowym Śląskim cieszył się Memoriał Kamili Skolimowskiej sprzed dwóch lat, gdy Piotra Liska i inne gwiazdy przyszło podziwiać 40 tysięcy widzów.

 

***

Celujemy w mały finał Diamentowej Ligi

Rozmowa z Marcinem Rosengartenem, dyrektorem Memoriału Kamili Skolimowskiej

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

Jak daleko zaawansowane są rozmowy o wielkim mityngu na Stadionie Śląskim we wrześniu?
Marcin ROSENGARTEN: – Pomysł jest świeży, zrodził się w zeszłym tygodniu w głowach wiceprezesów PZLA, Tomka Majewskiego i Sebastiana Chmary, a rozmowy są na etapie bardzo wstępnych koncepcji. Wszystko zależy od tego, czy i kiedy odbędą się mistrzostwa Europy w Paryżu, a jak wiadomo sytuacja we Francji jest bardzo ciężka, trudniejsza niż obecnie w Polsce. Na razie sierpniowy termin ME został utrzymany, ale ostateczne decyzje powinny zapaść 7-8 maja na wideokonferencji rady europejskiej federacji (EA), na której ma być postanowione także, kto zorganizuje ME w 2024 roku – Chorzów czy Rzym.

Zawody na Śląskim miałyby być dwudniowe?
Marcin ROSENGARTEN: – Taki jest plan, żeby zrobić coś naprawdę fajnego i dużego, co odbiłoby się szerokim echem w świecie sportu. Na razie 6 września w kalendarzu jest Lotto Memoriał Kamili Skolimowskiej, w ramach nowego cyklu World Athletics Gold Continental Tour. Ale latem na Stadionie Śląskim zapowiada się duży ścisk wydarzeń, planowane wcześniej koncerty (m.in. Dawida Podsiadły – przyp. red.) są przesuwane na koniec sierpnia, co może powodować małą kolizję. Najpóźniej dwa dni przed mityngiem musielibyśmy wejść na stadion, aby zdążyć z przygotowaniem obiektu do tego megamityngu.

Czy to miałoby oznaczać, że z kalendarza zniknie jeden z chorzowskich mityngów – Memoriał Janusza Kusocińskiego?
Marcin ROSENGARTEN: – Na razie nie ma takich planów. Myślę, że realne jest, że „Kusy” zamiast 24 maja odbędzie się pod koniec lipca, przed mistrzostwami Polski w sierpniu – to byłyby dwa najważniejsze sprawdziany dla naszych lekkoatletów przed mistrzostwami Europy. Gdyby jednak terminy wciąż się przesuwały, a ME miały się nie odbyć, wtedy jedynym rozsądnym wyjściem może być organizacja jednego dużego mityngu. Na razie jest jednak wiele znaków zapytania i zdecydowanie za wcześnie na jakiekolwiek działania, bo wciąż nie wiadomo, kiedy lekkoatleci będą mogli wrócić na stadiony. Co z tego, że odwołają ME, my ogłosimy organizację dużego wydarzenia, potem zaprosimy tego czy tamtego, skoro nie będzie wiadomo, czy do zawodów w ogóle dojdzie? Dlatego w tej chwili potrzeba cierpliwości i wyczekiwania momentu aż sytuacja na świecie się uspokoi. Scenariusze są różne, jednak zanim przejdziemy do działania, musimy wszystko dokładnie przemyśleć i dobrze zaplanować, a dopóki sytuacja się nie ustabilizuje, trudno do czegokolwiek się przymierzać. Zdrowie i bezpieczeństwo kibiców oraz sportowców są bowiem najważniejsze.

Czy finansowo połączenie budżetów obu mityngów – Kusocińskiego i Skolimowskiej – pozwoliłoby zaprosić największe światowe gwiazdy?
Marcin ROSENGARTEN: – Może nie zapewniłyby najwyższego topu, ale już obsadę mityngu z tej wyższej połówki na świecie – tak. Ot, taki mały finał Diamentowej Ligi, ze wszystkimi konkurencjami; w naszym memoriale, jako mityngu rangi Gold w cyklu, mamy kilkanaście konkurencji, które musimy zorganizować, do nich można dołożyć kilka innych. Myślę, że w przypadku odwołania ME zainteresowanie startem u nas ze strony najlepszych lekkoatletów może być ogromne. Może wtedy będzie łatwiej przyciągnąć największe gwiazdy, a ich wymagania finansowe będą mniejsze niż standardowe – sportowcy będą głodni startów, przetarcia przed igrzyskami na dużym mityngu. Ale też trzeba sobie zdawać sprawę, że większe będą koszty promocji i wyzwanie, by stadion wypełnił się kibicami przez dwa dni.

Nie obawia się pan, że w obecnej kryzysowej sytuacji dofinansowanie takiego mityngu ze strony samorządu województwa może być zagrożone?
Marcin ROSENGARTEN: – Nie obawiam się. Środki są zagwarantowane w budżecie regionalnym województwa śląskiego. Zresztą z marszałkiem Jakubem Chełstowskim jesteśmy w stałym kontakcie. Pan marszałek osobiście się angażuje, ma wiele ciekawych pomysłów i doskonale zna się na sporcie. To bardzo fajna sprawa i duża wartość, bo świadomość, że najważniejszy partner akceptuje kierunek, którym podążamy, zapewnia nam spokojną pracę i zarazem mobilizuje do podnoszenia poprzeczki. Rozmawiamy już także o mistrzostwach świata sztafet, które mają się odbyć na Śląskim za rok 1-2 maja.

Będzie pan szefował piątej edycji World Athletics Relays?
Marcin ROSENGARTEN: – Tego nie powiedziałem, ale zawsze służę pomocą, a pan marszałek korzysta z doświadczenia ludzi, którzy kilka imprez w życiu zorganizowali. On naprawdę mierzy wysoko, chce, żeby marka Śląskiego i sportu w naszym regionie rosła. Obowiązkiem nas wszystkich, kochających lekką atletykę, jest włączenie się i wsparcie organizacji sztafetowych mistrzostw. Wszystkim powinno zależeć, żeby się udały, musimy się pokazać z jak najlepszej strony, bo to pierwszy punkt na drodze do organizacji mistrzostw Europy i kolejnych wielkich imprez, włącznie z czempionatem globu.

Wierzy pan, że w tym roku lekkoatleci w ogóle wyjdą na stadiony i będą rywalizować?
Marcin ROSENGARTEN: – Z natury jestem optymistą, mam nadzieję, że sezon najpóźniej wystartuje w sierpniu i potrwa do końca września, a może i początku października. Już w tamtym roku w tak późnym terminie odbywały się w Dausze mistrzostwa świata, więc można powiedzieć, że powoli zaczynamy się do tego przyzwyczajać (śmiech).