Wielkie Jastrzębie!

Już od dłuższego czasu wiadomo było, że jastrzębska hala wypełni się po brzegi. Od wczesnych godzin popołudniowych stosowny parking, częściowo, zaczął wypełniać się samochodami. Niektórzy kibice zdecydowali się bowiem na… pokerową zagrywkę. Zostawiali swoje pojazdy wcześniej, aby później – w warunkach bardziej komfortowych – wrócić do domu. Nic w tym dziwnego. Wszakże do Jastrzębia-Zdroju przybył wielce utytułowany Zenit Kazań. Jedna z najlepszych klubowych drużyn w historii siatkówki. Ekipa z dalekiego Tatarstanu już na rozgrzewce robiła ogromne wrażenie. Fioletowe stroje rywala Jastrzębskiego Węgla również. Podopieczni Aleksieja Werbowa doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że muszą ten mecz wygrać. Aby pozostać w grze o fazę play-off CEV Champions League.

Soczyste poczęstunki

Earvin N’Gapeth, francuski as atutowy Zenitu, w momencie rozpoczęcia spotkania rozejrzał się po trybunach. Bo mimo iż gra w tak zacnym zespole pewnie dawno nie słyszał takiego tumultu, jaki od pierwszych piłek towarzyszył temu spotkaniu. Od początku lepiej na parkiecie czuli się jastrzębianie. Świadomy klasy rywala trener Slobodan Kovac wydał polecenie pełnej mocy na zagrywce i to przyniosło efekt. Najpierw asa rywalom „sprzedał” Christian Fromm i miejscowi nieznacznie znaleźli się na czele. Kluczowe jednak dla losów tej partii okazały się… błędy kazańskich w polu zagrywki. W sumie popełnili ich aż siedem. Mylili się w tym elemencie tacy zawodnicy jak, Cwetan Sokołow, Maksym Michajłow i wspomniany N’Gapeth.

Niemniej jednak oddać należy to, co w ataku zrobił Tomasz Fornal. Bez cienia strachu przyjmujący jastrzębskiego zespołu kończył kolejne piłki. Fromm, raz jeszcze, „poczęstował” libero rosyjskiej drużyny, Walentina Gołubiewa, soczystym serwisem i przewaga miejscowych zaczęła rosnąć. Jurij Gładyr nie chciał być gorszy od kolegi z zespołu i też zapunktował zagrywką. Dokładając do tego kolejne błędy przyjezdnych, jastrzębianie wygrali pierwszą partię nadzwyczaj łatwo i w znakomitym stylu.

Set wyrwany z gardła

Od początku drugiej odsłony zespół z Kazania zaczął zagrywać zdecydowanie lepiej. Celował, przede wszystkim, we Fromma. Wiadomo, że Niemiec w tym elemencie nie należy do światowej czołówki, ale mimo to radził sobie całkiem nieźle. Zenit wyszedł jednak na dwupunktowe prowadzenie. Które… zniwelował Graham Vigrass. Kanadyjczyk dwa razy zaskoczył rywala zagrywką. N’Gapeth spowodował jednak, posyłając kolejne bomby na jastrzębską stronę, że Zenit odzyskał inicjatywę. Ale chwilę później Francuz został zablokowany z drugiej linii, kiedy wydawało się, że swobodnie skończy piłkę. Było już po 19, ale jastrzębianie przegrali ważną akcję przy serwisie przeciwnika. Na kolejny zwrot akcji nie trzeba było długo czekać, bo Michajłow, z sytuacyjnej piłki, huknął w aut, a jastrzębianie skończyli kontrę i było 23:22 dla nich. Pierwszego setbola grali jednak przyjezdni i emocje sięgnęły… zenitu. Rozpoczął się festiwal pomyłek z obu stron. Michałjow miał kolejnego setbola w górze i wpakował piłkę w siatkę. Chwilę później dobry serwis Fromma spowodował, że to jastrzębianie mieli piłkę setową. Tej pierwszej nie wykorzystali. Ale kolejną owszem. Lukas Kampa rozegrał kontrę na skrzydło, a Fornal zrobił swoje i jastrzębscy kibice oszaleli z radości.

Do gwiazd

Nieco rozluźnieni ich ulubieńcy, na początku trzeciej partii, dali się zaskoczyć lekką zagrywką Wadima Lichoszerstowa. Poprawił Michajłow i Zenit zyskał pięć punktów przewagi. Kontrolowali, grając punkt za punkt, sytuację goście. Która mogła się wymknąć spod kontroli, bo udało się gospodarzom zniwelować część strat. Warto zaznaczyć, że gorzej radził sobie, od początku tego seta, Fromm i całkiem udanie zastąpił go Dominik Depowski. To jednak nie wystarczyło i konsekwentnie grający Zenit seta wygrał pewnie, do 19.

Wspomniany Depowski, dość nieoczekiwanie, został na parkiecie od początku czwartej odsłony i, po dobrym początku Zenitu, zaserwował asa na 5:5. Dalej było nieco nerwowo z obu stron, choć znów Lichoszerstow zaskakiwał gospodarzy. Goście starali się zyskać inicjatywę, ale sprytna gra miejscowych i, kolejny raz, świetny na zagrywce i w ataku Fornal, spowodowała, że zrobiło się po równo. Przez moment inicjatywę mieli goście. Jednak po koszmarnym aucie Fiodora Woronkowa było 20:19 dla JW. Zapracował na to niesamowity Tomasz Fornal, który w kolejnej akcji ustrzelił zagrywką N’Gapetha! Koniec emocji? Nic podobnego, bo… trzy kolejne punkty zdobył Zenit. Odrodził się Woronkow, na zagrywce, ale to było za mało na Jastrzębski Węgiel. Który wzniósł się do gwiazd. Michajłow został zablokowany. N’Gapeth posłał piłkę w aut i wideoweryfikacja nic nie dała. Później była już tylko ogromna radość. Z tego, że Jastrzębski Węgiel – dwukrotnie pokonując Zenit Kazań – przeszedł do historii polskiej siatkówki.

Jastrzębski Węgiel – Zenit Kazań 3:1 (25:18, 30:28, 19:25, 25:23)

JASTRZĘBIE: Kampa (5), Fromm (6), Vigrass (8), Konarski (14), Fornal (15), Gładyr (8), Popiwczak (libero) oraz Rusek, Bucki (1), Depowski (10). Trener Slobodan KOVAC.

KAZAŃ: Butko (5), Michajłow (17), Wolwicz (9), Sokołow (9), N’Gapeth (15), Lichoszerstow (11), Gołubiew (libero) oraz Kononow (3), Surmaczewski, Woronkow (5), Alekno. Trener Aleksiej WERBOW.

Sędziowali Paul Szabo-Alexi (Rumunia) i Epaminondas Gerothodoros (Grecja). Widzów 3200.

Przebieg meczu
I set: 10:8, 15:12, 20:16, 25:18.
II set: 9:10, 13:15, 19:20, 24:25, 30:28.
III set: 6:10, 10:15, 16:20, 19:25.
IV set: 7:10, 14:15, 20:19, 25:23.

Bohater – Tomasz FORNAL.