Wieteska napędzał, sędziowie odpoczywali

Stawka spotkania dała się mocno we znaki nawet tak doświadczonym zawodnikom, jak Jan Mucha czy Szymon Pawłowski, co również przyczyniło się do wysokiej dramaturgii tego spotkania. Marna to oczywiście pociecha dla właścicieli klubu z Niecieczy, który zakotwiczył już w strefie spadkowej. A że państwo Witkowscy zatrudniali dotąd piłkarzy wedle osobliwego klucza, ze szczególnym uwzględnieniem kolonii słowackiej – na finiszu może zabraknąć im graczy, którzy zechcą umierać za Bruk-Bet.

Momenty gapiostwa

Z letargu wybudził się wreszcie Górnik, choć wynik w Kielcach jeszcze z pewnością nie usatysfakcjonował zabrzańskich kibiców. Ekipa Marcina Brosza nie tylko jednak mogła, ale wręcz powinna osiągnąć korzystniejszy rezultat, bowiem – nie licząc dwóch trudnych do wytłumaczenia momentów gapiostwa, nieprzystającego zespołowi walczącemu o ligowe podium – kontrolowała przebieg spotkania. Mimo braku w składzie Szymona Żurkowskiego zespół potrafił podyktować własne warunki, choć strata gola już w 2 minucie z pewnością tylko podwyższyła skalę trudności.

Największa w tym zasługa Mateusza Wieteski, który – występując na pozycji nieobecnego kolegi z młodzieżówki – starał się (z dużym powodzeniem!) równie mocno napędzać zespół. Kreował sytuacje, zdobył gola i zapracował na miano zawodnika meczu.

Co prawda do wywalczenia trzech punktów kolegów z KSG nie poprowadził, ale z pewnością dostarczył kolejnych argumentów – przynajmniej do zastanowienia – sztabowcom… Adama Nawałki. Nie jest tajemnicą, że w gronie 37 zawodników wciąż monitorowanych przez ludzi selekcjonera pod kątem wyjazdu na mundial można znaleźć nazwisko Mateusza. A że jest wszechstronny – radzi sobie przecież równie dobrze na środku, jak i na boku czteroosobowego bloku obronnego, w defensywie zestawionej z trzech stoperów oraz w środku drugiej linii – może zostać doceniony jeszcze przed finałami mistrzostw świata. Jeśli oczywiście na finiszu rozgrywek nie spuści z tonu.

Przemęczeni sędziowie?

Czwartkowa publikacja „Sportu” na temat przemęczenia czołowych polskich arbitrów, skutkująca zbyt dużą liczbą błędów w ostatnim czasie, odbiła się szerokim echem w całym piłkarskim środowisku. Przytoczone argumenty zostały – najwyraźniej – podzielone przez szefostwo Polskiego Kolegium Sędziów i tym razem międzynarodowi: Szymon Marciniak, Paweł Raczkowski oraz Tomasz Musiał dostali wolne od biegania po zmarzniętych murawach; pracowali jedynie jako VAR. Efekty, poza utrwaleniem przez kibiców nazwisk Łukasza Szczecha i Zbigniewa Dobrynina, powinny być dla przewodniczącego Zbigniewa Przesmyckiego zachętą do poszerzenia grona arbitrów zasługujących na zaufanie. I częstszego dawania oddechu najbardziej zapracowanym.

4 thoughts on “Wieteska napędzał, sędziowie odpoczywali

Komentarze są wyłączone.