Wilfredo Leon: W kadrze jak w domu

Przed rokiem był pan wprawdzie na zgrupowaniu reprezentacji Polski w Zakopanem, ale bardziej w charakterze gościa. Teraz jest pan jednym z członków drużyny. Jak się pan czuje w tej roli i jak pana przyjęli nowi koledzy?
Wilfredo LEON: – Bardzo dobrze. Czuję się tutaj jak w domu. Atmosfera jest super. Sporo żartujemy. Wszyscy starają się mi pomóc. To nawet trochę dziwne, że mając 26 lat młodsi o ode mnie gracze wprowadzają mnie do kadry. Muszę powiedzieć, że czuję się częścią tej drużyny. Ale oczywiście wszyscy wiemy po, co jesteśmy w Zakopanem. Ciężko pracujemy, by zakwalifikować się do kadry na kwalifikacje olimpijskie i później wywalczyć awans do Tokio.

Nieźle pan już mówi po polsku. Trudno się było go nauczyć?
Wilfredo LEON: – To bardzo trudny język. Nie mówię w nim jeszcze tak dobrze, jakbym chciał. Mam jednak nadzieję, że już niedługo nauczę się go w takim stopniu, by mówić biegle i nie denerwować się gdy muszę powiedzieć coś trudniejszego. Na treningach nie mam większych kłopotów z dogadaniem się z kolegami. Gdy czegoś nie rozumiem, wówczas posiłkujemy się językiem angielskim, ale przede wszystkim mówimy po polsku.

To już pewna wiadomość, 27 lipca w sparingowym spotkaniu z Holandią oficjalnie zadebiutuje pan w biało-czerwonych barwach. Trema jest duża?
Wilfredo LEON: – Szczerze mówiąc nie odczuwam większej presji. Nie mogę się już jednak doczekać tego momentu. Dla mnie to w pewnym sensie nowość. Bardzo długo, bo od momentu opuszczenia Kuby, czyli od siedmiu lat nie grałem w reprezentacji i odwykłem od tego. Bardzo ciężko pracuję przed debiutem i mam nadzieję, że pokażę swoją najlepszą siatkówkę. Pokażę, co mogę dać mojej nowej reprezentacji. Przed polskimi kibicami chcę wypaść jak najlepiej.

Siatkarze szlifują formę w Zakopanem. Wilfredo Leon już odlicza dni do debiutu

Pana cel w kadrze?
Wilfredo LEON: – Teraz najważniejsze są kwalifikacje olimpijskie w Gdańsku. To nasz priorytet. Ciężko pracujemy, by wypaść w nich jak najlepiej. Naszym celem jest wywalczenie awansu na igrzyska. Potem są mistrzostwa Europy. W nich też chcemy powalczyć o jak najwyższe miejsce.

Na jakiej pozycji zagra pan w biało-czerwonych barwach, przyjęciu czy ataku? Wiadomo już, że Bartosz Kurek nie wyleczy się do sierpniowych kwalifikacji i jedną z opcji jest zastąpienie go przez pana.
Wilfredo LEON: – Rozmawiałem z trenerem na temat mojej roli w drużynie i z mojej strony nic się nie zmieniło. Zaakceptuję każdą decyzję szkoleniowca. Obecnie jestem przyjmującym, ale gdy będzie taka potrzeba zagram jako atakujący. Nie będzie z tym problemu. Liczę jednak na to, że na tej pozycji zobaczymy Dawida Konarskiego, który jest w dobrej formie i ciężko pracuje. Wszystko jednak zależy od trenera. Jeśli zdecyduje, że mam zmienić pozycję, to ją zmienię, a może postawi jeszcze na kogoś innego. Zobaczymy.

A w kadrze trenował pan już jako atakujący?
Wilfredo LEON: – Nie, ale to nie jest problem. W swojej karierze grałem już jako atakujący i nawet kilka punktów zdobyłem. Nie jest to więc dla mnie nowość.

Grał pan w dwóch uchodzących za najmocniejsze ligi na świecie, rosyjskiej i włoskiej? Której należy się pierwszeństwo?
Wilfredo LEON: – Serie a jest najmocniejsza. Jest w niej wiele bardzo wyrównanych i prezentujących wysoki poziom zespołów. Z moją Perugią zdobyliśmy Puchar Włoch, ale przegrali mistrzostwo. Dlatego nie do końca jestem zadowolony z sezonu. Mam nadzieję, że wyciągniemy odpowiednie wnioski i w kolejnych rozgrywkach to my będziemy górą.

 

Na zdjęciu: Wilfredo Leon kilka lat czeka na debiut w reprezentacji Polski.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ