Żużel. Jak feniks z popiołów

Po wysokiej porażce w Rybniku Wilki Krosno wydawały się kandydatem do spadku z pierwszej ligi. Tymczasem nie przegrali trzech kolejnych spotkań z rzędu.


Lodowaty prysznic, jaki Wilkom sprawili żużlowcy ROW-u spowodował radykalne reakcje w klubie. Przy Legionów pojawili się Vaclav Milik i Tobiasz Musielak.

– Znając regulamin, terminarz i biorąc pod uwagę wnioski z analizy meczu w Rybniku podjęliśmy jak najbardziej przemyślane decyzje. Zasiliła nas dwójka dobrych zawodników. Obu widzieliśmy na własne oczy na swoim torze w bieżącym tygodniu. Wiemy, że są w pełni sił i przygotowani sprzętowo. Obaj aż palą się do jazdy. Liczymy, że będą znaczącymi postaciami nie tylko Wilków, ale i całej ligi – powiedział w połowie kwietnia prezes Wilków Grzegorz Leśniak. Wzmocnienia okazały się kluczowe.

Wilki w kolejnej kolejce pokonały na wyjeździe Ostrovię Ostrów Wielkopolski. Swój wkład w zwycięstwo miał Milik, który dołożył od siebie dwie „trójki”, które zadecydowały o pierwszych punktach w sezonie. W kolejnym spotkaniu poza czeskim żużlowcem na torze pojawił się także Musielak. Swoim występem przeciwko Polonii Bydgoszcz (12+1) wysłał jasny sygnał do Torunia – Tomasz Bajerski niepotrzebnie pozwolił mu odejść na wypożyczenie.

Wilki to spotkanie również wygrały, podobnie jak poniedziałkowe spotkanie z Orłem Łódź. Szczególnie mecz z łodzianami mógł wprowadzić kibiców i włodarzy klubu w dobry nastrój. Łodzianie byli typowani jako jeden z zespołów, który ma bić się o ekstraligę. Mecz w Krośnie pokazał, że Orzeł wcale nie musi być faworytem dwumeczu z Wilkami. Jednak prawdziwym test dla podopiecznych Ireneusza Kwiecińskiego będzie miał miejsce w najbliższą niedzielę. Wtedy Wilki podejmą u siebie Wybrzeże Gdańsk.


Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus