Wiosna, ach to ty

Prześledziliśmy ostatnie pozimowe początki gliwiczan i wnioski nasuwają się same. Po pierwsze ekipa z Okrzei zawsze miała problem z błyskawicznym „odpaleniem”. W ostatnich pięciu sezonach śląski zespół nigdy nie zdobył kompletu punktów w dwóch pierwszych meczach rozgrywanych w lutym. To jeszcze nic, Piast nie potrafił uciułać w inauguracyjnym dublecie więcej niż trzech punktów.

Problem z punktowaniem

W sezonie 2015/16, czyli w tym, który zakończył się historycznym, srebrnym medalem w ekstraklasie, gliwiczanie prowadzeni wówczas przez trenera Radoslava Latala nie wygrali żadnego z meczów, co więcej, nie strzelili nawet gola, dwukrotnie bezbramkowo remisując. Nie przeszkodziło to jednak drużynie z Okrzei walczyć z Legią o mistrzostwo Polski aż do ostatniej kolejki.

Teraz cel nie jest inny, jest nim awans do grupy mistrzowskiej. Piast wciąż jest szósty, ale różnice w tabeli są już nieznaczne. Margines błędu jest praktycznie minimalny. Nic więc dziwnego, że piątkowy mecz z Lechem urasta do rangi ważnego spotkania, bo poznański klub nie dość, że jest sąsiadem z tabeli, to także rozczarował na inaugurację, przegrywając u siebie z Zagłębiem Lubin 1:2. Gliwiczanie, podobnie jak Lech prowadzili 1:0, ale przegrali 1:2. Według piłkarzy śląskiej drużyny punktem zwrotnym była stracona bramka na 1:1 tuż przed końcem pierwszej połowy.

– Po golu Cracovii straciliśmy rytm, nie udało nam się wrócić do naszego stylu. Gra była chaotyczna i ostatecznie przegraliśmy – mówi obrońca Martin Konczkowski, który asystował przy bramce Jorge Felixa.

Wnikliwa analiza

Także trener Waldemar Fornalik był niezadowolony nie tylko z wyniku, ale i z gry swojego zespołu. W zimowych sparingach Piast prezentował się naprawdę dobrze, mimo że nie wygrywał. Znając warsztat byłego selekcjonera z pewnością optymalna forma dopiero nadejdzie, ale oczekiwania już teraz są większe. – To była nieudana inauguracja roku w naszym wykonaniu. Nie tylko z powodu wyniku. Stać nas na lepszą i mądrzejszą grę. Teraz analiza, wyciągnięcia wniosków i patrzenie do przodu – powiedział szkoleniowiec Piasta.

W piątek o godzinie 20.30 gliwiczanie już z dopingiem z tzw. młyna będą chcieli przełamać się w meczu z Lechem. Zadanie do najłatwiejszych należeć nie będzie, ale wszyscy oczekują walki i determinacji ze strony gospodarzy. – Bardzo chcemy się zrehabilitować. Postaramy się o to, aby dopisać do naszego konta trzy punkty, zwłaszcza, że gramy u siebie. To jest ważny dla nas mecz – dodaje Martin Konczkowski.

 

Na zdjęcie: Inauguracja w Krakowie dla Michala Papadopulosa (z lewej) i jego kolegów była bolesna. Nie czas jednak na lizanie ran…