Wirtualna rzeczywistość Szkoły Trenerów

W dobie pandemii 24 trenerów powoli kończy kurs na licencję UEFA Pro. – Staramy się przygotowywać kursantów na różne sytuacje kryzysowe, ale na taką przerwę w rozgrywkach nikt by nie wpadł – przyznaje Dariusz Pasieka, dyrektor Szkoły Trenerów PZPN.

Przesunięte terminy egzaminów końcowych i wstępnych, niemożność spotykania się na tradycyjnych zjazdach w Białej Podlaskiej czy przeprowadzania pokazowych treningów w swych klubach w ramach mikrogrup, małe szanse na tradycyjną wizytę w Nyonie, prezentacje z zagranicznych staży dokonywane w formie internetowych wideokonferencji. Tak w dobie pandemii wygląda rzeczywistość Szkoły Trenerów PZPN i uczestników kursu UEFA Pro.

Egzamin miał być w czerwcu

– Mieliśmy trochę szczęścia, bo w drugim tygodniu marca, w środę, zakończyliśmy sesję nr 8, a w piątek odwołano już wszelkie aktywności w PZPN czy wojewódzkich związkach. Chwilę poczekaliśmy, a potem podjęliśmy decyzję o przeprowadzaniu zajęć w wirtualnej formie. Dwa razy w tygodniu spotykamy się na platformie online. Jednym z warunków ukończenia kursu jest odbycie tygodniowego stażu w klubie zagranicznym i przedstawienie przed całą grupą prezentacji. Te kwestie w ostatnim czasie załatwiliśmy. Do zakończenia kursu pozostała nam jeszcze jedna 4-dniowa sesja, wyjazd do siedziby UEFA w szwajcarskim Nyonie oraz sesja egzaminacyjna – opowiada Dariusz Pasieka, dyrektor Szkoły Trenerów PZPN.

O licencję UEFA Pro – najwyższą, uprawniającą do samodzielnej pracy na szczeblu centralnym – ubiega się obecnie 24 trenerów. Kurs zaczął się w ubiegłym roku, do końca kwietnia trenerzy mają czas na składanie prac dyplomowych, egzamin końcowy był przewidziany na początek czerwca. Wskutek pandemii, trenerom przepadły już dwa zjazdy. Wizyty w Białej Podlaskiej kojarzą się z dużą intensywnością. Trenerzy na kilka dni opuszczają swe kluby, by maksymalnie, od świtu do zmierzchu, wykorzystywać ze swymi wykładowcami czas w Szkole Trenerów. Teraz trzeba to odrabiać online.

Dariusz Pasieka, dyrektor Szkoły Trenerów PZPN, życzy każdemu szkoleniowcowi, by dotrwał do końca tego ekstremalnego sezonu.
Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus

– Nie da się siedzieć przed komputerem cały dzień, dlatego ograniczamy się maksymalnie do trzech godzin. Tak czy inaczej, zostanie nam do odbycia około czterech dni kursu – zaznacza Pasieka.

Tego się nie nadrobi na laptopie

Podczas kursu trenerzy są podzieleni na sześć 4-osobowych mikrogrup, nad każdą pieczę sprawuje trener-mentor (prócz Dariusza Pasieki, są to m.in. Dariusz Gęsior, Stefan Majewski, Leszek Cicirko, Paweł Janas i Sławomir Kopczewski). W ramach tych mikrogrup, uczestnicy 2-krotnie przeprowadzają pokazowy trening w klubie, w którym są zatrudnieni.

– Zajęć praktycznych, na boisku, niestety nie odrobi się na laptopie. Szczęśliwie, w większości treningi w mikrogrupach zostały już zrealizowane. Poza tym, jest też pewna partia materiału teoretycznego, który można by przerobić zdalnie, ale to nie zastąpi integracji prowadzącego z grupą, zadawania pytań. Dlatego część tych dwóch zaległych sesji w jakiejś formie i tak się odbędzie. Czekamy na decyzje, musimy być elastyczni. Pytanie, czy musimy się spieszyć? Stawiamy na jakość. Sytuacja jest specyficzna, ale trzeba będzie we w miarę normalnych warunkach zakończyć kurs. Pewne obostrzenia będą na pewno, może będziemy siedzieć w maskach… Póki co, jesteśmy z kursantami w stałym kontakcie. Kolejne zajęcia online będą się już odbywać w sześciu czteroosobowych mikrogrupach, nadzorowanych przez trenerów-mentorów. Rozmawiam tez indywidualnie z trenerami, by czuli, że ciągle coś się dzieje. To przecież najważniejszy kurs trenerski w Polsce – podkreśla dyrektor Szkoły Trenerów.

Przeczytaj jeszcze: Jak wskrzesić zaplecze?

Jeśli niektórym szkoleniowcom przesunięcie egzaminów końcowych skomplikowałoby plany zawodowe – ktoś pracujący np. w trzeciej lidze czeka na licencję UEFA Pro, by znaleźć się na „giełdzie” szczebla centralnego – to PZPN wyjdzie mu naprzeciw.

– Gdyby doszło do jakiejś specyficznej sytuacji, któryś z trenerów potrzebowałby licencji, to zawsze staramy się działać na jego korzyść. Możemy wtedy przyznać licencję warunkową, na wyjątkowy przypadek… Bo czas jest wyjątkowy, dlatego też nieco inne muszą być trochę działania. I podchodzenie do trenerów z pełnym zrozumieniem – tłumaczy Pasieka.

UEFA na właasne oczy

Ciekawym elementem kursów na licencję Pro jest wizyta w szwajcarskim Nyonie, w siedzibie UEFA.

– To takie 3,5-dniowe spotkanie. Od poniedziałku do czwartku przebywamy z trenerami z trzech innych krajów. W tym roku mieliśmy się znaleźć w grupie ze Szkocją, Maltą i Ukrainą. Są wykłady instruktorów UEFA, pokazowe treningi, każda federacja musi przedstawić swój, o okreśkonym temacie, wyznaczonym przez UEFA. Te wizyty zawsze dzieją się w czasie, gdy są mecze Ligi Mistrzów. Każda z grup otrzymuje jakiś temat na podstawie obserwacji danego wieczornego meczu. Pracuje się nad tym nocą, bo na rano trzeba przygotować raport, obserwację, analizę tego, co się działo. To bardzo interesujące zajęcia, wymiana wiedzy, umiejętności. Sądzę też, że dla samych kursantów ciekawą możliwością jest zobaczenie na własne oczy, jak wygląda centrala europejskiej piłki – opowiada nasz rozmówca. W tym roku z wiadomych względów zostało to odwołane. Możliwe, że na kolejny lot do Szwajcarii załapią się dopiero uczestnicy kolejnej edycji kursu na UEFA Pro.

Egzaminy wstępne na kolejny kurs zahamowała pandemia. Zabrakło niewiele. Wszystkie aktywności odwołano 13 marca, a egzaminy były przewidziane na 15-16 marca.

– Chcemy przeprowadzić je tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. Byliśmy przecież przygotowani organizacyjnie i merytorycznie. Skoro dopiero w piątek zostały anulowane, to trudno, byśmy wtedy nie byli gotowi na niedzielę i poniedziałek… Pozostaje nam czekać na sygnał, że kilkudziesięciu trenerów będzie mogło w jednym miejscu napisać egzamin pisemny i przejść rozmowę kwalifikacyjną – mówi Dariusz Pasieka.

Grono kandydatów zawsze jest liczne. To byli piłkarze, trenerzy znani już z pracy w sztabach zespołów ze szczebla centralnego, czy też szkoleniowcy z niższych klas rozgrywkowych, marzących o wejściu do elitarnego grona.

– Przyznam szczerze, że selekcja kandydatów z kursu na kurs jest coraz trudniejsza, Co roku mamy po 130 chętnych trenerów, a miejsc – tylko 24. To nie jest zatem prosta sprawa, niektórzy trenerzy startują po kilka razy. Dyskusja o tym, kto ma znaleźć się na kursie, zawsze jest bardzo gorąca. To wzbudza w środowisku bardzo wiele emocji i trudno się temu dziwić. Jesteśmy jednak ograniczeni tym, że nie możemy dopuścić więcej niż 24 osób, a jeden kurs musi zostać zakończony, by mógł wystartować drugi – wyjaśnia dyrektor placówki w Białej Podlaskiej.

Kurs ewoluuje

Z roku na rok, z kursu na kurs, futbol się zmienia. Pracy trenera w coraz większym stopniu towarzyszy techonologia, narzędzia multimedialne.

– Dlatego ewoluuje też nasz kurs, bo każdy różnił się nieco od poprzedniego. Chcemy się rozwijać, również my jako osoby prowadzące Szkołę Trenerów. Poza tym, zawsze czekamy też na zwrotne informacje, co można zmienić, poprawić; co się komuś podobało, a co nie. Jesteśmy na to bardzo otwarci, bo chcemy po prostu, by każdy kolejny kurs stał na jeszcze lepszym poziomie. Nie zamykam się na jakiekolwiek impulsy z zewnątrz, fajne pomysły. Dziś trener z licencją UEFA Pro musi być przygotowany pod względem nowoczesnych technologii, mieć opanowane zdolności organizacyjne. Dużą uwagę przywiązujemy do zarządzania. Szkoleniowiec na profesjonalnym poziomie ma potrafić zarządzać nie tylko drużyną, ale też swoim sztabem czy… samym sobą; ma umieć współpracować z mediami. Temat mediów jest zresztą bardzo szeroko dyskutowany na kursie. Trenerzy opuszczający mury Szkoły Trenerów z licencją UEFA Pro mają znać nie tylko kwestie taktyczne, ale też posiąść umiejętność szefowania. Kładziemy na to duży nacisk, nie zapominamy też o psychologii. Staramy się organizować taki kurs, by odzwierciedlał to, co może czekać trenera na najwyższym poziomie. Nasza filozofia to „reality case learning”, czyli praca w realnych warunkach. Dlatego jeździmy do klubów, w których pracują nasi kursanci i tam też są prowadzone zajęcia. To wszystko ma być realne, a nie oparte na rzeczach nierzeczywistych. Jesteśmy też elastyczni. Nie zamykamy się na sztywnie określoną liczbę godzin z danego materiału. Gdy dana grupa potrzebuje czegoś więcej, a czegoś mniej, to staramy jej się to zapewnić – opowiada Dariusz Pasieka.

By trenerzy dotrwali

Żaden kurs nie przygotował jednak trenerów na czas… pandemii.

– Chyba żaden kraj by tego nie przewidział. Staramy się przygotowywać na sytuacje kryzysowe, ale na taką przerwę w rozgrywkach nikt by nie wpadł. Wyzwaniem dla trenera jest teraz znalezienie jak najlepszego rozwiązania na komunikację z zespołem, określenie zadań dla zawodników, by byli jak najlepiej przygotowani do powrotu na boiska. W głowie już musi kielkować plan, jak zagrać pierwszy mecz. Każdy trener w karierze przechodzi kryzysowe sytuacje, trzeba umieć się w tym odnaleźć. Ważnym aspektem jest współpraca w sztabie trenerskim, rozłożenie akcentów na kilka ramion, by po prostu było łatwiej. No i trafienie do świadomości piłkarzy, by mimo trudnego okresu rzetelnie podchodzili do swych obowiązków – podkreśla nasz rozmówca.

Można żartem napisać, że do końca sezonu żaden trener nie powinien… stracić pracy. Jeśli kluby ekstraklasowe wrócą do walki o punkty, to m.in. na podstawie zgłoszonej listy 50 osób objętych izolacją, na którą trudno byłoby ewentualnie włączyć nowego szkoleniowca.

– To duże przymrużenie oka – uśmiecha się dyrektor Pasieka.

– Życzę wszystkim trenerom, by dotrwali do końca tego bardzo trudnego sezonu, tak ekstremalnie innego od każdego poprzedniego. Umiejętności zarządzania, motywacji, będą odgrywały dużą rolę. Oby żaden z trenerów nie stracił pracy, a wszyscy we w miarę normalnych okolicznościach mogli za jakiś czas rozpocząć okres przygotowawczy i następny sezon. Chyba każdy tęskni już za piłką…

* * *

Trenerzy na trwającym kursie UEFA Pro

Bartłomiej Bobla, Łukasz Czajka, Krzysztof Dębek, Marek Gołębiewski, Szymon Grabowski, Sławomir Grzesik, Wojciech Grzyb, Piotr Jacek, Mariusz Jop, Krzysztof Kapuściński, Łukasz Kowalski, Grzegorz Kurdziel, Sebastian Letniowski, Michał Libich, Piotr Mosór, Dariusz Mrózek, Grzegorz Opaliński, Michał Pulkowski, Marek Saganowski, Łukasz Surma, Dawid Szulczek, Szymon Szydełko, Paweł Ściebura, Wojciech Tomaszewski.

Na zdjęciu: Łukasz Surma (z lewej) i Wojciech Grzyb to jedni z tych, którzy obecnie ubiegają się o najwyższą trenerską licencję.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus

Ministerstwo przekaże kasę do szkółek

Nie potwierdził się czarny scenariusz. Z budżetu państwa popłynie wkrótce 35 mln zł do futbolowych akademii w ramach Programu Certyfikacji Szkółek Piłkarskich PZPN.

W poprzednim tygodniu ministerstwo sportu poinformowało o odroczeniu terminu złożonych wniosków o dofinansowanie, a także o możliwości zmniejszenia puli finansowej. Nic takiego jednak się nie stanie. 35 milionów złotych popłynie do 600 ośrodków w całej Polsce, gdzie szkolą się dzieci w wieku 6-13 lat. Ogłoszenie beneficjentów – do 15 maja.

– Wierzę, że dzięki temu impulsowi piłka nożna na dole po pierwsze w mniejszym stopniu odczuje skutki epidemii, a po drugie proces pracy szkoleniowej będzie zakłócony w mniejszym stopniu. Mam nadzieję, że dzięki odpowiedzialnym działaniom polski sport wyjdzie obronną ręką z tej trudnej dla nas wszystkich sytuacji, w jakiej w ostatnich tygodniach się znaleźliśmy – powiedziała minister sportu, Danuta Dmowska-Andrzejuk.

Według ministerstwa sportu, 35 milionów złotych to rekordowa kwota, bowiem nigdy żadna dyscyplina sportu w historii resortu nie otrzymała tak dużego wsparcia w trakcie roku budżetowego.

Program certyfikacji szkółek jest częścią ogłoszonego w 2019 roku przez premiera Mateusza Morawieckiego „Planu dla Piłki”. Na ten projekt w najbliższych 3 latach rząd zamierza przeznaczyć 130 mln zł. Operatorem projektu jest PZPN.

Latem kluby wypełniały wnioski, deklarując spełnienie kryteriów (np. liczba zatrudnionych licencjonowanych trenerów) na jeden z trzech kolorów gwiazdek: złoty, srebrny i brązowy. Najwyższe, złote odznaczenie, uzyskało na Śląsku 18 akademii: Górnik Zabrze, Raków Częstochowa, Zagłębie Sosnowiec, GKS Jastrzębie, GKS Katowice, Skra Częstochowa. Rekord Bielsko-Biała, RKP ROW Rybnik, Gwarek Tarnowskie Góry, AKS Mikołów, Unia Kosztowy, MKS Żory, MOSiR Czerwionka-Leszczyny, Orzeł Pawonków, Niepokorni Orzesze, Rozbark Bytom, APN GKS Tychy i JSS-Silesia Piekary Śląskie. 19 gwiazdek było srebrnych, a 47 – brązowych. W całej Polsce przyznano 117 gwiazdek złotych, 145 – srerbnych oraz 432 brązowe.

Certyfikacja obejmuje grupy szkoleniowe w akademii do przedziału wiekowego U-12. Dla akademii ze złotą gwiazdką program przewidywał po około 15 tys. zł na każdą drużynę od U-12 w dół, dla srebrnej – około 10 tys., a dla brązowej – około 5 tys. Dla klubów to dziesiątki, a nieraz nawet i setki tysięcy złotych. Decyzja o otwarciu od 4 maja obiektów sportowych powoduje, że do życia na nowych zasadach wrócą też piłkarskie akademie.
(m, pap)