Wisła Kraków – Górnik Łęczna. Skazani na zero

Były selekcjoner reprezentacji Polski, Jerzy Brzęczek, nie zmienił (na razie) oblicza „Białej gwiazdy”.


„Rozmowa wychowawcza” (mnóstwo wulgarnych słów), jaką w środę przeprowadzili kibice „Białej gwiazdy” z piłkarzami w ośrodku w Myślenicach, nie przyniosła efektu, bo przynieść po prostu nie mogła. Zastraszanie zazwyczaj bowiem przynosi odwrotny efekt od zamierzonego, o czym „kibice” Wisły powinni wiedzieć. Nowy trener tej drużyny Jerzy Brzęczek też nie jest cudotwórcą, więc trudno było oczekiwać, że pod jego rządami drużyna zmieni błyskawicznie swoje oblicze jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nic z tych rzeczy.

Od pierwszego gwizdka arbitra gospodarze ruszyli na rywali z animuszem i już w 3 minucie Momo Cisse wpadł w pole karne Górnika. Swoją akcję zakończył kąśliwym strzałem, ale Maciej Gostomski był na posterunku i odbił futbolówkę. Żaden z kolegów skrzydłowego Wisły nie pospieszył z dobitką. Przez pierwszy kwadrans podopieczni Jerzego Brzęczka byli dłużej w posiadaniu piłki, groźnie atakowali, ale jedynym ich zyskiem były rzuty rożne.

W 36 minucie znowu dał o sobie znać Cisse, ale strzał Gwinejczyka z ostrego kąta sparował na korner Gostomski. W 64 minucie golkiper beniaminka z Łęcznej nie miał nic do powiedzenia przy strzale Dora Hugiego zza pola karnego. Na jego szczęście futbolówka odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. Kwadrans później wynik spotkania mógł skorygować pomocnik gości, Jason Lokilo. Obrońcy Wisły zdołali jednak dwa razy zablokować jego uderzenia i Mikołaj Biegański nie musiał interweniować.

W dwóch poprzednich spotkaniach rozegranych w tym roku, z Rakowem Częstochowa i Stalą Mielec, wiślacy nie „splamili się” zdobyciem gola. W trzecim podejściu już pod wodzą nowego trenera też im się nie udało. Najbliższy powodzenia był Izraelczyk Dor Hugi, który „ostemplował” poprzeczkę bramki Górnika Łęczna. Pewnie żałował, że był tak blisko szczęścia, ale czy się mu to podoba, czy nie, strzał w słupek lub poprzeczkę jest strzałem niecelnym i nie da się z tym nic zrobić.

Wisła Kraków – Górnik Łęczna 0:0

WISŁA: Biegański – Gruszkowski, Colley, Frydrych, Hanousek – Kuveljić (72. Szkvarka), Fazlagić – Cisse (59. Kliment), Savić (82. Żukow), Młyński (46. Hugi) – Ondraszek (59. Fernandez). Trener Jerzy BRZĘCZEK. Rezerwowi: Kieszek, Sadlok, Szota, Szot.

GÓRNIK: Gostomski -Rymaniak, Gerson, Leandro – Goliński, Gol, Drewniak (87. Serrano), Krykun (67. Dziwniel) – Gąska (79. Wędrychowski), Lokilo – Śpiączka (87. Banaszak). Trener Kamil KIEREŚ. Rezerwowi: Kostrzewski, Midzierski, Szramowski, Michał Mak, Lobato.

Sędziował Damian Kos (Wejherowo). Asystenci: Bartosz Heinig (Gdańsk) i Marcin Lisowski (Warszawa). Widzów 10269. Czas gry: 94 min (46+48). Żółte kartki: Fazlagić (75. faul) – Krykun (27. faul).

Piłkarz meczu Maciej GOSTOMSKI.


Na zdjęciu: Piłkarze Wisły Kraków (Stefan Savić, z prawej) i Górnika Łęczna (Szymon Drewniak) nie stworzyli pasjonującego spektaklu piłkarskiego.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus