Wisła Kraków – Jagiellonia. Kapitańskie strzelanie

Maciej Sadlok do rozpoczęcia rundy wiosennej w 306 meczach zdobył 5 bramek, w tym roku co mecz trafia do siatki rywali.


Mający 31 lat Maciej Sadlok w Wiśle Kraków gra już siódmy sezon więc można powiedzieć, że kibicom „Białej gwiazdy” jest bardzo dobrze znany. Dlatego… przecierają oczy dziwiąc się skuteczności kapitana swojego zespołu.

Wychowanek Pasjonata Dankowice do rozpoczęcia tegorocznych rozgrywek miał bowiem na swoim koncie 306 występów w ekstraklasie, w której zdobył 5 bramek. Ponieważ jest obrońcą nikt mu z tego powodu nie robił wymówek, ale na początku „wiosennych” zmagań okazuje się, że mający za sobą 15 występów w reprezentacji Polski defensor spod Wawelu ma także smykałkę do strzelania goli.

Najpierw w spotkaniu z Piastem, jako lewy obrońca, wypracował pierwszego gola, a po chwili podwyższył prowadzenie krakowian, ale po ostatnim gwizdu schodził z boiska niezadowolony, bo gliwiczanie odrobili trzybramkową stratę i w ostatnich sekundach zapewnili sobie zwycięstwo. Tydzień później jednak „Sado”, tym razem jako stoper, znowu wpisał się na listę strzelców, a co najważniejsze Wisła nie dała sobie już tym razem wydrzeć zwycięstwa tylko przypieczętowała ja trafieniem w 88 minucie.

Ale po kolei. W bardzo trudnych warunkach atmosferycznych lepiej czuli się gospodarze. To ni atakowali od samego początku, ale Felicio Brown Forbes raz za razem marnował okazje bramkowe. W 5 minucie przegrał pojedynek oko w oko z Xavierem Dziekońskim choć będąc na wprost bramki miał do niej 6 metrów i nie był atakowany.

W 26 minucie reprezentant Kostaryki trafił z 16 metrów w słupek, a w 29 minucie po zagraniu Stefana Savicia znowu musiał uznać wyższość bramkarza gości. Co gorsza nieskutecznością zarazili się też Jean Carlos Silva i Yaw Yeboach więc mimo przewagi w pierwszej połowie krakowianie nie otworzyli wyniku.

Białostoczanie natomiast tak naprawdę przed przerwą groźnie zaatakowali tylko raz, gdy w 27 minucie z woleja z 20 metra huknął Martin Pospiszil i Mateusz Lis musiał się popisać wysokiej klasy interwencją, żeby uratować swoją drużynę od straty gola.

Po przerwie, widząc nieporadność swoich napastników, za grę ofensywną wzięli się obrońcy Wisły. W 51 minucie Łukasz Burliga z 5 metra sprawdził czujność Dziekońskiego, który 3 minuty później był już bezradny. Sadlok, który wykonywał rzut wolny zza linii bocznej pola karnego, znalazł się w narożnika szesnastki gdzie znalazła go wybita przez rywali o odbita od Dawida Szota piłka. Nie namyślał się tylko huknął z 16 metra w okienko długiego rogu i zawstydził napastnika.

Długo trwało aż się w końcu obudził i w 88 minucie po zagraniu piętką przez Gieorgija Żukowa z narożnika pola bramkowego szpicem huknął nie do obrony i postawił pieczęć na zwycięstwie Wisły z Jagiellonią, która nie potrafiła znaleźć sposobu na krakowską defensywę kierowaną przez… Sadloka.


Wisła Kraków – Jagiellonia Białystok 2:0 (0:0)

1:0 – Sadlok, 55 min (asysta Szot), 2:0 – Brown Forbes, 88 min (asysta Żukow)

WISŁA: Lis – Szot, Frydrych, Sadlok, Burliga – Yeboah, Plewka, Savić, Żukow, Silva Rocha (67. Medved) – Brown Forbes. Trener Peter HYBALLA. Rezerwowi: Buchalik, Boguski, Bećiraj, Chuca, Buksa, Starzyński, Wachowiak, Szota.

JAGIELLONIA: Dziekoński – Olszewski (84. Twardek), Tiru, Augustyn, Nastić (73. Wdowik) – Makuszewski (84. Matysik), Romanczuk, Pospisil, Imaz, Cernych (73. Wojtkowski) – Puljic (90+2. Bortniczuk). Trener Bogdan ZAJĄC. Rezerwowi: Steinbors, Mystkowski, Runje, Borysiuk.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Żółte kartki: Szot (17, faul), Hyballa (82, krytyka orzeczeń) – Olszewski (40, próba wymuszenia karnego), Matysik (90+1, faul).

Piłkarz meczu – Maciej SADLOK.


Na zdjęciu: Felicio Brown-Forbes (z lewej) zdobywając drugiego gola dla Wisły definitywnie rozłożył Jagiellonię na łopatki.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus