Wisła Kraków. Już ma miejsce wśród legend

Rafał Boguski w meczu w Płocku dokonał historycznych wyczynów.


To czego dokonał Rafał Boguski podczas meczu Wisły Kraków w Płocku zostało zapisane w niezwykle bogatej historii „Białej gwiazdy”. 36-letni pomocnik, który pod Wawel z ŁKS Łomża i 1 kwietnia 2006 roku zadebiutował w ekstraklasie, z jednorocznym epizodem w GKS-ie Bełchatów, nieprzerwanie broni niebiesko-biało-czerwonych barw.

Po drodze zdobył trzy tytuły mistrzowskie, a w wygranym w niedzielę meczu z płocką Wisłą odnotował 329 ligowy występ w zespole, którego stał się ikoną. Zrównał się bowiem pod względem ilości występów na najwyższym krajowym szczeblu rozgrywkowym z Władysławem Kawulą i wspólnie z obrońcą grającym z „Białą gwiazdą” na piersi w latach 1951-1971, zajmuje obecnie trzecie miejsce w tej klasyfikacji.

Oczywiście, krakowscy kibice liczą na kolejne występy 6-krotnego reprezentanta Polski, tym bardziej, że prezentowana przez niego forma upoważnia trenera Petera Hyballę do korzystania z bogatego doświadczenia nestora wiślackiego zespołu. Wszedł do gry w 77 minucie, gdy krakowianie przegrywali 0:1.

Potrzebował zaledwie 5 minut, żeby sprytnym strzałem niemal z linii końcowej boiska, tuż zza pola karnego, przelobować bramkarza gospodarzy i wyrównać stan spotkania. Ale to nie wszystko, bo w 3 minucie doliczonego czasu gry, wbiegł odważnie w pole karne płocczan, przejął piłkę, ograł obrońcę przeciwników i płaskim uderzeniem z 12 metra przypieczętował zwycięstwo krakowian. W ten sposób został najstarszym w historii klubu zawodnikiem, który w ligowym meczu zdobył bramkowy dublet.

Podwójnie miłe uczucie

– Przy pierwszej bramce możemy mówić o przypadku, ale cieszę się, że piłka wpadła do siatki – mówi Rafał Boguski. – Natomiast w drugiej sytuacji faktycznie wiedziałem, że zawodnik Wisły Płock będzie chciał blokować mój strzał. Troszeczkę go przeczekałem, wypuściłem sobie lekko piłkę i strzeliłem. Upadając widziałem, że bramkarz już nic nie jest w stanie zrobić.

Mogę powiedzieć, że zapomniałem, jak to jest cieszyć się po strzelonej bramce w lidze, bo czekałem na to wydarzenie od 10 listopada 2018 roki, kiedy to w wygranym 3:2 meczu z Zagłębiem Lubin na stadionie przy ulicy Reymonta podwyższyłem nasze prowadzenie na 2:0.

Te dwa gole w Płocku i te rekordy zapisane w klubowych kronikach to dla mnie podwójnie miłe uczucie. Najistotniejsze jest jednak dla mnie to, że pomogłem drużynie wywalczyć bardzo ważne punkty na trudnym terenie. Powoli trzeba jednak zapomnieć o tym, co się wydarzyło w Płocku i myśleć o następnej rywalizacji.

Dwa hat-tricki

Ta wypowiedź najlepiej świadczy o tym, że Rafał Boguski nie powiedział jeszcze ostatniego piłkarskiego słowa. Wprawdzie w tym sezonie rozegrał zaledwie 5 spotkań, za każdym razem wchodząc na boisko z ławki rezerwowych, ale wyczynem w Płocku, dał sztabowi szkoleniowemu Wisły wyraźny sygnał, że jest gotowy do kolejnych prób bicia klubowych rekordów.


Czytaj jeszcze: „Boguś” jeszcze daje radę

Przy okazji dał także kibicom powód do odświeżenia swojej strzeleckiej historii, w której można znaleźć dwa hat-tricki ustrzelone na krakowskim boisku w sezonie 2016/2017 w meczach z Górnikiem Łęczna – wygranym 3:2 oraz Arką Gdynia – pokonaną 5:1.

Wybiegany zespół

– Przed nami mecz z Górnikiem Zabrze – przypomina Rafał Boguski. – Oczywiście, że to spotkanie nie będzie łatwe, bo zabrzańska drużyna to bardzo dobrze wybiegany zespół o podobnej intensywności w czasie spotkania do naszej. Szykuje się więc naprawdę ciekawe widowisko. Znamy jednak swoją wartość i mam nadzieję, że ostatnia seria bez przegranego meczu pozytywnie na nas wpłynie i także przeciwko ekipie trenera Brosza pokażemy swoją siłę.

Bramkowe wspomnienia

W sezonie 2017/2018 Rafał Boguski w meczach z zabrzanami strzelił wprawdzie dwa gole – jednego w Zabrzu oraz jednego w Krakowie, ale w obydwu spotkaniach Górnik pokonał Wisłę 3:2. Natomiast 9 lat temu, w meczu rozegranym w Zabrzu „Boguś” trzy razy ulokował piłkę w bramce Górnika w spotkaniu rozegranym w ramach Młodej Ekstraklasy. Wtedy Wisła wygrała 4:0. Czy przeżywający drugą młodość 36-letni pomocnik jest w stanie znowu zostać katem zabrzan? Odpowiedź na to pytanie poznamy już w piątek.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus