Wisła znów przegrała z bezpośrednim rywalem

Szalona pierwsza połowa i gorsza druga, w której podopieczni Kazimierza Moskala po raz drugi wyszli na prowadzenie i „zabili” Wisłę. ŁKS wygrał 3:2 z „Białą gwiazdą”, która fatalnie zaprezentowała się w obronie.


ŁKS Łódź – Wisła Kraków. Relacja z meczu

W pierwszym bezpośrednim spotkaniu drużyny Wisły i ŁKS-u strzeliły po dwa gole. W piątek w Łodzi taki dorobek miały już przed przerwą. Pierwszy na listę strzelców mógł wpisać się Kamil Dankowski, któremu tak bardzo zależało na wybiciu piłki spod nóg Angela Rodado, że jego wślizg prawie zakończył się samobójem. Upiekło się prawemu obrońcy, bo futbolówka trafiła w poprzeczkę.

Błąd za błąd

W kolejnych minutach nie zabrakło błędów, po których oba zespoły zdobyły łącznie cztery bramki. W 11 minucie wynik otworzył Piotr Janczukowicz, który w kontrataku otrzymał prostopadłe podanie od Michała Trąbki. Wcześniej sędzia Daniel Stefański przyznał krakowianom korzyść po faulu na Tachim, ale nie przeprowadzili oni groźnej akcji. ŁKS szybko ruszył z atakiem i wykorzystał przewagę w środkowej strefie. Fatalnie zachował się Joseph Colley, który potknął się o własne nogi i runął na murawę. Janczukowicz ograł jeszcze Igora Łasickiego i ze spokojem pokonał Mikołaja Biegańskiego.

Po stracie gola Wisła przejęła inicjatywę i wyszła na prowadzenie. W 26 minucie błąd popełnił bramkarz łodzian Aleksander Bobek. Przy dośrodkowaniu złapał piłkę i na Macieja Dąbrowskiego i Borisa Moltenisa Takiego, po czym ją wypuścił. Z prezentu nie mógł nie skorzystać Angel Rodado. Podopieczni Radosława Sobolewskiego opanowali środek pola i poszli po kolejnego gola. W 36 minucie przełamał się Luis Fernandez – oddał świetny strzał z nieoczywistej pozycji. Przed liderem „Białej gwiazdy” stało trzech rywali, ale on w tym gąszczu nóg znalazł lukę i poszukał dalszego słupka. Zespoły schodziły do szatni z remisem. W roli negatywnego bohatera znów wystąpił Colley, który w polu karnym nadepnął na stopę Michała Mokrzyckiego. „Jedenastkę” w 41 minucie pewnie wykorzystał Pirulo.

Niespodziewany Hiszpan w składzie, Duda na ławce

Druga połowa nie była już tak porywająca. W 53 minucie ŁKS znów był na prowadzeniu i już go nie oddał. Stały fragment, Mokrzycki zagrał przed bramkę, gdzie z bliska dzieła dopełnił Bartosz Szeliga. Po tym ciosie Wisła praktycznie nie zagroziła bramce lidera. Grała wolno, z jej zawodników uszło powietrze.

Sobolewski zaskoczył jednym nazwiskiem w wyjściowym składzie. Do 66 minuty grał napastnik Sergio Benito, dotąd wyłącznie rezerwowy. Hiszpan walczył, ale nic wielkiego nie pokazał. Tegoroczny maturzysta Kacper Duda zaczął na ławce i wszedł na murawę dopiero jako trzeci zmiennik.

ŁKS Łódź – Wisła Kraków 3:2 (2:2)

1:0 – Janczukowicz, 11 min, 1:1 – Rodado, 26 min, 1:2 – Fernandez, 36 min, 2:2 – Pirulo, 41 min (karny), 3:2 – Szeliga, 53 min.

ŁKS: Bobek – Dankowski, Monsalve, Dąbrowski, Spremo – Mokrzycki – Pirulo (75. Śliwa), Trąbka (83. Nowacki), Kowalczyk, Szeliga (84. Jurić) – Janczukowicz. Trener Kazimierz MOSKAL.

Wisła: Biegański – Jaroch (81. Gruszkowski), Colley, Łasicki, Moltenis, Villar (75. Duda) – Tachi (66. Basha), Igbekeme – Fernandez – Benito (67. Młyński), Rodado (81. Żyro). Trener Radosław SOBOLEWSKI.

Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Żółte kartki: Trąbka, Dankowski, Monslave – Rodado, Jaroch, Łasicki, Igbekeme, Basha.


Na zdjęciu: ŁKS jest na autostradzie do ekstraklasy.
Fot. Łukasz Sobala /PressFocus