Wisła Kraków. Lot ostatniej szansy

Rozmowy z tym potencjalnym inwestorem trwają od około dwóch tygodni. Ujawniamy, żę jest to konsorcjum dwóch europejskich funduszy. Wedle naszej wiedzy podpisany został już list intencyjny, a potem konsorcjum złożyło także wstępną ofertę kupna klubu. Umowa wejdzie w życie, jeśli na konto Towarzystwa Sportowego trafi uzgodniona wcześniej kwota w wysokości 12 milionów złotych.

Nie pójdzie szybko

Zaksięgowanie przelewu będzie oznaczało, że kontrakt został zawarty i rozpoczyna się procedura zmiany właściciela. W umowie szczegółowo opisano, na jakie cele mają trafić zaksięgowane środki. Chodzi przede wszystkim o spłatę długów licencyjnych. W pierwszej kolejności – uregulowane ma zostać zadłużenie wobec piłkarzy, zwrot pożyczek mają też otrzymać Rafał Ziętek i Wojciech Kwiecień. Sam klub ma zostać sprzedany za symboliczną złotówkę.

Podczas spotkania w Szwajcarii mają być dopinane ostatnie szczegóły umowy, ale trudno oczekiwać, by klub podał jutro tę informację do wiadomości publicznej. Kibice będą musieli poczekać na konkrety, bo procedura przejmowania Wisły potrwa jeszcze przynajmniej kilka dni.

Można oczekiwać, że nie obejdzie się bez niedomówień. Bo jak to często w wypadku funduszy bywa, padną pytania, czy za nimi stoi jeszcze ktoś inny. Kupują dla siebie czy dla innego podmiotu?

Opłatek bez pani prezes

W poniedziałek drużyna Macieja Stolarczyka pojawiła się na opłatku organizowanym przez Towarzystwo Sportowe, na spotkaniu zabrakło za to prezes Marzeny Sarapaty. Piłkarze byli zaskoczeni. Gdy wiceprezes TS Szymon Michlowicz poinformował, że to on odczyta przemówienie przygotowane przez panią prezes, z rejonu sali zajmowanego przez futbolistów dało się usłyszeć pomruk dezaprobaty. A nawet padło głośno pytanie „dlaczego jej nie ma?”.

Atmosfera podczas spotkania była taka sobie. Nikt nie wie, na czym stoi. W ciągu najbliższych dni rezygnację ze stanowiska ma złożyć wiceprezes Daniel Gołda, a zmian na stanowiskach kierowniczych może być więcej. To czyszczenie gruntu pod nowego właściciela. W takiej atmosferze trudno o dobrą zabawę, było raczej ponuro. Po części oficjalnej piłkarze zaszyli się we własnym gronie, w jednym ze skyboksów.

Oni nadal czekają na rozwój wypadków i liczą, że tym razem nie poczują się oszukani. Już raz odłożyli decyzję o gremialnym wezwaniem klubu do zapłaty zaległości. Mimo kłopotów wciąż trzymają się razem.

– Zrobiła się tu świetna grupa trenerów i piłkarzy. Jest niesamowicie. W Płocku mogliśmy usiąść na murawie i tylko narzekać na sytuację klubu. Ale mieliśmy też inne wyjście. Mogliśmy raz jeszcze na 90 minut zapomnieć o wszystkich problemach i po prostu zagrać dobry mecz – mówi Zdenek Ondraszek.

Głupia walka Ondraszka

On akurat znalazł już wyjście awaryjne i postanowił związać się z klubem z FC Dallas. Z kibicami nie będzie mógł się pożegnać na boisku. W spotkaniu z Wisłą Płock otrzymał czwartą żółtą kartkę w sezonie, więc nie może zagrać w piątkowym meczu z Lechem.

– Może to było głupie zachowanie z mojej strony, ale ja zawsze walczę do końca o każdą piłkę. Gdybym odpuścił w tej sytuacji, nie byłbym sobą. Ktoś powie, że to była głupia kartka, ktoś inny powie, że walczyłem. Wychodzi więc na to, że głupio walczyłem – mówi czeski napastnik z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru.

W piątkowym meczu z Lechem nie zagra, ale nie ma zamiaru opuszczać drużyny wcześniej. – Zostaję z chłopakami do końca, będziemy trenować, a w piątek jestem na meczu – dodaje.

 

Na zdjęciu: Wisła Kraków w górnej części tabeli. Piłkarze w tym sezonie zrobili swoje. Teraz czas na działaczy.