Wisła Kraków. Nabierają rozpędu

Stoper „Białej gwiazdy” Igor Łasicki dostrzega minusy w grze swojej drużyny.


Droga Wisły Kraków na pierwszoligowym szlaku jest trudna i wyboista. Drużyna Jerzego Brzęczka krok po kroku pokonuje jednak problemy i zdobywa punkty. Zespół „Białej gwiazdy” po 3 kolejkach ma na koncie 7, a defensywa kierowana przez kapitana Igora Łasickiego może się pochwalić „zerem z tyłu”.

Brakuje szybkości

– Zwycięstwo z Arką Gdynia bardzo dobrze smakuje – zapewnił przed kamerami telewizyjnymi 27-letni stoper krakowian.

– Wiemy, że to jest naprawdę mocny zespół z czuba tabeli i nie bez powodu zaliczany jest do grona drużyn typowanych do walki o awans do ekstraklasy. Cieszymy się więc z tego, że mecz z takim przeciwnikiem mamy już za sobą i że zdobyliśmy trzy punkty. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z tego w jakichś okolicznościach sięgnęliśmy po wygraną i możemy czuć pewien niedosyt spowodowany naszą grą. Przecież gdynianie grali ponad pół godziny w dziewiątkę więc było im bardzo ciężko, ale mimo to stawiali zacięty opór. Ostatecznie jednak wszystko skończyło się po naszej myśli. Powinniśmy jednak grać szybciej, bo momentami nasze akcje były zbyt wolne. Wnioski musimy też wyciągnąć z tego, co się stało po pierwszej czerwonej kartce dla rywali, bo po niej – nie wiem dlaczego – oddaliśmy im pole i dwa razy pod naszą bramką w końcówce I połowy zrobiło się bardzo gorąco. Paradoksalnie lepiej graliśmy jedenastu na jedenastu, a odkąd mieliśmy liczebną przewagę gra się nam przestała kleić, bo powstały duże dziury w środku pola. W przerwie przeanalizowaliśmy to z trenerem i zwróciliśmy uwagę na to, że druga linia nie wracała. Zrobiliśmy więc korekty i choć nie do końca wszystko w grze się nam układało, to mamy 3 punkty. Rozpędzamy się i jedziemy dalej, zdając sobie doskonale sprawę z tego, że to jest bardzo ciężka liga i trzeba twardo stąpać po ziemi.

Obroną wygrywa się ligę

Mający za sobą występy we wszystkich juniorskich i młodzieżowych reprezentacjach Polski Igor Łasicki, który pięć sezonów spędził we Włoszech, zaliczając debiut w Seria A w barwach SSC Napoli, potrafi jak widać rzeczowo ocenić boiskowe wydarzenia. Nie jest jednak malkontentem.

– Trener Brzęczek nie raz to podkreślał, a ja mogę przyznać, że ma rację mówiąc o tym, że obroną wygrywa się ligę – dodał zawodnik mający za sobą 64 występy w polskiej ekstraklasie.

– Mam nadzieję, że my to potwierdzimy, bo w defensywie gramy dość pewnie. Każdy mecz jest jednak trudny i bez względu na to z kim przychodzi nam grać, nastawiamy się na ciężką przeprawę. Przed nami wyjazd na spotkanie z Odrą Opole, która zamyka tabelę, bo przegrała pierwsze 3 mecze, ale my na to nie patrzymy. Będziemy się starali w piątek po prostu zagrać na maksymalnych obrotach i wygrać kolejny mecz.

W innym składzie

Wiele jednak wskazuje na to, że defensywa Wisły kolejny raz zagra w innym składzie. Na inaugurację z Sandecją grała w tyłach w ustawieniu: Jaroch, Łasicki, Mehremić, Wachowiak. Na murawę w Rzeszowie wybiegli: Jaroch, Łasicki, Colley, Wachowiak, którzy także rozpoczęli spotkanie z Arką, ale Szwed urodzony w Gambii, opuścił boisko w 50 minucie z powodu kontuzji.

– Ucierpiał także Vullnet Basha – przypomina trener Wisły.

– Jeżeli chodzi o kontuzjowanych zawodników, to diagnoza potwierdziła urazy mięśniowe, co sprawia, że obaj piłkarze w najbliższym czasie pracować będą pod okiem klubowego fizjoterapeuty. Po serii zabiegów poddani zostaną diagnostyce kontrolnej, co pozwoli określić postępy w leczeniu, ale wiele wskazuje na to, że do Opola pojedziemy znowu z roszadami w podstawowej jedenastce.


Na zdjęciu: Kierowana przez Igora Łasickiego defensywa Wisły spisuje się na razie bez zarzutu.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus