Wisła Kraków. Najbardziej niecierpliwy

Damian Pawłowski zimą stracił miejsce w podstawowym składzie Wisły Kraków więc nie może się doczekać wznowienia treningów, żeby podjąć walkę o powrót do gry.


Czekanie na powrót do wspólnych treningów w zespole Wisły Kraków niespodziewanie się przedłużyło. Po poniedziałkowych testach, które miały stanowić przepustkę do odmrożenia zajęć w myślenickiej bazie „Białej gwiazdy”, wyodrębniona zostały osoby, które we wtorek poddane zostały dodatkowym badaniom w celu uszczegółowienia diagnozy.

Do czasu podania wyników i zakończenia pogłębionych badań podopieczni Artura Skowronka nadal trenują więc indywidualnie w oparciu o zalecenia sztabu szkoleniowego. Powrót do zajęć grupowych nastąpi po uzyskaniu pozytywnej rekomendacji Komisji Medycznej PZPN.

Na ten dzień najbardziej niecierpliwie czeka Damian Pawłowski. 21-letni szczecinianin, który tuż przed zamknięciem letniego okienka transferowego, latem ubiegłego roku, trafił do klubu 13-krotnego mistrza Polski, w skutecznym grudniowym finiszu krakowskiej drużyny grał w wyjściowej jedenastce. Zimą stracił jednak miejsce w pomocy i tegoroczne spotkania śledził z boku.

Zajęcia z zespołem

– Zacznę od zdrowia i powiem, że na szczęście czuję się bardzo dobrze – mówi wychowanek Salosu Szczecin. – Staram się nie myśleć o obecnej sytuacji związanej z wirusem. Swój czas spędzam na wykonywaniu treningu wyznaczonego przez sztab szkoleniowy. Poza tym gotuję, a także gram w gry.

Wiemy już, że restart ekstraklasy nastąpi pod koniec maja więc ta niecierpliwość rośnie z dnia na dzień. Czekam na ten moment, w którym będę mógł zarówno trenować wraz ze swoimi kolegami, jak również na chwilę, w której będę mógł rywalizować z innymi drużynami o punkty. Zajęcia z zespołem są na pewno lepsze niż indywidualne, nawet najciekawsze ćwiczenia ponieważ piłka nożna to gra drużynowa.

Mocno się rozwinął

Damian Pawłowski miał okazję przekona się o tym także w juniorskich i młodzieżowych reprezentacjach Polski od U15 do U20. Jeszcze rok temu, a dokładnie 21 marca 2019 roku, wystąpił w rozegranym na murawie St George’s Park w Londynie, gdzie biało-czerwoni pokonali gospodarzy 3:1. Bramki dla zespołu Jacka Magiery zdobyli Jakub Moder, Patryk Klimala i Mikołaj Kwietniowski.


Czytaj jeszcze: Duży głód piłki


– Od tamtego meczu minął zaledwie rok, ale w życiu piłkarza to bardzo dużo – dodaje Damian Pawłowski. – Wtedy grałem w I-ligowych Wigrach Suwałki, z których wróciłem do Szczecina, ale po występach w III-ligowych rezerwach przeprowadziłem się do Krakowa.

Na pewno był to wartościowy czas dla mnie. Czuję, że mocno się rozwinąłem. Na pewno nie żałuję tego, że przeszedłem do Wisły i uważam, że był to dobry krok w mojej karierze, ale czuję, że jeszcze nie pokazałem tego, na co mnie stać i co mam najlepszego.

Doping pomaga

Damian Pawłowski w Krakowie poznał smak występów dla kibiców. Najbardziej utkwił mu w pamięci wygrany mecz z Pogonią, bo od tego zwycięstwa odniesionego 13 grudnia zaczęła się passa, dzięki której drużyna Artura Skowronka może się pochwalić serią 8 spotkań bez porażki.

– Nasze mecze w Krakowie, nawet te, w których nie grałem to zawsze było wydarzenie – twierdzi Damian Pawłowski. – Kibice są naprawdę wielką siłą Wisły. Ich brak na trybunach na pewno będzie bardzo odczuwalny. Zawsze skupiam się na tym, co dzieje się na murawie, jednak grając na tym stadionie nie da się nie myśleć o dopingu.

Bardzo nam to pomaga. Kibice Wisły są wspaniali dlatego nie mogę o nich zapomnieć. Drodzy kibice dbajcie o siebie i o swoich bliskich! Trzymajcie się mocno i do zobaczenia jak najszybciej!

Na zdjęciu: Damian Pawłowski (z lewej) rwie się do treningów.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus