Wisła Kraków. Pięć łyków optymizmu

Po wygranym 5:0 sparingu z Puszczą Niepołomice piłkarze „Białej gwiazdy” z optymizmem patrzą w przyszłość.


Wprawdzie Gierogij Żukow, Momo Cise i Enis Fazlagić wyjechali na zgrupowania swoich reprezentacji, a młodzieżowiec Konrad Gruszkowski i junior Piotr Starzyński zagrali w koszulkach z Orłem piersi, ale to nie rozbiło cyklu szkoleniowego Wisły Kraków. Wręcz przeciwnie pozostali podopieczni Jerzego Brzęczka wyjechali na zgrupowanie do Woli Chorzelowskiej, a podsumowaniem tygodniowej pracy był wygrany 5:0 sparing z I-ligową Puszczą Niepołomice. Zarówno wynik, jak i gra, spowodowały, że na niedzielny mecz o punkty z Piastem Gliwice kibice „Białej gwiazdy” czekają z optymizmem.

– Z jednej strony cieszymy się, że mamy reprezentantów, ale z drugiej trochę żałuję, iż nie mieli okazji popracować teraz z nami. Cały ten okres był bowiem bardzo pożyteczny, bo był to czas bardzo ciężkiej pracy – powiedział Jerzy Brzęczek, trener krakowian.

– Na pewno widoczne było olbrzymie zaangażowanie zespołu. Sami piłkarze czują, że pomimo zmęczenia i ciężkich treningów towarzyszy im energia i agresywność działań na boisku, bo właśnie o to nam chodziło. W meczu z Puszczą zagrali przede wszystkim ci zawodnicy, których nie miałem okazji zobaczyć w warunkach meczowych. Zyskałem bardzo pozytywne informacje. Jedyną negatywną wiadomością jest uraz Mateusza Młyńskiego. Mam nadzieję, że nie jest to jednak nic poważnego.

Kontrolowanie piłki

Dobra wiadomość to informacja dotycząca skuteczności drużyny, której ostre strzelanie już w 9. minucie sparingu rozpoczął Dor Hugi.

– Mam nadzieję, że to będzie punkt zwrotny – stwierdził izraelski pomocnik. – Naprawdę wierzę, że możemy wyciągnąć pozytywy zarówno z tego spotkania sparingowego, jak i z całego obozu treningowego, który był naprawdę udany. Przepracowaliśmy ten tydzień na wysokiej intensywności, a trener na każdym kroku dodawał nam pewności siebie. Najważniejszą kwestią było kontrolowanie piłki. Kiedy masz pod kontrolą futbolówkę, masz też pod kontrolą spotkanie i na tym się skupialiśmy.

Ważnym zadaniem była również poprawa współpracy w zespole i wynik oraz przebieg spotkania wskazuje na to, że udało nam się to osiągnąć. A ja osobiście cieszę się z gola i mam nadzieję, że swoją postawą i sposobem realizowania założeń taktycznych przekonałem trenera, że może na mnie liczyć. Chciałbym mieć możliwość zostawienia serca oraz pokazania swoich umiejętności na boisku dla Wisły.

Zaadaptowałem się do filozofii trenera od pierwszego dnia. Cały czas jestem przygotowany na moment, gdy wyznaczy mnie do gry i tak jak wszyscy koncentruję się już na następnym meczu. Musimy wnieść naszą jakość w niedzielne starcie z Piastem Gliwice i odnieść zwycięstwo. To jest w tym momencie najważniejsze.

Ważny moment

Kibiców Wisły ucieszył także powrót na boisko Alana Urygi, który ostatni mecz ligowy rozegrał 31 października, a teraz wrócił na boisko po wyleczeniu kontuzji i rozegrał całe spotkanie z Puszczą.

– Przede wszystkim cieszę się z tego, że wróciłem na boisko i po raz pierwszy od kilku miesięcy mogłem wystąpić w pełnym wymiarze czasowym – podkreślił 28-letni stoper. – Na pewno był to dla mnie bardzo ważny moment, na który długo czekałem. Mam więc nadzieję, że teraz tych minut będzie coraz więcej, bo jestem gotowy do gry i chcę pomagać drużynie.

Po powrocie do Krakowa zawodnicy dostali wolne w niedzielę i w poniedziałek. Od wtorku zaczyna się mikrocykl przed niedzielnym meczem z Piastem Gliwice, którym „Biała gwiazda” rozpoczyna osiem bardzo ważnych potyczek decydujących o ostatecznej kolejności.


Na zdjęciu: Dor Hugi czuje się potrzebny krakowskiej drużynie.
Fot. Krzysztof Porebski/PressFocus