Wisła Kraków po rundzie. Odbili się od dna

 

Było już bardzo źle. Seria porażek wydłużała się, a Wisła Kraków pozbawiona Jakuba Błaszczykowskiego, który w meczu Polska – Austria 9 września doznał kontuzji i na dwa miesiące wypadł z gry, spadała coraz niżej. Wielkim rozczarowaniem był także pogrom w Warszawie, gdzie Michał Buchalik aż 7 razy wyciągał piłkę z siatki.

Zwolnienie trenera Macieja Stolarczyka, który po 7 porażkach z rzędu pożegnał się z zespołem, nie od razu przyniosło poprawę. Przegrana z Arką Gdynia sprawiła bowiem, że po 15 kolejkach „Biała gwiazda” świeciła blaskiem „czerwonej latarni”, a Artur Skowornek nie okazał się cudotwórcą. Ba, nie brakowało nawet zaniepokojonych głosów komentatorów, którzy patrząc jak drużyna pod wodzą nowego szkoleniowca doznaje trzech kolejnych porażek, przepowiadali „pogłębienie dna”.

Pokonali lidera

Ostatnie dwa występy w 2019 roku spowodowały jednak, że w sercach krakowskich kibiców rozbłysnęła iskierka nadziei. Pokonanie Pogoni Szczecin, która przyjechała pod Wawel jako lider i przegrała 0:1 z zamykającą tabelę drużyną, nie było przypadkiem. W kolejnym spotkaniu – rozpoczynając od trafienia Macieja Sadloka – krakowianie wykazali swoją wyższość nad ŁKS Łódź i zwycięstwem 4:2 odbiła się od dna.

Kontuzje

W czym tkwił problem? Wielu fachowców uważa, że po rundzie wiosennej ubiegłego sezonu, w której 13-krotny mistrz Polski, borykając się z problemami finansowymi i organizacyjnymi, przede wszystkim walczył o przetrwanie, przyszło zbytnie uspokojenie. Nie bez znaczenia były też kontuzje, które gnębiły zespół, mający krótką ławkę rezerwowych i trudno było tak naprawdę sformować drużynę, która pokazałby swoje prawdziwe oblicze. Udało się to dopiero na finiszu rundy jesiennej.

Wzmocnienia

A ponieważ w ostatnim dniu minionego roku dotychczasowe porozumienie między trójką „ratowników” Wisły Jakubem Błaszczykowskim, Tomaszem Jażdżyńskim i Jarosławem Królewskim, a TS Wisła Kraków zostało przedłużone o 12 miesięcy, pojawiła się szansa, że wiosną krakowianie będą kontynuować swoją zwycięską serię. Pracują także nad wzmocnieniami. Już 25 listopada zaklepali pierwszy zimowy „zakup” sprowadzając reprezentanta Kazachstanu Gieorgija Żukowa. Na liście kandydatów do gry w Wiśle pojawiają się także znane nazwiska Sławomira Peszki, Artura Sobiecha czy Carlitosa.

– Zawsze starałem się patrzeć na to, co jest przede mną, a nie na to, co za mną – podkreśla Jakub Błaszczykowski. – Robię wszystko, by móc jak najlepiej przygotować się do tego co ma się wydarzyć i myślę, że to jest w tym wszystkim najważniejsze. To, co przeżyliśmy trudno już zmienić. Oczywiście, wyciągamy wnioski, ale patrzymy do przodu.
Odważnie w wiosenną przyszłość spogląda także Maciej Sadlok.

– Po dwóch ostatnich wygranych nasza sytuacja już nie jest beznadziejna – przypomina wychowanek Pasjonata Dankowice. – Doskonale zdajemy sobie jednak sprawę, że wciąż jest bardzo trudna. Mieliśmy trochę czasu na odpoczynek, również na to, żeby wyczyścić głowy po tych wszystkich beznadziejnych seriach w tym roku. Nie było łatwo to wszystko poukładać w głowach. Teraz jednak jest już trochę lepiej i trzeba się brać do pracy, bo jest jej przed nami wciąż bardzo dużo.

15. Wisła Kraków

STRZELCY (22): 8 – Brożek, 2 – Błaszczykowski, Chuca, Niepsuj, 1 – Basha, Buksa, Klemenz, Mak, Sadlok, Savicević, Wojtkowski, samobójcza – Rozwandowicz (ŁKS).

NA PLUS

Kibice nie opuścili swojej drużyny. Świadczy o tym frekwencja na trybunach stadionu przy ulicy Reymonta 22. Najwięcej fanów „Białej gwiazdy” towarzyszyło swojej drużynie podczas meczu z Cracovią, bo wysprzedano wszystkie 33 tysięcy biletów.

Liczba rundy
141.631 – taka była suma kibiców na meczach Wisły Kraków w rundzie jesiennej obecnego sezonu

NA MINUS

10 z rzędu porażek w ekstraklasie – a z pucharową wpadką z II-ligowym zespołem Błękitnych Stargard – seria 11 przegranych to na pewno rekord, którego nikt przed sezonem nie zakładał. Nikt nie przypuszczał także, że Wisła przegra aż 0:7 z Legią, a wynik z 27 października wejdzie do kronik jako druga w historii klubu pod względem wysokości porażka. Wyższa była tylko ta z 19 sierpnia 1956 roku, kiedy „Biała Gwiazda” na wyjeździe przegrała z kroczącą po mistrzowski tytuł Legią 0:12. Wisła zakończyła wówczas sezon na 5 miejscu!