Wisła Kraków. Porażka bardzo boli

Konrad Gruszkowski nie cieszy się z debiutanckiej bramki w ekstraklasie.


Już jutro, na rozpoczęcie 19. kolejki Wisła Kraków zmierzy się drużyną Bruk-Bet Termalica Nieciecza. „Biała gwiazda” balansująca nad strefą spadkową podejmie beniaminka, który po zmianie trenera chce się odbić dna tabeli.

– Czeka nas mecz o „sześć punktów” i czas najwyższy zacząć porządkować naszą sytuację w tabeli – mówi Konrad Gruszkowski, który w meczu z Zagłębiem Lubin strzelił swojego pierwszego gola w ekstraklasie. – Musimy wygrać i nie wyobrażam sobie innego scenariusza. Gramy u siebie, dlatego wierzę, że wspólnie z kibicami osiągniemy nasz cel i to ostatnie spotkanie w tym roku zakończy się po naszej myśli. Zrobimy wszystko, by tak się stało.

Dochodziły pochwały

20-letni obrońca ma swój osobisty powód do optymizmu. Wychowanek Turbacza Mszana Dolna jako jeden z nielicznych wiślaków po porażce w Lubinie odbierał bowiem gratulacje.

– To prawda, że po meczu z Zagłębiem dochodziły do mnie pochwały, ale powiem szczerze, że zdobyta w Lubinie bramka w ogóle mnie nie cieszyła – dodaje defensor 13-krotnych mistrzów Polski. – Bardzo chętnie zamieniłbym tego mojego pierwszego ekstraklasowego gola na zwykłe trzy punkty dla Wisły. Niestety mecz z Zagłębiem kojarzy mi się przede wszystkim z porażką, którą bardzo przeżywam. Po raz kolejny sami skomplikowaliśmy sobie sytuację już na początku meczu i znowu przegraliśmy, a to bardzo boli.

Kolejne okazje

Te słowa świadczą, że Konrad Gruszkowski jest ambitnym zawodnikiem, a jego 16. ligowych występów oraz 2 mecze w Pucharze Polski w tym sezonie, jeszcze bardziej mobilizują go do lepszej gry.

– Na pewno w Lubinie zabrakło nam odrobiny szczęścia, bo nie można odmówić naszej drużynie woli walki i determinacji – zapewnia młodzieżowy obrońca krakowian.

– Graliśmy od 23 minuty w dziesięciu i mocno pracowaliśmy na to, by wyjechać z Lubina z punktami. Po mojej bramce prowadziliśmy i stwarzaliśmy kolejne okazje. W mojej opinii należał nam się rzut karny, bo Patryk Plewka, który wychodził na czystą pozycję, został sfaulowany. Wówczas mecz mógłby ułożyć się zupełnie inaczej, ale niestety czasu już nie cofniemy. Zagłębie zdołało wykorzystać swoją przewagę, strzeliło dwie bramki i wygrało to spotkanie, a my wyciągnęliśmy wnioski z tej lekcji i w piątek musimy wygrać.


Fot. Tomasz Folta/PressFocus