Wisła Kraków. Równanie z jedną niewiadomą

Bez Jakuba Błaszczykowskiego „Biała gwiazda” ani poza boiskiem, ani na boisku nie daje rady.


O tym kim jest Jakub Błaszczykowski dla Wisły Kraków można mówić godzinami. 108-krotny reprezentant Polski, który 15-lat temu trafił do „Białej gwiazdy” jako utalentowany 20-latek i od razu mógł się cieszyć ze zdobycia mistrzowskiego tytułu oraz trafił do reprezentacji Polski, a dwa lata później wyruszył spod Wawelu na podbój piłkarskiej Europy, nigdy nie zapomniał o tym co zawdzięcza krakowskiemu klubowi.

Z tą wdzięcznością w sercu wrócił na stadion przy ulicy Reymonta na początku 2019 roku, żeby ratować klub pogrążony w kłopotach finansowych. Nie tylko wspomógł klub ponad milionową pożyczką, ale także podpisał kontrakt na kwotę 500 złotych miesięcznie, którą w całości przekazywał na zakup biletów dla dzieci z domów dziecka.

Dzisiaj już nikt nie ma wątpliwości, że „Kuba” uratował Wisłę, która zarządzana przez starszego brata lidera krakowskiej drużyny. Dawid Błaszczykowski od 20 kwietnia jest prezesem klubu, który może już myśleć nie tylko o przetrwaniu czy uratowaniu ligowego bytu.

Pod wodzą trenera Artura Skowronka w poprzednim sezonie krakowska drużyna odbiła się od dna ekstraklasowej tabeli i serią 8 meczów bez porażki udowodniła, że sportowo także może myśleć o powrocie do tradycji 13-krotnego mistrza Polski.

Blamaż na starcie

Wprawdzie pandemia przerwała ten marsz i ostatecznie skończyło się na zajęciu 13 miejsca w tabeli, ale nowy sezon otwiera nowe możliwości. Z klubem pożegnały się wprawdzie „wygrane” legendy polskiej piłki Paweł Brożek i Marcin Wasilewski, ale rozpoczęło się budowanie nowego zespołu, który miał od początku sezonu 2020/2021 ruszyć po sukcesy. Już na starcie nastąpił jednak falstart, czyli porażka w 1/32 Pucharu Polski z III-ligowym KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.

To był jak kubeł zimnej wody na rozpalone głowy. Pojawiły się słowa: „blamaż” i „kompromitacja” oraz „wstyd”.

Wyciągnąć wnioski

– Kolokwialnie mówiąc „dostaliśmy w łeb” i z tego powodu jesteśmy bardzo na siebie źli, sfrustrowani, bo to jest blamaż – stwierdził Artur Skowronek.

– To jest dla naszego klubu fatalne i zdajemy sobie z tego sprawę. Musimy za takie wyniki brać odpowiedzialność i wyciągać z nich wioski. Na pewno tak się stanie. Najlepszą odpowiedzią będzie oczywiście zwycięstwo w lidze i dobre w nią wejście i to jest teraz kluczowe.


Czytaj jeszcze: Zastępca Błaszczykowskiego

Wierzę, że piłkarze, którzy przyszli do nas w letnim okienku transferowym są dobrzy, mają jakość i udowadniali to przez kilka lat, grając na dobrym poziomie. Będą wzmocnieniami. Oni przyszli w tym tygodniu, czy w ubiegłym.

Jedynie Baqiraj był z nami dłużej, a każdy potrzebuje czasu na aklimatyzację. Ten mecz pokazał też, że potrzebujemy jeszcze wsparcia z przodu, ale nie rozliczałbym już teraz Olka Buksy czy Fatosa Bećraja. Trzeba podejść do tej porażki z trzymaniem ciśnienia, pomimo tego, że jest ogromna frustracja i zdenerwowanie.

„Kuba” cementuje zespół

Można też popatrzeć na ten wynik z drugiej strony. Nie pierwszy już raz można się było przekonać, że bez współwłaściciela klubu oraz kapitana i lidera drużyny „Biała gwiazda” nie świeci pełnym blaskiem. Dlatego jedno jest przed nowym pewne – w tym wielkim równaniu z wieloma niewiadomymi, że jeżeli Wisła Kraków ma być groźna dla rywala to musi „straszyć” nazwiskiem Jakuba Błaszczykowskiego. I nie chodzi nawet o to, że boją się go przeciwnicy.

Ważniejsze jest to, że cementuje swój zespół. W minionym sezonie w 22 występach na ligowych boiskach 11 razy prowadził Wisłę do zwycięstwa, a w 6 meczach, w których strzelał gole – w sumie zdobył 7 bramek – krakowianie sięgali po komplet punktów. I to jest ta jedna niewiadoma w zadaniu, którego treść brzmi jakim wynikiem zakończy się sezon 2020/2021 dla Wisły Kraków? Jeżeli 34-letni Jakub Błaszczykowski będzie w pełni sił to jego zespół może się liczyć w walce o najwyższe pozycje.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus