Wisła Kraków. Savić się cieszy

Po sparingu w Sosnowcu trener „Białej gwiazdy” analizował głównie postępy juniorów.


W przedostatnim zimowym sparingu Wisły Kraków trener Peter Hyballa zdecydował się sprawdzić niemal „cały stan posiadania”, z juniorami włącznie. W pierwszej połowie środowego meczu z Zagłębiem Sosnowiec w bramce zaprezentował się 19-latek Kamil Broda i zachował czyste konto, w czym pomógł mu 16-latek Kamil Głogowski, występujący przez 45 minut na środku obrony.

– Kamil to kolejny z młodych graczy, który puka do drzwi pierwszego zespołu – powiedział trener „Białej gwiazdy”.

– Widać było kilka ciekawych zagrań z jego strony. Cieszy mnie, że nie boi się pojedynków. Na murawie pomagali mu starsi koledzy, Maciek Sadlok i Michal Frydych, dzięki którym łatwiej mu wejść do zespołu. Moim zdaniem zaprezentował się z dobrej strony i oby tak dalej.

18-letniego Aleksandra Buksę czy 17-letniego Daniela Hoyo-Kowalskiego do tej grupy nie zaliczamy, bo oni już mają swoje debiuty w ekstraklasie za sobą, ale Piotr Starzyński i Wiktor Szywacz oraz jego zmiennik na ostatnie 10 minut gry Kacper Chełmecki, otrzymali od trenera swoistą nagrodę za pracę na treningach.

Ciężko pracują

– To jest czas na sprawdzenie ich potencjału – dodał szkoleniowiec Wisły.

– Ciężko pracują na szanse, które otrzymują. Gra w meczach sparingowych jest nagrodą za ich zaangażowanie. Na pewno potrzebują czasu, aby przystosować się do warunków w pierwszym zespole, ale jestem zbudowany ich podejściem. Przed ligą zadecydujemy, ilu z nich dołączy do nas na dłużej.

Do inauguracji rundy wiosennej pozostało już jednak bardzo mało czasu, dlatego kibiców 13-krotnego mistrza Polski, bardziej niż postawa młodzieży, interesuje forma podstawowych piłkarzy.

– Środowy sparing w Sosnowcu poprzedziły cztery jednostki treningowe w tym tygodniu, dlatego zabrakło nam świeżości – zaznaczył Peter Hyballa.

– Pierwsza połowa była naprawdę dobra w naszym wykonaniu. Widzimy jednak pewien problem z wykończeniem akcji w polu karnym. Dobrze weszliśmy też w drugą połowę, ale od momentu, w którym prowadziliśmy 2:0, obraz gry się zmienił, także dlatego że na murawie pojawiło się kilku młodych zawodników. Zyskaliśmy sporo materiału do analizy.

Poprawić mankamenty

Z goli strzelonych przez Wisłę na Stadionie Ludowym kibice „Białej gwiazdy” z większą radością przyjęli trefienie Stefana Savicia, bo do bramek Yawa Yeboaha w rundzie jesiennej zdążyli się już przyzwyczaić. Natomiast austriacki pomocnik w jedenastu ubiegłorocznych występach nie zdołał wpisać się na listę strzelców.

– Cieszę się zawsze z każdej strzelonej bramki i z tego, że mogę przez to pomóc zespołowi – stwierdził 27-letni pomocnik, mający w swoim dorobku mistrzowskie tytuły w Austrii i Słowenii.


Czytaj jeszcze: Skuteczny finisz Zagłębia Sosnowiec

– Myślę, że każdy byłby zadowolony z trafienia i z nabrania pewności siebie, którą zdobycie gola daje. Koniec końców rezultat nie był dla nas dobry, ale z drugiej strony gry sparingowe są po to, by móc je później przeanalizować i poprawić pojawiające się mankamenty Przed nami jeszcze tydzień, by dobrze i w pełni się przygotować, skupiając się na na najbliższym meczu ligowym, który zagramy 31 stycznia.

Próba generalna

Najbliższy sparing, a raczej próba generalna wypracowanej formy, zaplanowany jest na sobotę. W Myślenicach krakowianie zmierzą się ze Spartakiem Trnava – 5. zespołem ligi słowackiej, a później pozostanie już tylko tydzień do inauguracji rundy wiosennej.


Na zdjęciu: Stafan Savić (z lewej) w walce o piłkę z Patrykiem Małeckim.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus.pl