Wisła Kraków. Transfer z okienkiem na przyszłość

Mikołaj Biegański przeszedł ze Skry Częstochowa do Wisły Kraków za „goły ekwiwalent”.


W ostatnich dniach tematem numer 1 w rozmowach kibiców Wisły Kraków stał się Mikołaj Biegański. Wprawdzie 19-letni bramkarz w swoim ekstraklasowym debiucie na stadionie w Niecieczy, tydzień temu znakomite interwencje przeplatał działaniami, w których wyszedł brak doświadczenia, ale po remisie 2:2 z Bruk-Betem Termaliką „Biała gwiazda” zagrała mecz 115-lecia z SSC Napoli i zapracował na same ochy i achy. Nie tylko obronił rzut karny, którego wykonawcą był Matteo Politano, czyli napastnik, który w reprezentacji Włoch grając 4 razy strzelił 3 gole, a wartość 28-letniego snajpera to 30 milionów Euro. Zatrzymał także w sytuacji sam na sam 21-letnią wschodzącą gwiazdę neapolitańskiego klubu Karima Zedadkę.

– W głowie nie było żadnej myśli o strachu – mówi golkiper mierzący 190 centymetrów.

– Mimo tego, że do tej pory większość zawodników Napoli oglądałem tylko w telewizji, to wyszedłem z kolegami na boisko ciesząc się z tego, że zmierzymy się z takim rywalem i graliśmy przez większość czasu jak równy z równym. Nic nie zmieniło się także w momencie gdy Politano ustawił piłkę na „wapnie”, albo gdy Zedadka wbiegł w pole karne i stanąłem z nim oko w oko. Właściwie to nic nie przeleciało mi w tym momencie przez głowę, bo to tacy sami ludzie jak my. Do każdego meczu podchodzę identycznie i nie ma znaczenia, czy gramy przeciwko Napoli czy innej drużynie. Liczy się przygotowanie i dlatego teraz koncentruję się na tym, żeby być w najlepszej dyspozycji przed niedzielnym spotkaniem z Rakowem, które jest dla nas bardzo ważne. Spodziewamy się trudnego meczu, zresztą tak jak zawsze. Pojechaliśmy do Niecieczy i okazało się, że tak naprawdę w pierwszych 45 minutach nie mogliśmy nic zrobić, bo beniaminek był tak dobrze dysponowany, a przecież Raków, który teraz staje na naszej drodze jest topową drużyną naszej ligi. Spodziewamy się więc trudnego, a nawet bardzo trudnego meczu. Jesteśmy jednak bardzo dobrze przygotowani i będziemy mieć wsparcie swoich kibiców więc to goście powinni się nas obawiać, ale jak to się potoczy – to już zweryfikuje boisko.

Nie boi się rywalizacji

Czy Mikołaj Biegański jest „jedynką” 13-krotnego mistrza Polski? Dzień po meczu z SSC Napoli krakowianie potwierdzili wprawdzie transfer Mateusza Lisa do Altay SK, ale jednocześnie – co zapowiadaliśmy – sprowadzili przyjście 37-letniego Pawła Kieszka, ostatnio regularnie grającego w portugalskiej ekstraklasie.

– Mikołaj to człowiek, który lubi wyzwania – zapewnia dyrektor Akademii Skra Częstochowa Tomasz Musiał, który „odkrył talent”.

– Jego mocną stronę od początku był „mental”. Ma charakter i nie boi się rywalizacji oraz wyzwań. Sprowadziłem go do naszego klubu jesienią 2012 roku z drużyny UKS Raków, który dotarła do finału „Pucharu Tymbarku”. Treningi z nauką godził chodząc do współpracujących z nami Szkoły Podstawowej numer 38 i Gimnazjum nr 9, a później wybrał Liceum imienia Władysława Biegańskiego. Wtedy trenował już z pierwszą drużyną, w której zadebiutował w III lidze jako 15-latek. Grał także w reprezentacji Polski U15, a to spowodowało, że kuszony ofertami skautów zaczął jeździć na zagraniczne testy do Anglii i Włoch. Wytłumaczyliśmy jednak i jemu, i jego rodzicom, że lepiej będzie dla jego rozwoju gdy wybierze seniorską drogę w naszym klubie i grał w nim trzy sezony w II lidze, będąc mocnym punktem drużyny, która wywalczyła awans na zaplecze ekstraklasy. O tym, że ma „serce skrzaka” świadczy fakt, że w poniedziałek, po debiucie w ekstraklasie, pojawił się w naszym klubie i opowiadał o swoich odczuciach.

15 procent od transferu

Działacze Skry uważnie śledzą poczynania Mikołaja Biegańskiego i dobrze mu życzą także z powodów… finansowych.

– Ofert dla Mikołaja było bardzo dużo i to już od bodaj czterech lat – dodaje prezes Skry Artur Szymczyk.

– Zastanawialiśmy się wspólnie i analizowaliśmy co będzie dla niego najlepsze. Skorzystaliśmy z propozycji Wisły i podpisując umowę z prezesem Dawidem Błaszczykowskim zgodziliśmy się minimalną kwotę transferową „gołego ekwiwalentu” 100 tysięcy złotych, zapisując jednocześnie, że przy jego transferze z Wisły otrzymamy 15 procent. Mamy więc nadzieję, że Mikołaj zrobi wielką karierę, a my na tym skorzystamy. Zresztą on też o tym myśli i na odchodnym zgodził się być „Ambasadorem Nobilito”, czyli naszej szkoły sportowej. Ściskamy więc za niego kciuki i życzymy jak najlepiej.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus