Wisła Kraków. W trójce najładniejszych bramek

Michał Żyro wysoko ulokował swojego pierwszego gola w barwach Wisły Kraków.


O tym golu kibice Wisły Kraków, ale i pozostali obserwatorzy I-ligowych rozgrywek, długo będą pamiętać. Przesunięty z pozycji skrzydłowego na szpicę Michał Żyro, trafiając w 18. minucie spotkania z Resovią, nie tylko zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach „Białej gwiazdy”. Jednocześnie otworzył listę strzelców krakowskiej drużyny w tym sezonie na zapleczu ekstraklasy, a w dodatku był to bardzo efektowny gol.

Krystian Wachowiak dośrodkował z rzutu wolnego. Wrzuconą w pole karne piłkę głową podbił Bartosz Jaroch, a mający na swoim koncie 4 występy w reprezentacji Polski wychowanek KS Piaseczno huknął z woleja, lewą nogą z 15. metra i tuż przy słupku ulokował futbolówkę w „długim” rogu.

– Zdarzało mi się strzelać ładne gole i tego w meczu z Resovią też do tej kategorii zaliczę – stwierdził trzykrotny mistrz Polski.

– Myślę, że w pierwszej trójce powinien się znaleźć. Jednak najważniejsze jest to, że piłka znalazła się w siatce. Drugie trafienie dorzucił Igor Łasicki i wygraliśmy 2:0. Wychodząc na boisko, zdawałem sobie sprawę z tego, że skoro wypadł nam ze składu Luis Fernadez, który grał na środku ofensywnej formacji, to ciężar gry w ataku muszę wziąć na siebie. Chciałem pomóc drużynie i choć pierwszą okazję, strzelając głową z bliska, zmarnowałem, to za drugim razem się udało i możemy się cieszyć z wygranej.

Lepszy zespół

Powodów do satysfakcji kibicom Wisły dostarczyła także sama gra zespołu Jerzego Brzęczka, dużo lepsza, bardziej składna i skuteczniejsza niż na inaugurację z Sandecją.

– Należy się tego spodziewać, że z każdym dniem, każdym treningiem i każdym meczem będziemy lepszym, to znaczy bardziej zgranym, zespołem – dodał 29-latek, mający na koncie 163 występy w ekstraklasie.

– Do każdego spotkania podchodzimy z pokorą, bo ta liga na pewno będzie bardzo ciężka. Dlatego po zwycięstwie w Rzeszowie o wielkiej euforii nie może być mowy. Twardo stąpamy po ziemi i wiemy, że przed nami jeszcze bardzo dużo pracy. W dalszym ciągu, tak jak po pierwszym meczu, tak i teraz proszę wszystkich fanów Wisły o cierpliwość.

Kibice są z drużyną

Zawodnik mający za sobą także doświadczenie zdobyte na Wyspach Brytyjskich z czasów występów w Wolverhampton Wanderers FC i Charlton Athletic FC wie jak tonować nastroje w szatni i motywować do dalszej pracy, ale zdaje sobie również sprawę z tego, że sympatycy 13-krotnego mistrza Polski są wymagający.

– Kibice Wisły są z drużyną i to czuć w szatni – zapewnił zawodnik mający w swojej kolekcji pięć Pucharów Polski.

– Nie możemy jednak dopuścić, żeby te oczekiwania kibiców stały się presją, szczególnie dla naszych młodych zawodników. Doskonale pamiętam czas, kiedy jako 17-latek wchodziłem z juniorów do pierwszego zespołu Legii. Teraz u nas na podobnym etapie jest na przykład Kacper Duda. Nazwisko dobrze mi się kojarzy, bo z Ondrejem Dudą, słowackim pomocnikiem sięgaliśmy po sukcesy w warszawskiej drużynie, a teraz dobrze mi się współpracuje na boisku z krakowskim 18-latkiem. Fajny chłopak, który w Rzeszowie także zaliczył dobry występ, ale nie podbijam bębenka.

Arka na horyzoncie

– Jeszcze raz podkreślam, że do wszystkiego, co się dzieje, powinniśmy podchodzić na chłodno, żebyśmy wtedy kiedy przyjdą trudne chwile byli na nie gotowi. Dlatego mnie na boisku w Rzeszowie najbardziej podobało się to, że byliśmy jednością zarówno po moim golu, jak i po dwóch VAR-ach oraz w momentach, w których Resovia atakowała, próbując zdobyć bramki. Uniknęliśmy ich. Mikołaj Biegański zaliczył drugi mecz na „zero z tyłu”, więc ciesząc się z tego, że nie tracimy goli, trzymajmy ten kurs w defensywie i przygotowujmy się do kolejnego meczu, bo na horyzoncie już widać Arkę Gdynia – zakończył Michał Żyro.


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus