Wisła Kraków wciąż zwycięska

Wisła Kraków w Bełchatowie nie dała za dużo pograć Skrze Częstochowa i w niezłym stylu odniosła kolejne zwycięstwo w rundzie.


Skra Częstochowa to zespół, który walczy o utrzymanie. Dwa ostatnie wygrane mecze, z Podbeskidziem i Zagłębiem Sosnowiec sprawiły, że zespół Jakuba Dziółki znalazł się tuż pod strefą bezpieczeństwa. Determinacja Skry pokazuje, że nie wszystko stracone. Z kolei Wisła Kraków, która zaczęła piąć się górę tabeli coraz poważniej myśli o powrocie do ekstraklasy. Jednak, jak zauważył Radosław Sobolewski, trener krakowian, mecz ze Skrą może być spotkaniem _pułapką”. Dla Wisły piątkowy rywal to drużyna w niezłej dyspozycji i coraz lepszą organizacją gry organizacją gry.

– Nie będzie to zaskoczeniem, ale jesteśmy przewidywalni i chcemy strzelać bramki – zapowiedział przed pierwszym gwizdkiem sędziego Jakub Dziółka, trener częstochowian. – Skra gra bardzo odważnie, chcą wychodzić dalekimi podaniami – powiedział z kolei Radosław Sobolewski, opiekun Wisły Kraków. – To młody i ambitny zespół – dodał.

Po gwizdku sędziego Patryka Gryckiewicza piłkarze Skry natychmiast ruszyli prawą stroną szukając okazji do dobrego podania w pole karne krakowian. Nie udało się i piłkę przejęła Wisła. Po szybkiej akcji z dystansu strzał w kierunku bramki Skry oddał Bartosz Jaroch. Piłka poszybowała kila metrów za wysoko. Tempo pierwszych minut dawało nadzieję na szybki i zacięty mecz. Wisła atakowała naprzemiennie oboma skrzydłami, ale nie stwarzali okazji zagrażających bramce gospodarzy. Skra nieźle radziła sobie z szybkimi kontrami, które poprzedzane były długimi podaniami. Mikołaj Biegański musiał interweniować po strzale pomocnika Skry, Piotra Noconia.

Niezłą okazję piłkarze Wisły stworzyli w drugim kwadransie gry, gdy Luis Fernandez doszedł do podania i z lewej strony bramki Jakuba Bursztyna próbował wrzucić piłkę w środek pola bramkowego. Sędzia odgwizdał jednak pozycję spaloną. Po kilku minutach Fernandez znowu spróbował zaskoczyć bramkarza gospodarzy, ale strzał był bardzo nieudany.

Wisła bardzo korzystnie dążyła do zdobycia bramki. I tak się stało. Alex Mula otrzymał prostopadłe podanie, Mateusz Machała ruszył z interwencją. Był trochę spóźniony, Bursztyn wybiegł w kierunku Muli, ale ten zdążył pięknym strzałem umieścić piłkę w pustej bramce. Po kilku minutach Skra mogła stracić kolejną bramkę, gdy Angel Rodado uderzył piłkę w środek bramki, ale Bursztyn fantastycznie interweniował. Następie Fernandez uderzył piłkę, która minęła słupek bramki częstochowian.

Po przerwie Wisła nie chciała zwolnić tempa gry. Niewiele brakowało, aby goście zdobyli drugiego gola, ale Rodado posłał piłkę obok słupka. Pod bramką Bursztyna chwilami robiło się naprawdę gorąco. Jedną z okazji wykorzystał z prawej strony bramki Skry Rodado, podawał piłkę w środek pola. Ta jednak po zmianie tor lotu wpadła w lewy róg bramki.

Krakowianie coraz lepiej czuli się w grze ofensywnej. Na zmianę wyniku nie trzeba było długo czekać. Fernandez prostopadle posłał precyzyjnie piłkę do Miguela Villara, a ten precyzyjnym strzałem strzelił trzeciego gola dla Wisły. Mimo wysokiego prowadzenia piłkarze Radosława Sobolewskiego wciąż byli w natarciu, absolutnie nie przechodząc do gry defensywnej.

W ostatnich minutach piłkarze Skry próbowali odrabiać straty, ale bez elektów. Krakowianie zaczęli dłużej rozgrywać piłkę, wyraźnie podnieśli pressing, co gospodarzom nie ułatwiało gry ofensywnej.


Skra Częstochowa – Wisła Kraków 0:3 (0:1)

0:1 – Mula, 28 min, 0:2 – Rodado, 52 min, 0:3

SKRA: Bursztyn – Machała, Mesjasz, Mesjasz – Flak (62. Winciersz), B. Jaroch (57. Pyrdoł), Baranowicz (46. Sajdak), Olejnik (90+1 Kołodziejczyk), Lukoszek – Nocoń – Sangowski. Trener Jakub DZIÓŁKA

WISŁA: Biegański – G. Jaroch, Łasicki, Moltenis, Junca – Villar (76. Żyro), Tachi (82. Szywacz) – Igbekeme (66. Duda), Luis Fernandez, Mula (83. Młyński) – Rodado (76. Bento). Trener Radosław SOBOLEWSKI

Sędziował Patryk Gryckiewicz (Toruń).


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus