Wisła Kraków. Wnioski z przegranej próby generalnej

Trwają rozmowy dotyczące sprowadzenia nowego napastnika do Wisły Kraków.


W sobotę Wisła Kraków otworzy nowy rozdział. 13-krotny mistrz Polski pierwszy raz zagra bowiem w I-lidze, będącej drugim szczeblem rozgrywek. Podopieczni Jerzego Brzęczka solidnie przygotowywali się do rozgrywek, które zainaugurują na swoim stadionie meczem z Sandecją Nowy Sącz i wyniki sparingów rozbudzały nadzieję na szybki powrót do krajowej elity.

W czterech meczach kontrolnych „Biała gwiazda” wygrała bowiem: 3:1 z Garbarnią Kraków, 2:0 ze Stalą Mielec, 3:0 z GKS-em Jastrzębie i 1:0 z Hapoelem Beer Szewa. Po pokonaniu wicemistrza Izraela przyszła jednak „próba generalna”, czyli pierwsza konfrontacja z ligowym rywalem i zakończyła się wyjazdową porażką 2:3 z Podbeskidziem.

– Dobrze zaczęliśmy mecz, bo już w pierwszej akcji zdobyliśmy bramkę, ale chwilę później było już 1:1, a w 45. minucie znowu wyszliśmy na prowadzenie – przypomniał w klubowych mediach Bartosz Jaroch. – Sądzę, że nasza gra w pierwszej połowie nie wyglądała źle, ale są jeszcze rzeczy do poprawy, z czego zdajemy sobie sprawę. Tak naprawdę błędy indywidualne zadecydowały o tym, że w końcówce straciliśmy dwa gole i przegraliśmy. To właśnie na te detale musimy zwrócić naszą uwagę, aby w lidze to się nie powtórzyło. Jesteśmy mocni, co trzeba po postu udowodnić w zbliżającym się sezonie.

Mało czasu na konsolidację

Bartosz Jaroch, który na mecz do Bielska-Białej wybrał się w podróż sentymentalną, bo występował w zespole „Górali” sześć sezonów i w barwach Podbeskidzia debiutował w ekstraklasie, w której w sumie rozegrał 11 spotkań, jest jednym z wielu nowych zawodników w krakowskiej szatni.

– Drużyna Wisły mocno się zmieniła – dodał obrońca grający ostatnio w Resovii. – Było mało czasu na konsolidację, ale staramy się maksymalnie wykorzystać każdy dzień do tego, aby zbudować kolektyw i odpowiednio się zgrać. Chcemy tworzyć prawdziwy zespół, który od pierwszego meczu będzie realizował założenia, będąc optymalnie przygotowanym fizycznie i taktycznie.

Pierwszy wybór

Na spore zmiany zwrócił uwagę także trener krakowian. – Wymieniliśmy praktycznie 80-90 procent zespołu, a jeszcze będą kolejne ruchy kadrowe – wylicza Jerzy Brzęczek. – Cały czas pozostaje kwestia pozyskania napastnika. Analizujemy różnych piłkarzy, bo docelowo chcemy pozyskać dwóch, ale cały czas naszym pierwszym wyborem jest ten sam piłkarz. Chcemy ten temat zamknąć jak najszybciej, żeby później sondować, kto jeszcze może do nas przyjść. Liczę, że sprawę tego pierwszego transferu załatwimy jeszcze przed meczem z Sandecją, ale sprawę komplikuje na razie brak zgody jego obecnego klubu.

Ostrożnie z urazami

Problemem są też urazy zawodników, których Wisła ma już w swojej kadrze. – Do Bielska-Białej z drużyną nie udali się Luis Fernandez i Michael Pereira – przypomniał szkoleniowiec „Białej gwiazdy”. – Luis miał po piątkowym treningu małe problemy z kolanem i nie chcieliśmy ryzykować pogłębienia urazu. Michael natomiast zagrał 45 minut trzy dni wcześniej z Hapoelem Beer Szewą, ale ponieważ jest dopiero pierwszy tydzień w poważnym treningu, więc postanowiliśmy dać mu odpocząć.

Ważna postać w drużynie

– Mieliśmy w sumie bardzo ciężki okres przygotowawczy, a wszystko dokładnie monitorujemy. Dlatego ci zawodnicy, którzy grali sparing w Bielsku-Białej dostali, pierwszy raz od dłuższego czasu, dwa dni wolnego. Tym bardziej, że w ostrych starciach przekonali się na własnych nogach co znaczy stwierdzenie „pierwszoligowa walka”.

Szczególnie Jelić Balta, który parę razy został ostrzej potraktowany w pojedynkach, mocniej ucierpiał, ale to są jedynie stłuczenia. Radził sobie jednak w tym meczu dobrze. Na pewno będzie to ważna postać w naszej drużynie, a takie przetarcie z czołową drużyną tej ligi przyda się i jemu, i wszystkim innym, bo wszyscy muszą się nastawić na taką grę w pierwszej lidze – zakończył Jerzy Brzęczek.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus